27. Tortury.

162 11 2
                                    

„Kochałem ja ty zapewne, ale mi serca dano skąpo na miłość moją niepotrzebną, bowiem stawały nad epoką, której imiona dajesz teraz, olbrzymia śmierć i przerażenie."

*baza*

-Kiedy go znajdziesz to mu to powiedz i proszę, postaraj się go uratować.

-Zrobię wszystko, co w mojej mocy.-Powiedział pewnie Bartek.

-Dziękuję.

*więzienie gestapo*

Obudziłem się na szarej i zimnej podłodze, byłem w zwykłej koszuli, nie miałem butów, spodnie miałem na szczęście moje. Nadgarstki miałem przetarte od sznura. Pod ścianą siedział jeden z moich ludzi z kolumny. Miał na imię Tomasz.

Był pobity i pokaleczony, najpewniej stawiał opór. W celi było małe okienko, zakratowane. Popróbowałem go obudzić, dopiero po paru minutach odzyskał przytomność.

Opowiedział o tym jak go złapali i na siłę zaciągali do wozu, stawiał się, ale nic to nie dało.

Rozmawialiśmy jeszcze przez około 10 minut.

Nagle drzwi głośno się otworzyły.

Do celi weszło dwóch żołnierzy niemieckich i wzięli Tomka. Kolejna para szkopów wzięła mnie.

Przytargali nas do pokoju przesłuchań. Ściany były pomalowane, drewniane biurko stało na środku przy nim stały dwa krzesła, które na nas oczekiwały, za biurkiem pełnym papierów, telefonu i lampki siedział SS-man wysokiej rangi.

-Proszę usiądźcie. Jak wam się tu podoba?

-Pięcio gwiazdkowy hotel to nie jest.-Odezwałem się.

-No niestety, ale wymagającymi też nie powinniśmy być. Zadam wam parę pytań, wy na nie odpowiecie, a ja was wypuszczę wolno.

-Kogo chcesz oszukać?

-Nikogo, możecie mi zaufać.

-Jedynie, komu ufam to mojej spluwie.

-Mądrze, a teraz moje pytania.

-Zaczynaj.

-Gdzie zamierzacie uderzyć swoimi jednostkami w najbliższych tygodniach?

-Skąd mam wiedzieć, dostawałem zadanie i je wykonywałem, nic mi nie mówili z wyprzedzeniem.

-I czy ja mam ci teraz uwierzyć?

-Ja bym uwierzył.

-Ja zrobię inaczej.

-Proszę bardzo.

-Czyli nic nie wiecie?

-No nic, szczególnie mój towarzysz.

-Dobrze. Kolejne, ilu was tam było, kiedy się broniliście.

-Nie interesuj się.-Po tych słowach dostałem mocny cios w lewy policzek z pięści.

-Za pyskowanie, może twój kolega wie?

Tomasz siedział cicho.

-Lucas, Jonas!-Chrapliwym głosem zawołał dwoje ludzi.

-Przyszły pupilki pana.

-Nie chciałbym być teraz na waszym miejscu.

Zauważyłem strach w oczach mojego człowieka.

-Mam pytanie, w sumie dwa. Pierwsze brzmi: Ilu was było? Drugie: Kto miał wam dać wsparcie.

Nie mogłem mu powiedzieć, kto dałby nam wsparcie, ponieważ wtedy przygotowałby swoje jednostki do walki przeznaczone do takich akcji.

-Pochwalicie się?

-Było nas dużo, a wsparcie miało być dla nas niespodzianką.-Odpowiedziałem pewnie.

-Powiesz nam to jeszcze, zajmijcie się jego towarzyszem chłopcy.

Dwóch ludzi podeszło do Tomka i zaczęli go po kolei bić po twarzy.

-Dopóki nam nie powiesz, będziemy go tak bić.

-On to wytrzyma.

-Zobaczymy jak długo.

Przez 10 minut go okładali, ofiara była cała okrwawiona, miał złamany nos.

Nadszedła druga część bólu. "Wilcze kły" - tortura polegająca na piłowaniu pilnikiem zębów. Tomasz zaczął krzyczeć z bólu, łzy mu pociekły z oczu, nie mogłem na to patrzeć, obróciłem głowę. Podszedł do mnie szkop i przytrzymał mi głowę tak żebym mógł tylko to obserwować.

Kiedy wszystko się skończyło, zaczęli bić czubki palców rąk – suszką i podstawą kałamarza. Ból pewnie był nie wyobrażalny.

Po tym zostawili go i zabrali się za mnie. Bili mnie po całym ciele („gdzie popadnie") następującymi rzeczami: batem, drążkiem mosiężnym i drewnianą linijką okutą metalem. Zwijałem się z bólu na Ziemi, spojrzałem na mojego towarzysza, Niemcy palili papierosy, wykorzystali to i zaczęli mu przypalać rany i oczy. Dookoła był pełno krwi, nie mogłem się ruszać.

Podszedł do mnie jeden i mnie tak uderzył metalowym narzędziem, że straciłem przytomność.

BRACIA WOJNYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz