,,W trakcie pokoju, synowie grzebią swoich ojców; podczas wojny, ojcowie grzebią swoich synów."
Szliśmy poboczem drogi w luźnym szyku. Każdy był w gotowości, jakbyśmy dostrzegli wroga. Podszedł do mnie Bartek ze swoją snajperką:
-Paweł pamiętasz jak w dzieciństwie się bawiliśmy w podchody, umiem się skradać, widzisz tą górę przed nami? – Wskazał bardziej pagórek niż górę. –Mogę na nią wejść i wypatrywać, co dzieje się na drodze, za ten czas chłopcy odpoczną, poza tym robi się ciemno, zostaniemy tu na noc.
Zgodziłem się na ten pomysł, Bartek zajął pozycję dogodną dla snajpera z widokiem na cały obszar. Reszta rozłożyła obóz tymczasowy na jedną noc. Miały być 4 warty. Pierwszą obsadzał Bartek, drugą ja, trzecią Szymon, czwartą Janek. Nie mogłem zasnąć, więc poszedłem do Bartka:
-Servus, co tu robisz?
-Nie mogę spać, coś masz?
-Tak szkopski transport się zatrzymał 3,5km od nas.
-Dobrze by było go zniszczyć.-Powiedziałem
-Oczywista sprawa, tylko to spowolni pochód na wyznaczoną strefę, mamy również ograniczoną amunicję. –Odrzekł.
-Zawsze możemy zmienić plany.-Odpowiedziałem.
-Ja jestem za, pozabijałbym sobie paru nazioli.
-Wcześnie zbudzę chłopaków, zrobimy szybkie rozpoznanie terenu z tego, co widzę tez się zatrzymali na noc, jadą w naszym kierunku, czyli ułatwiona robota, nie musimy do nich iść. Miej ich na oku.
-Tak jest.
Po powrocie od Bartka poszedłem spać, a warty wyszły według planu, rano na pozycje wrócił Bartek, miał z celownika snajperki obadać stan konwoju i jaka ma siłę . Wyszło, że w kolumnie jest sześć ciężarówek, dwie z żołnierzami, reszta z nieznanym ładunkiem, przed ciężarówkami jechał samochód pancerny półgąsienicowy i z tyłu tak samo, a jeszcze przed samochodem motor z kierowcą i z żołnierzem, który miał karabin maszynowy.
Druga sprawa to teren, na którym walczymy. Po obu stronach drogi były rowy. Plan zakładał, że w nich będzie po jednej stronie dwóch z Thomsonami i po drugiej też dwóch, Bartek ze snajperki będzie wspomagał nas z pagórka. Za rowami były krzaki w nich będzie siedzieć trzech naszych z karabinami powtarzalnymi. Od frontu nadjeżdżającej kolumny będzie Kacper z karabinem maszynowym. Z tyłu żeby nikt nie uciekł będzie Szymon dobijać z karabinu (Thomson). Była jeszcze jedna sprawa jak unieruchomić konwój żeby nie jechał dalej mimo ostrzału i jak żeby się nie wycofał do tyłu.
Wpadliśmy na spartański pomysł, wziąć skarpetki, wrzucić do każdej po granacie, zawiązać i obsmarować smarem, żeby się kleiły. Przykleić do kół samochodu opancerzonego, granat wybucha i przy tym unieruchamia konwój, wróg jest wtedy zmuszony do walki.
Przygotowaliśmy sprzęt, Bartek zasygnalizował, że transport zaczął się zbierać, zajęliśmy pozycje. Długo się zastanawialiśmy, co z amunicją i dalszą naszą misją, bo bez naboi ani rusz. Szymon wpadł na pomysł żeby karabiny itp. Zabrać trupom, bo niby, do czego to im się już przyda. Konwój nadjeżdżał, jechał wolno. Minął nas motocykl. Nadjechał pojazd pancerny, odbezpieczyłem prowizoryczną bombę i przykleiłem na koło tak samo z tyłu zrobił to Andrzej z ostatnim wozem . Skuliłem się żeby jak najmniej dostać odłamkami. Nastąpiły dwa dosyć głośne wybuchy i cała akcja się zaczęła.

CZYTASZ
BRACIA WOJNY
Historical Fiction6 czerwca 1944r. odbyło się lądowanie w Normandii. Paweł jest Polakiem w stopniu oficera, który uciekł po kampanii wrześniowej do Ameryki i tam kontynuuje walkę za ojczyznę. Nie cierpi Niemców którzy zaatakowali jego ojczyznę i ją okupują. Jest równ...