Rozdział 19

1.5K 144 12
                                    

Był już początek czerwca
Stałam na środku pokoju w samej bieliźnie. Trzymałam w dłoniach dwie koszulki białą i w kwiatki, czarną spódniczkę i dżinsowe spodnie z dziurami na kolanach.
-Co ja mam założyć?-Spytałam zirytowana.
-We wszystkim Ci ładnie, kochanie.-Podszedłeś i pocałowałeś mnie w czoło.
-Nie żartuj sobie ze mnie teraz. Spóźnimy się.
-Załóż spódniczkę i tą białą koszulkę. Będziesz wyglądać idealnie na tle wieży Eiffla.
-Dobra , jeszcze pomyślę.

Jechaliśmy na wycieczkę do Francji z wszystkimi ostatnimi klasami. Dostaliśmy pozwolenie profesor Mcgonagall. Oceniliśmy, że będziemy bezpieczni. Dla pewności pojedzie z nami Kingsley. Miał być naszym ochroniarzem.

Walić to - Pomyślałam. Chociaż raz chciałam wyglądać ładnie.
To był właśnie ten moment.
Podeszłam do swojej szafy i wyjęłam mega krótkie spodenki z wysokim stanem i biały croptop z napisem BROOKLYN , który lekko odsłaniał mój brzuch.
Pani dyrektor powiedziała, że mamy ubrać się jak mugole.
Chyba dobrze mi poszło w tamtym momencie.
Na nogi naciągnęłam moje jedyne trampki- białe conversy i zeszłam z powrotem do Ciebie.
-Wow. -Tylko tyle zdołałeś z siebie wydusić.
-Co, aż tak źle? -Zaśmiałam się z własnego dowcipu.
Wiedziałam, że dobrze mi w tym stroju, ale po prostu lubiłam słuchać Twoich komplementów.
-Jesteś śliczna, a co najważniejsze jesteś moja.-Mruknąłeś i powoli zbliżyłeś się do mnie.
-Twoja-Zgodziłam się , ale nie dodałam nic więcej bo przeszedł mnie przyjemny dreszcz, gdy zamknąłeś moje usta w czułym pocałunku. Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę, gdy usłyszeliśmy:
-Co do kur... Za niecałą godzinę mamy być wszyscy gotowi a wy sobie tu romantyczne sceny urządzacie?
Odwróciłam się i spojrzałam na Ginny.
-Och odwal się. -Obie zaczęlyśmy się śmiać.
-Lepiej się spakujcie i to szybko. Halo, chcę pojechać do Disneylandu!
-Ale my przecież jesteśmy spakowa...
Nie dokończyłam zdania. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z rzeczy porozrzucanych po całym pokoju i naszych walizkach, które nawet w 20% nie były zapełnione.
Z westchnieniem schyliłam się po stertę moich koszulek i wrzuciłam do walizki, a Ginny poszła zająć się swoimi sprawami.
Ogarnięcie naszych ciuchów zajęło nam 20 minut. Następne 15 pakowaliśmy ręczniki, szczoteczki do zębów i inne pierdoły. Mieliśmy tam być na dwie noce.
Spojrzałam na zegarek była 8 43.
Zebraliśmy swoje rzeczy i idealnie zdążyliśmy na zbiórkę pod główną bramą zamku, gdzie czekały na nas powozy z testralami.
Odchaczyliśmy się na liście obecności i wsiedliśmy do powozu, gdzie czekali na nas Harry, Ron , Ginny, Luna i Neville.
-Jednak zdążyliście-Zauważył Harry.
-O no przestań się nabijać. Mieliśmy małą przerwę.
-Na buzi buzi? -Spytała Ginny.
-Raczej na ssanie twarzy-Odparł z uśmiechem Ron.
-Widać, że każdy wie o sytuacji z rana , tak? -Spytałeś.
-Mmm...tak i co Hermiona dobrze całuje? -Kontynuował Rudy.
-No co , Ron jesteś zazdrosny? -Prychnęłam.
-Ja? Co? Nie! W sensie. Nie jeste, zazdrosny o Ciebie. -Odparł lekko zawstydzony Ron.
Czyżby nadal był we mnie zakochany? -Pomyślałam.
Nie odzywałam się dopóki nie wysiedliśmy z powozów.
Czekał już na nas ekspres Hogwart. Miał nas zawieźć do Londynu , a stamtąd miał czekać na nas zwykły, mugolski samolot.
Plusem było to , że był zarezerwowany specjalnie dla naszej grupy szkolnej i niky obcy miał z nami nie lecieć..
Szłam obok Luny. Minęliśmy grupkę podekstcytowanych puchonów i wsiedliśmy do pierwszego przedziału , który na szczęście był pusty.
Po chwili dołączyli do nas inni przyjaciele.
Ty wyraźnie nie byłeś zainteresowany podróżą z nami, poszedłeś do swoich kolegów ze Slytherinu. Nie obwiniałam Cię za to. Musiałeś też mieć trochę czasu dla siebie.
Po jakiś trzech godzinach zaliczyliśmy przesiadkę w Londynie.
Mknęliśmy poprzez chmury. Widoki były niesamowite.
Ron oczywiście musiał zasnąć, a Harry z Nevillem poszli się przesiąść, bo było im za ciasno i zbyt ciepło.
I tak o to zostaliśmy we czwórkę. (no w trójkę nie wliczając przecież śpiącego Wesleya.)
-A jemu nadal nie przeszło? -Spytałam wskazująć na Rudego.
-Nie. Harry mówi,że mamrocze przez sen twoje imię. A jak widzi Ciebie z Draco robi się poddenerwowany i jednocześnie smutny.-Wyjaśniła mi Luna.
-Może powinnam z nim porozmawiać? Żeby nie robił sobie nadziei, bo ja jestem szczęśliwa...z Draconem.
-Myślę, że ,masz rację. Może nawet uda Ci się poprawić mu humor? -Pocieszyła mnie Ginny.
Nie chciałam Go zranić, mimo wszystko nadal był moim przyjacielem.
-Dzięki, zrobię jak mówicie. Ale uciszcie się na chwilę , bo On się chyba powoli budzi.
Zachichotałyśmy we trójkę jak wariatki.

Około godziny 16 staliśmy pod wielkim hotelem pięciogwiazdkowym, na terenie Disneylandu.
To było to. Byliśmy we Francji , a tak dokładnie w miejscowości Marne-la-Vallèe.
Poczułam jak ktoś mnie szturcha. Odwróciłam się i zobaczyłam Pottera.
-Patrz! Nie sądziłem , że to się kiedyś wydarzy. Zawsze chciałem odwiedzić to miejsce-Zagadał do mnie.
-Ja już tu kiedyś byłam, z rodzicami. Niewiele zobaczyliśmy, bo mama wolała leżeć przy basenie. Chociaż dowiedziałam się dużo o czarodziejach z tych rejonów. Wiesz że Wulfryk Niegodziwy zorganizował Ruch Oporu przeciwko...
-Tak,tak wiemy wszystko ale już nie przynudzaj kochanie dobra?-Przerwałeś nam.
Mimo wszystko poczułam się urażona tym komentarzem.
Nic nie powiedziałam. Nie chciałam kłotni zwłaszcza w tak cudnym miejscu.
W sumie każdy wiedział że często zby dużo mówiłam...a raczej pouczałam innych i opowiadałam różne ,,naukowe,, gadki.
Kurde, wiedziałam , że będę musiała się tego oduczyć.
Objąłeś mnie w pasie i gdy pani Dyrektor ponownie sprawdziła listę obecności, a następnie weszliśmy do hotelu,
-Wiesz, że jest ich tutaj aż siedem? -Zagadałeś do mnie.
-Siedem...ale czego?
-No hoteli. My jesteśmy chyba w tym lepszym.
-Chyba? -Zadrwiłam.
Zauważyłam jak powstrzymujesz śmiech.
-Nie. Ten hotel jest najlepszy w całym Disneylandzie.
Ustawiliśmy się w kolejce do Kingsleya. Miał nam przydzielić pokoje. Gdy nadeszła nasza kolej spojrzał na nas podejrzliwie.
-Wy tak serio? -Spytał.
-Taak, serio. -Byłam zmęczona tym ciągłym zdziwieniem gdy ktoś pytał o nasz związek.
-Och,no dobra. Nie powinienem dawać wam wspólnego pokoju, bo wiesz chłopak i dziewczyna...troche nie halo, ale obiła mi się o uszy wasza sytuacja, więc macie. -Podał nam klucz z przywieszką która pokazywała nam numer pokoju 364.
-Och...um, dzięki.-Wydusiłam.
-Nie rób nic głupiego, ufam Ci jesteś mądrą dziewczynką.
Udaliśmy się do pokoju

Za kogo on mnie miał?
Czy on sugerował żebyśmy...
Ach , z resztą nie ważne.

Żebyśmy nie uprawiali seksu?

No i jak sie podoba rozdział?
Co myślicie,pisać dalej? P.s możecie gwiazdkować i komentować? To motywuje mega.
Dzięki za 2k wyświetlen !

Pierwsza minuta. ~DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz