Zostawię wam linki do piosenek, które trochę pomogły mi w pisaniu tego rozdziału. Pierwsza według mnie bardzo pasuje do jego klimatu, a druga po części może się kojarzyć z bohaterami :p.
https://www.youtube.com/watch?v=qD_PyhJehjA
https://www.youtube.com/watch?v=WZzcY7ASQno
Każdy komentarz jest na wagę złota.Chris
Stała plecami do mnie, a jej ciemne włosy powiewały na wietrze. Wpatrywała się w szare niebo upstrzone deszczowymi chmurami. Kursujące ptaki tworzyły na nim ciemne plamy.
Evie...
Swoim całokształtem przypominała mi osobę, której nie chciałem pamiętać. Osobę, która zasługiwała na to, by jaśnieć w naszych sercach...
Myślę, że dla nikogo nie jest tajemnicą to, że ludzie lubią wybierać najprostsze rozwiązania. A dla mnie najwygodniej byłoby zapomnieć o Laurze Macmillan i o wszystkim co jej dotyczyło.
Jednak po znajomości z kruczowłosą uczennicą Ravenclawu pozostały mi paraliżujący ból, suchość w gardle i problemy ze spokojnymi wdechami i wydechami. Czułem się, jakbym w przeszłości wsiadł na karuzelę, która z każdą sekundą obracała się coraz szybciej, a następnie wypadł z niej, ujrzawszy jedynie zapłakaną, zmęczoną istotkę, zmuszoną do jej obracania.
Ślizgonka, w którą bezwiednie wlepiałem wzrok, zwróciła głowę do boku, obejmując się rękoma.
-Pewnie zastanawiasz się co ja takiego właściwie mogłabym ci powiedzieć. Ale wiem jak to jest...za kimś tak tęsknić- jej głos lekko się załamał, przełknęła ślinę i kontynuowała- I nie tylko ja. Reszta też cię rozumie, no oczywiście oprócz Nathana, on jest inny i chyba zawsze będzie. Może to lepiej dla niego; łatwiej jest iść przez życie ignorując i topiąc smutek jakby w ogóle nie istniał...
Jej uwaga nie wyrwała mnie z własnego toku myślenia, jedynie sprawiła, że cudem udało mi się przesunąć go na dalszy plan, zastępując jego miejsce kolejnym.
-Rozumienie nie zawsze wystarcza- niemal szepnąłem, nie potrafiąc wydobyć z siebie żadnego głośniejszego dźwięku- I litość. One nie równają się współczuciu.
Pokiwała głową.
-Chris, wszystko będzie dobrze...Ona do nas wróci. Użyją jej przeciwko nam, ale nic jej nie grozi, wiesz? Musisz to wiedzieć, musisz w to wierzyć. Inaczej się nie da. To bezsensowne i bolesne, gdy sytuacja może okazać się... promienna. Boże, nie wierzę, że użyłam tego słowa- zaśmiała się ochryple.
Podszedłem w jej stronę. Nasze ramiona niemal się stykały, cień naszych ciał kładł się na jesiennej trawie.
-To wszystko jest popieprzone, nie uważasz? Kto by pomyślał, że komuś może zależeć na porwaniu faceta z biednej rodziny, pełnego wad i kompleksów. Wiem, że porwali mnie. tylko dlatego że uważali, że znaczę wiele dla Laury, która jest naprawdę dobrą czarownicą. To, że miałem z nią styczność jest jeszcze bardziej nie do pomyślenia. I to, ze inni ludzie mogli sądzić, że jej na mnie zależy.
-Masz kompleksy?- zmierzyła mnie wzrokiem- Jesteś fajnym facetem. Normalnym, w porównaniu ze wszystkimi, których znam. Laurze się podobasz..
Zacięła się na tych słowach i zaczęła kopać tenisówką grunt pod stopami.
-Społeczeństwo ma ograniczone pole tolerancji na odmienność. Zachowują się jakby wzięli niewidzialny cyrkiel i podzielili ludzi na tych, którzy mieszczą się w schematy i na tych, którzy nie zasługują, by doświadczyć takiej przynależności.
-Ja też nie mieszczę się w te schematy, Chris. Są durnowate.
-Ktoś przynajmniej się zgadza ze mną, w tej całej samotności i rozpaczy- uśmiechnąłem się krzywo, trącając ją ramieniem.
Gest ten, mimo że chciałem by wyglądał szczerze, był mocno wymuszony.
- Wszystko co doświadczyliśmy wydaje się takie małe, co?
Spojrzała mi w oczy, przenikliwie i powoli, podczas gdy samotność usilnie próbowała zgasić ostatni promyk w moim sercu. Tak bardzo chciałem mieć przy sobie kogoś...Czuć kogoś bliskość, czuć, że mam przy sobie człowieka, tak jak moi towarzysze mieli przy sobie chociaż jedną miłość z ich codziennego świata. Tak jakby ktokolwiek mógł zastąpić Laurę, która mogłaby przejść między płomieniami, a nawet wtedy na jej ładnej twarzy nie pojawiłaby się ani jedna zmarszczka.
Para wydobyła się z perłowych ust Evie, po chwili moje westchnienie wywołało ten sam efekt. Obłoczki połączyły się w jeden większy, a ten po chwili rozpłynął się przed naszymi oczami, zupełnie jakby nasze oddechy nie miały żadnego znaczenia.
Dotknąłem jej bladej twarzy, a moje usta lekko musnęły jej. Przez chwilę ciepło rozlewało się po moich wnętrznościach, w buzi czułem delikatny smak mięty.
I żadne uczucie we mnie nie ożyło.
-Chciałabym ci w ten sposób pomóc, ale to nie jest rozwiązanie- powiedziała, nie odsuwając się ode mnie- Nie poczujesz ze mną tego co czułeś z Laurą. To tak nie działa, nawet jeśli może w czymś ci ją przypominam.
-Ale sprawi, że poczuje się mniej samotny, tak jakby nic się nie zmieniło...Jakby było po prostu w porządku..
Zbliżyła twarz do mojej, ciężko oddychając.
-Ja i Nathan, ty i Laura...Dziwne z nas pary co? Nie pasujemy do siebie. Oni są piękni i odważni- mówiła z goryczą, a ciepło jej oddechu muskało moją skórę- My stłamszeni uczuciami do nich. Oni nas lubią, ale ile to może potrwać? A my tęsknimy za nimi jak szaleni...Chcemy ich naprawić. A gdy są przy nas nie wiemy jak zachowywać się, by nie zrobić im dodatkowej krzywdy. Bo w rzeczywistości stąpają po lodzie tak samo kruchym jak my. Tylko nasze drogi się różnią, gdzie indziej znajdują się pułapki.
-I łączymy drogi, pogłębiając dziury, w które możemy wpaść. Do tego zmierzasz?
-Beznadziejna mieszanka.
-Stanowczo.
Pocałowała mnie ponownie; długo i powoli. Gdy ten stan zatracenia trwał, było tak jakbyśmy rzeczywiście mogli być z kimś innymi niż oni. Ale to była tylko bardzo nietrwała iluzja, która mogłaby istnieć za każdym razem dopóki oni nie pojawiliby się na horyzoncie. Zamknąłem oczy i poczułem jak jej usta odłączają się od moich.
Po chwili zobaczyłem, że Evie przeczesuje palcami włosy, potem oddala się wolno w głąb ogrodu. Na chwilę odwróciła się. Popatrzyła się na mnie spod długich rzęs.
-Przepraszam, Chris, ale ja tak nie potrafię. Mieszanka beznadziejna, ale jednak mieszanka. A poza tym...warto.
Wzruszyła ramionami.
-Ale pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. Nie ważne jak trudna byłaby nasza rozmowa...Jestem tu.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, gdy ona stała się jedynie figurką na tle szarego nieba, zmierzającą w tylko sobie znanym kierunku.
CZYTASZ
Scorose|| ,,It isn't that hard boy, to like you or love you''
Fiksi PenggemarRose Weasley Córka znanych czarodziei- Ronalda Weasleya i Hermiony Granger. Krukonka. Scorpius Malfoy jedyny dziedzic arystokratycznego rodu z mroczną przeszłością. Ślizgon. Nigdy nie byli sobie bliscy, ale wszystko ma się zmienić wraz z ostatnim r...