-Widzisz jak pięknie?
-Nie.-Odparłam.
Objąłeś mnie mocno w pasie.
Staliśmy pod wieżą Eiffla był drugi dzień wycieczki.
-Dlaczego Ci się nie podoba ? -Spytałeś.
-Nie to że mi się nie podoba. To nie jest piękne jet po prostu ładne. Widziałam w życiu piękniejsze budowle.-Wyjaśniłam.
-Takie jak Hogwart?
-Takie jak Hogwart.
Tamtego dnia zdążyliśmy odwiedzić Luwr, a ja podziwiałam Mone Lize przez ponad piętnaście minut.
Wieża Eiffla nie zachwyciła mnie. Poza tym widziałam ją juz kiedyś z Rodzicami.-W sumie masz rację kochanie. Nic nie jest tak cudowne jak Ty. Żadne dzieło sztuki nie może sie Tobie równać. -Uśmiechnąłeś się lekko.
-Nie mow tak. Ta budowla jest na pewno wyższa ode mnie. -Zaśmiałam się spoglądając w górę.
-Niee...Co ty wcale. Ma tylko 324 metry. Nie martw sie na pewno kiedys jej dorownasz wzrostem.-Puściłeś mi oczko.
-Nie żartuj sobie, wiem se jestem niska ale bez przesady.
-Wiem kochanie, ale jak ta budowla nigdy nie będziesz.
Zaśmiałam się.
-No dobra, wygrałes.-Odparłam.
-Kochani, idziemy do restauracji na lunch. Ustawcie się w parach i idziemy !- Krzyknęła pani McGonagall.
-W parach? Bawimy się w przedszkole ?- Zaśmiałeś się.
-No chodź już... nie narzekaj, w sumie to jestem głodna. - Przytuliłam Cię.
Ustawiliśmy się za jakimiś puchonami. Pani sprawdziła obecność i ruszyliśmy do miejscówki na posiłek. Złapałam Cię za rękę. Trzymałeś moją dłoń bardzo mocno. Weszliśmy do pomieszczenia utrzymanego w czerwono-czarnych barwach. Znajdowała się tam kilka stolików , mały barek i stół do bilarda. Zwykła speluna-pomyślałam. Nic nie powiedziałam, nie chciałam oceniać wyboru nauczycieli. Każdy dostał to samo do jedzenia. Zupę cebulową , na drugie naleśniki z porami i kozim serem a na deser kawę lub cherbatę i fondant czekoladowy.
-Mmmm...jakie to pyszne - Siedziałeś na stołku barowym i oblizywałeś usta po deserze.
-Wiem, wchodząc tu nie pomyśłałam, że można znaleźć tu tak dobre jedzenie.
-No widzisz ? Ciekawe jak dzień jeszcze nas zaskoczy.
Zachichotałam cicho. Wszystko co mówiłeś wydawało mi się w tamtym momencie tak zabawne. Cieszyłam się, że jesteś blisko.
-Kocham Cię- szepnęłam.
-Ja Ciebie też.
I pocałowałeś mnie prosto w usta. Ktoś pogwizdywał, inni się zachwycali, albo krzyczeli żebyśmy przestali. Szczerze? Nie obchodziło mnie to. Nie wstydziliśmy się naszego związku, miałam zdanie innych dzień, a ty widocznie popierałeś moje zdanie. W końcu oderwaliśmy się od siebie.
-Czy Pani się rumieni, Panno Granger?- spytałeś.
Potarłam odruchowo ręką o policzek. Wiedziałam, że się rumienię, Upiłam łyk kawy. Posiedzieliśmy jeszcze tak chwilę. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Rona. Widziałam ból w jego oczach, ale wiedziałam że nie mogę się obwiniać, bo to On się zakochał, nie ja. Byłam szczęśliwa z Tobą.
-Coś się stało?-Zacząłeś.
Dopiero, gdy usłyszałam Twój głos , zdałam sobie sprawę , że gapiłam się w sufit przez 10 minut.
-Co? Nie, nic. Wszystko w porządku.-Zapewniłam.
-To lepiej chodźmy, mamy jeszcze dużo do zwiedzenia, poza tym nauczyciele na nas się wkurzą, Widzisz ? Wszyscy już wyszli.
-Tak, tak. Chodź,-Wstałam z krzesła i poszłam do wyjścia. Czułam się dziwnie.
To się chyba zwie poczucie winy?
Zwiedziliśmy jeszcze Pola Elizejskie, Pałac Królewski i Bazylikę Sacre-Coeur.
Byłam już znudzona tą wycieczką. Naprawdę widziałam wszystkie te miejsca w wakacje. Ulżyło mi , gdy w końcu dotarliśmy pod hotel. Zostaliśmy przeliczeni. Mogliśmy iść do swoich pokoi albo jeszcze pozwiedzać. Wybraliśmy pierwszą opcję. Byłam zmęczona. Ku mojemu zdziwieniu pozostali uczniowie pobiegli na kolejki górskie albo grać w golfa. Wjechaliśmy windą i otworzyliśmy drzwi od naszego pokoju. Od razu padłam na kanapę. Chcąc , nie chcąc, łzy poleciały mi z oczu. Od razu znalazłeś się przy mnie i mocno przytuliłeś.
-Co się dzieje kochanie? - Otarłeś mi łzę z policzka i podałeś chusteczkę. Wydmuchałam nos i otarłam oczy, ale łzy nadal płynęły.
-On mnie tak kocha a ja strasznie Go ranię. Czemu? Czemu nie może znaleźć sobie innej dziewczyny?
--Ron ?
-Tak...
-Hermiona ! Nie możesz się obwiniać , a tym bardziej płakać tu, teraz. Nie potrafię patrzeć na Twoje łzy kochana. Kiedyś mu minie, może i złamałaś mu serce, ale to nie jest Twoja wina. Popatrz na mnie, proszę.- Podniosłam wzrok.
-Myślisz ? Na pewno mam się nie przejmować?
-Na pewno. Przecież już z nim rozmawiałaś o tym. uspokój się.- Wziąłeś mnie na ręce i przeniosłeś na łózko i położyłeś się obok mnie. Przutuliłam się mocno do Ciebie.
Kolejnej nocy zasnęłam w Twoich ramionach.
Dziękuję , że ze mną wytrzymujecie i przepraszam , ze długo nie pisałam. Mam nadzieję ze rozdział znośny...
CZYTASZ
Pierwsza minuta. ~Dramione
FanfictionDwa inne światy , dwa inne domy , inne przyzwyczajenia , przyjaciele i pochodzenie . Czy szlama może być z osobnikiem rodu czystej krwi ? Szlama..... a może niedługo słodkie ,,kochanie,, ?