Rozdział 8

1.8K 133 11
                                    

Czytasz? Skomentuj!
Rose

Po lekcjach Chloe i ja byłyśmy bardzo zmęczone. Przez wakacje odzwyczaiłyśmy się od siedzenia w miejscu 45 minut i słuchania nudnawych wykładów nauczycieli. Jako Krukonka oczywiście uwielbiałam uczyć się nowych rzeczy, udowadniać swoją inteligencje czy konkurować z innymi. Niektórzy profesorowie, jednak nawet najciekawszy temat potrafili zamienić w istną katorgę.

A szczególnie, gdy powtarzali materiał z poprzednich lat. Opowiadali dokładnie takimi samymi słowami, jak za pierwszym razem, a ja nie mogłam się powstrzymać od ciągłego zastanawiania się czy schematy lekcji znają już na pamięć.

Usiadłyśmy naprzeciwko siebie na parapecie przy jednym z ogromnych okien. Promienie jesiennego słońca, wlewające się do pomieszczenia zaczęły przyjemnie muskać naszą skórę, a ja oparłam głowę o ścianę i spróbowałam się zrelaksować. Jakoś nie miałam ochoty na konfrontacje z Laurą Macmillan, a wiedziałam, że właśnie poszła do dormitorium zaklinając, że to co przydarzyło się jej poprzedniego dnia nie ujdzie na sucho, temu kto to zrobił. I, że nic ją nie obchodzi kto to był.

I tak dostanie za swoje, nawet jeśli ma więcej przywilejów od niej.

Nagle tłum trochę się przerzedził i wyjrzałam co się dzieje. Okazało się, że Scorpius Malfoy przepycha się uparcie między młodszymi uczniami, a za nim biegnie Evie, starając się dotrzymać mu kroku. Wyglądali, jakby wiedzieli coś bardzo ważnego i musieli to natychmiast komuś przekazać.

Blondyn był już daleko od nas, ale Nott złapała go za ramie i coś do niego powiedziała.

Chłopak natychmiast obrócił się i oboje zaczęli iść w naszą stronę. Ku mojemu zdziwieniu zatrzymali się centralnie przede mną i Chloe.

Blondyn wyglądał na trochę zdenerwowanego, cały czas przygryzał dolną wargę i zastanawiał się jak ma się odezwać.

-Rose, słuchaj...- zaczął w końcu.

-Słucham cały czas- mruknęłam, wstając z parapetu i patrząc wyczekująco na Evie i Scorpiusa.

-Urocza, jak zwykle.- odpowiedział, mierząc mnie od góry do dołu wzrokiem, co niekoniecznie mi się spodobało.- Wiem trochę więcej od ciebie o Puckeyu. Pomyślałem tylko, że troszczysz się o swoją kuzynkę i nie pozwolisz temu dupkowi bawić się Lily.

Obelga, którą wypowiedział, gdy mówił o Ślizgonie, zabrzmiała w jego ustach dziesięć razy bardziej obraźliwie niż normalnie. Przełknęłam ślinę, gotowa na najbardziej niepokojące wieści.

-To znaczy?

-Nie traktuje, żadnej dziewczyny poważnie. Chcesz, żeby ona przez niego cierpiała, wypłakiwała w twoich ramionach?-przybliżył się trochę w moją stronę, a w jego oczach błysnęło coś przypominającego...troskę? Czemu miałoby go obchodzić życie prywatne mojej kuzynki?

- Otrząśnij się! To damski bokser!

Po tych słowach zalała mnie niewyobrażalna fala gniewu. Nie mogłam pozwolić, by Lily coś się stało. Znałam ją od dziecka, mimo że byłyśmy zupełnie inne, dbałam o to co się z nią dzieje.

-Gdzie ona jest?- wykrztusiłam, a w słowo zniecierpliwionemu blondynowi wpadła jego towarzyszka.

-W bibliotece. Z Puckeyem.

Scorpius

Kiedy dotarliśmy do biblioteki, ujrzeliśmy poszukiwaną parę przy jednym ze stolików w najustronniejszym kącie sali. Cienie kładły się na ich ciałach.

Scorose|| ,,It isn't that hard boy, to like you or love you''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz