Rozdział 15

1.7K 175 16
                                    

-Proszę wejść- usłyszeliśmy głos Pani Mcgonagall.
-Nacisnelam delikatnie na klamke i otworzyłam drzwi gabinetu.
-Jezu co was az tyle. Co was sprowadza?
-Nic dobrego, niestety. -Odparł Harry.
-Ach mój Boże Potter, co znów Ciebie trapi -Zapytała z westchnieniem.
-Tym razem nie mnie , mamy poważny problem.
-O kogo chodzi ?
- Malfoy i Hermiona. -Wtrąciła się Ginny.
-Ale co oni mają tu do rzeczy ? W ogóle przeciez wy sie nie lubicie...przynajmniej tak myślałam.
-Tak sie składa ze sie lubimy i to bardzo.-Przerwałeś jej.
-Nie wnikAm w wasze relacje, ale przeciez po cos tu przyszliscie, prawda? -Spytała.
No i Harry opowiedział jej całą sytuacje.
Zdążyłam zauważyć jak uśmiech na jej twarzy zbladł.
-Nie możemy wiele zrobic. Środki bezpieczeństwa zostaną powiększone, zrobimy wszystko co w naszej mocy aby was ochronić. A wy się pilnujcie i nie wychodźcie z zamku. Cokolwiek się stanie nie szukajcie Lucjusza. Ministerstwo powinno się tym zająć. Złapią go w ciagu kilku najbliższych dni , nie musicie sie martwić.
Jak mamy sie nie martwić skoro chodzi o mnie i o Dracona? -Pomyślałam . Poza tym ona sama nie jest zbyt spokojna i na pewno sie zaniepokoiła.
Ruszyłam w stronę wyjścia, nie mogłam jej dłużej słuchać.
-Gdzie idziesz ? -Dogoniles mnie.
-Muszę odpocząć.
-Nie odtrącaj mnie , musimy żyć jak dawniej.-Prawie Krzyknąłeś.
-Wcale cię nie odrzucam! Po prostu co ty sobie wyobrażasz ? Ze tak teraz nagle będzie jak dawniej? Twoja matka jest zagrożona,my także , wiec nie mów takich rzeczy.! -Głos mi drżał , nie chciałam sie kłócić.
Wyraźnie to wyczułeś, bo przez resztę drogi byłeś cicho.
Poszliśmy do twojego pokoju.
-Kocham Cię-Wyszeptałeś.
Nic nie odpowiedziałam. Nie byłam jeszcze gotowa, żeby powiedzieć te słowa. Zaczęłam się ich bać. Moze o juz wcześniej mówiłam , ale teraz nie potrafiłam.
-Mhm...-Zamruczałam delikatnie. Nachyliłam sie i pocałowałem Cię w policzek.
-No, od razu lepiej.-Zobaczyłam jak uśmiech pojawia sie na twojej twarzy.
-Jestem zmęczona , dasz mi odpocząć ?
-Pewnie,choć...w sumie to okej ja tez jestem zmęczony.-Odparłeś.
Przeciągnęłam się ziewając. Jedyne czego potrzebowałam to snu.
Położyłam sie na łóżku , a ty obok mnie.
Słyszałam twoj oddech, każde chrapnięcie. (tak czasem chrapałeś).
Przysunęłam skę do Ciebie bardziej. Lubiłam twoj zapach. Pachniałeś gruszką. To chyba był twoj żel pod prysznic. Ta won mnie uspokajała.
Po dłuższej chwili zamknęłam oczy i odplynelam.

Wiem ze krótki rozdział, ale naprawdę zastanawiam sie nad usunięciem opowiadania. To bez sensu , nikt tego nie czyta. Moze jakieś komentarze ? Gwiazdki ?

Pierwsza minuta. ~DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz