10.Kanały.

253 11 0
                                    

„To dobrze, że wojna jest tak okropna, bo inaczej zbytnio byśmy ją lubili."

Rano wstaliśmy wypoczęci. Zjedliśmy śniadanie, które było naprawdę dobre, nie to, co te racje żywnościowe zasuszone. Aaron szykował wszystko na podróż, Bartek obserwował ulicę. Dzieci pakowały swoje rzeczy w plecaki, jakby wychodziły do szkoły, widać było, że się cieszą, tata im powiedział, że jadą na taką jakby wycieczkę. Nagle Bartek krzyknął:

-Jest problem.

-Jaki?-Odezwałem się.

-Dwie ciężarówki zatrzymały się przy naszej kamienicy i jedno auto.

Podbiegłem do okna. Z auta wysiadł Niemiec, który miał twarz w bliznach.

-Aaron jest jeszcze jakieś tu wyjście?

-Tak z tyłu. Dostaniemy się również tam do kanałów, ale, o co chodzi?

-Mamy towarzystwo. Zajmiemy się nim, zanim tu wejdą, wy idźcie.

Zakomunikowałem Bartkowi, Szymonowi i Kacprowi, że zostają ze mną.

Obsadziliśmy się w oknach i czekaliśmy, aż wyjdą na ulicę i ustawią się na ulicy.

Nadszedł w końcu ten czas, Bartek miał na celowniku człowieka z bliznami, strzelił wybijając przy tym okno. Rozległ się huk. Nie zastanawialiśmy się długo i od razu puściliśmy serię w Niemców, Kacper z Barem ostrzeliwał ciężarówki. Mężczyzna z bliznami się przewrócił i leżał nie ruchomo. Niemcy przeszli do ofensywy i paru wbiegło na dół do piekarni. Szymon pobiegł pilnować schodów. Bartek czekał tylko ze snajperką aż ktoś się wychyli żeby go ustrzelić. Na schodach usłyszeliśmy strzały. Niemiec, który w ułamku sekundy wychylił się zza wozu rzucił granat do nas, Bartek go zastrzelił, ale granat wleciał, złapałem go szybko i odrzuciłem. Powietrze zostało rozdarte przez eksplozje.

Kacper ładował już kolejny magazynek, w tym czasie oberwał strzał dosłownie w szyje. Zaczął się wykrwawiać. Bartek krzyknął:

-Wycofujemy się, nie uratujesz już go, szybko rusz się.

Zostawiłem go przez dłuższy czas tego później żałowałem, ale może to i lepiej, jeśli byśmy tam zostali by było więcej ofiar. Szymon szedł przodem i unieszkodliwiał przeszkody. W końcu wyszliśmy z budynku z drugiej strony. Od razu na środku zauważyliśmy studzienkę, do której mieliśmy wejść, Aaron czekał na nas przy niej, sam jeszcze nie wszedł, Szymon wszedł i wtedy zasypała nas akurat seria z MG niemieckiego. Kule przeszyły Aarona, Bartek wyciągną pistolet i oddał dwa strzały zabijając strzelca, był z nim inny żołnierz, który uciekł. Bartek nas osłaniał, ja próbowałem wziąć go żeby poszedł ze mną:

-Zostaw mnie-Powiedział okrwawiony.

-Nie zostawię cię nie tu.

-Mam tylko jedną prośbę.

-Żadnych nie masz idziemy.

-Zaopiekuj się żoną i dziećmi.

-Ty się nimi zaopiekujesz, idziemy, Bartek pomóż mi.

Wtedy zauważyłem, że nasz piekarz nie żyje. Załamałem się nie wiedziałem, co robić, czas jakby wokół mnie się zatrzymał, Niemcy wbiegali w uliczkę gdzie się znajdowaliśmy, Bartek zaczął do mnie krzyczeć, ale ja byłem jak zamrożony, widziałem za dużo śmierci i jeszcze tego człowieka, który był nie winny, dlaczego on? Dlaczego wojna nam zabiera ludzi, którzy mogą żyć i są dobrzy? Wszedłem szybko do kanału, Bartek krzyknął:

-Brak amunicji, przeklną i wszedł do kanału, był ranny. Wziąłem go pod ramię i zaczęliśmy szybko uciekać przed siebie. Przebiegliśmy parę sekund jak za nami było słychać jakby wpadło do wody. Obaj wiedzieliśmy, że to granat i przyśpieszyliśmy bieg. Powstał potężny wybuch, który nas przewrócił. Z trudem wstaliśmy cali brudni, po minucie truchtu dołączyliśmy do reszty. Bartka zaczął opatrywać Szymon. Oświadczyłem, że dzisiaj straciliśmy dwoje wielkich ludzi. Dzieci strasznie cierpiały, nigdy nie zapomnę smutku w oczach i ich łez, tak samo u jego żony, wspieraliśmy ich, musiałem ich teraz doprowadzić do bezpiecznego miejsca, czułem, że to moja powinność.

Po 30 min. Odpoczynku ruszyliśmy przez kanały w drogę.

*Ulica naprzeciwko piekarni*

-Pomóżcie dowódcy wstać.-Krzyknął jeden z żołnierzy.

-Sam dam radę, daliście im uciec!!!

-Zabiliśmy im jednego mój panie, no i jeszcze cywil z tyłu.

-Wypchać obu i powiesić na latarni niech to będzie przestroga dla tych, którzy zdradzają, również tak napiszcie taką tabliczkę przy tym cywilu, a przy żołnierzu, co robimy z takimi jak oni.

-Jak pan przeżył to?

-Uratował mnie medal, pociska na nim się zatrzymał, gdyby nie on to dostał bym w serce, ale co tam nie gadajmy o tym są ważniejsze sprawy, jak nasi zbiedzy uciekli?

-Kanałami.

-Zamknąć wszystkie wyjścia z kanałów, zrobić patrole przy wyjściach, stawić wojska, nikt z miasta nie może wyjść, a i do kanałów niech zejdzie 25 ludzi żeby ich szukać, niech wiedza, że zadarli ze mną.

-Chcę ich mieć martwych lub żywych, ale najlepiej martwych.


BRACIA WOJNYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz