Rozdział 14

1.3K 113 10
                                    


Czytasz? Podziel się swoją opinią!

Rose

Po tym co zrobiłam nie oczekiwałam, że moje kontakty z Chloe będą ciepłe.

Spodziewałam się, że na mnie nakrzyczy, a potem będzie mnie unikać.

W jednym się myliłam.

Dziewczyna patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. W jej jasnych tęczówkach widziałam ogromny zawód.

Przeczytałam kawałek prywatnych notatek przyjaciółki- zupełnie jakbym jej nie ufała lub chciała dowiedzieć się jakiś pikantnych szczegółów, o których nie miałam zielonego pojęcia.

Czy musiałam być zawsze taka ciekawa rzeczy, które mnie nie dotyczyły?

Czemu?

Nie powiedziała nic oprócz tego jednego zdania, które tkwiło w mojej pamięci przez całą noc, nie pozwalając mi zasnąć:

Rose, nie spodziewałam się tego po tobie.

Tak jak przewidywałam Chloe zaczęła mnie ignorować i spędzać cały swój czas z Alem.

Na zajęciach, których nie miałyśmy ze Ślizgonami siadała z Krukonkami. W innej sytuacji nie zamieniłaby z nimi ani jednego słowa. Dziękowałam w duchu Merlinowi, że trzymała się z dala od Macmillan. Przyjaźń z Laurą nie byłaby dobrym pomysłem na zemstę.

Poza tym Winters nie była mściwym typem dziewczyny. Było mi wstyd, że sprawy przybrały taki obrót. Chciałam z nią porozmawiać, ale za każdym razem albo ona udawała, że mnie nie widzi albo mi brakowało odwagi. Czułam gulę w gardle, miałam mętlik w głowie, atysiące wizji tego,co mogłaby mi powiedzieć stało się strażą dla mojego uwięzionego umysłu. Łatwo dałam im się złapa. Chloe,

z którą znałam się od 6 lat i nigdy sie nie kłóciłam...została ofiarą, bo wbiłam jej nóż w plecy, zanim zdążyła się odwrocić.

Chodziłam wszędzie sama, jedynym moim towarzyszem było przyspieszone bicie serca, gdy skręcałam w zatłoczony korytarz. Bałam się, ze wpadnę na Winters i nie będę potrafiła spojrzeć jej w oczy. Tak jak ona. Nadeszla lekcja eliksirów i obok mnie usiadła Evie. Spytala się co się dzieję, jej oczy były wypełnione płynnym ciepłem. Było w nich coś, co dzialalo jak plaster miodu dla duszy. Wygladała na zimną, odległa postać, która grała drugie skrzypce, ale  pózniej okazywała się tą ciepłą melodią bez, której piosenka staję się męcząca. Opowiedziałam Nott, co było powodem tego, że nie siedzę z Winters, a ona po prostu skinęła głową na znak, że rozumie. Nie zadawała zbędnych pytań i to w niej lubiłam. Mogła sobie myśleć co chciała, ale nigdy nie mówiła czegoś, co mogłoby dobić drugą osobę. Dla mnie to była pozytywna cecha, ale wiedziałam że to zależy od perspektywy, z jakiej się patrzy.

Kiedy zajęcia się skończyły Nott mimo moich protestów, zaciągnęła mnie na boisko Quiditcha.

Scorpius i Nathan rozgrywali między sobą mecz. Kiedy blondyn nas zobaczył podleciał do Zabioniego, szepnął mu coś i po chwili stali obok nas na ziemi.

Długie blond włosy Malfoya prawie zasłaniały jego jasne, niebieskie oczy.

Zdałam sobie sprawę, że za długo się na niego patrzę, więc przeniosłam wzrok na jego kumpla. Uśmiechał się łobuzersko, zresztą jak zwykle. W jego brązowych oczach błyskało tysiące tajemniczych iskierek i wolałam nie wiedzieć, czym były spowodowane.

Skierowaliśmy się w stronę ławek i już miałam zamiar im uciec, gdy Evie pociągnęła mnie za rękaw kurtki i zmusiła do zajęcia miejsca obok niej.

Scorose|| ,,It isn't that hard boy, to like you or love you''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz