CZYTASZ? SKOMENTUJ!
KAZDY ROZDZIAŁ TO GODZINY, DNI, TYGODNIE PRACY.
JEDNO SŁOWO, A TAK WIELE DLA MNIE ZNACZY!Chris
Błyski zaklęć maszerowały po ścianie jak mroczne cienie. Nie było nikogo w zasięgu wzroku.
To znaczy.. nie było nikogo, kogo chciałbym zobaczyć. Szukałem uśmiechu zrozumienia, iskry współczucia, tchnienia lęku...ale wszyscy byli wyprani. Nie widziałem tego u nikogo, kogo znałem.
Nigdy nie zobaczyłem tego na szkolnych korytarzach; nigdy na twarzach tych, którzy wszędzie byli wszystkim, nigdy u tych kulących się w ciemnych kątach swoich myśli.
Nie.
Od zawsze było ,,coś''. Jakieś uczucie. Nie musiało być pozytywne, żeby było ludzkie.
Od radości, dumy i pełni życia do
zagubienia
załamania
zazdrości
gniewu
braku akceptacji...
Wszystko to widziałem w lustrze, gdy patrzyłem na swoją zmęczoną twarz.
Dzień za dniem.
A oni byli wypaczeni, obcy...
Nagle te dwa słowa nabrały dla mnie akuratnego znaczenia; już nie były tylko obrazami wylewającymi się z ust ignorantów.Nie byłem wspaniałym czarodziejem. Wiedziałem, że zostałem porwany ze względu na Laurę.
Odbijałem tylko zaklęcia, próbując wydostać się z siatki wroga.
Chciałem pomóc innym, samemu sobie...Żałowałem, że nie potrafiłem. Nie wiele mogłem, nie pierwszy raz.
Byłem jednym wielkim NIE, a świat w którym przyszło mi żyć przedstawiał się jako wariackie
n i k t n i g d y n i c.Zobaczyłem postać o ciemnych włosach i rzuciłem się za nią biegiem. Chciałem pochwycić swoje marzenie. Złapałem za ramię szczupłą dziewczynę. Kiedy odwróciła się, znaleźliśmy się twarzą w twarz; nos przy nosie, oddech obok oddechu. Ale to nie była moja 'dziewczyna'. To była Evie.
Oddetchnęła, spojrzawszy mi prosto w oczy.
Wystraszyłeś mnie. - jej głos był o ton niższy- Chodź, Chris, mamy misję.
Roześmiałem się. Mała drobna dziewczynka w roli wojownika.
Jednakże..
nadawała się.
To był łańcuch działań.
Zaklęcie.
Cios.
WRÓĆ!
Zaklęcie.
Unik.
Cios.
Zdawała się wiedzieć, co robić i gdzie iść.
-Evie...Skąd ty wiesz...
-Toby..myślę jak Toby.
Zobaczyłem ogromne drzwi na końcu długiego korytarza; w mojej wyobraźni Evie już sięgała do klamki...
W rzeczywistości nie udało jej się, tego dokonać. Ktoś złapał ją od tyłu pod ramiona, podniósł do góry i rzucił nią o ścianę.
Nie jęknęła. Uderzyła się w głowę.
Otoczyła nas trójka osiłków, różdżka prawie wypadła mi ze spoconych dłoni.
Byli coraz bliżej, a Evie leżała pod ścianą...Za drzwiami działo się coś, czego nie mógłbym i nie chciałbym sobie wyobrażać. Uciekłem spojrzeniem w górę.. jak zwykły tchórz.
I to mnie uratowało. To uratowało NAS.
Skupiłem całą swoją uwagę na magicznym żyrandolu.
Nie spadł i nie przygniótł ich-ech, przecież wiedziałem, że to się nie uda. Nigdy nic nie wychodzi.
Ale wtedy...
Żyrandol zachwiał się, zaskrzypiał i nagle zaczęły się z niego sypać iskry jak z żarzącej się pochodni. Żarówki zamieniły się w świece, które buchnęły dzikim ogniem. Zaczęły się topić i topić...
Gorący wosk zaczął KAPAĆ i KAPAĆ. Aż wszystkie szesnaście świec SPADŁO, wzniecając pożar.
Doskoczyłem do Evie i zacząłem ją szarpać. Nie wiedziałem, co zrobić. Języki ognia zaczęły zacieśniać swój krąg wokół naszych ciał. To nie był jedynie pożar, który mogła spowodować lampa; wiedziałem, że płomienie rosną wraz z moimi emocjami. Kontrolowałem pożogę.Wziąłem Evie w ramiona i pobiegłem do drzwi, pozostawiając dwóch Śmierciożerców w objęciach ognia. Zacząłem biec do gabinetu Ministra jak do bram nieba, ale droga zdawała się nie kończyć. W końcu otworzyłem drzwi, używając resztki sił. Zawiasy zaskrzypiały, strumień bladego światła padł na na nasze ciała.
Cały nasz wysiłek poszedł na marne, poszedł na marne, na marne, marne
Ta nieuchronna myśl krążyła w mojej głowie jak orzeł polujący na swoją ofiarę;
zdeterminowana, by zamknąć mnie w swoich szponach, zabrać w nieznane miejsce i tam, ze mną skończyć,
Nie czekał na nas raj.
Za tymi drzwiami czekało na nas coś zbyt ciężkiego, by to udźwignąć.
Uratowałem Evie przed polującym żywiołem, a wniosłem prosto w paszczę lwa.
CZYTASZ
Scorose|| ,,It isn't that hard boy, to like you or love you''
Fiksi PenggemarRose Weasley Córka znanych czarodziei- Ronalda Weasleya i Hermiony Granger. Krukonka. Scorpius Malfoy jedyny dziedzic arystokratycznego rodu z mroczną przeszłością. Ślizgon. Nigdy nie byli sobie bliscy, ale wszystko ma się zmienić wraz z ostatnim r...