Rozdział 3

2.3K 191 19
                                    

Czytasz? Skomentuj!
Scorpius

Czułem na sobie zdziwione spojrzenia.

Przylepiły się do mnie jak rzepy.

Moje oczy napotkały ciemne tęczówki Evie, pełne zrozumienia dla tej sytuacji.

Tylko ona znała prawdę.

Nie wiedziałem co mam zrobić- w czasie tego ,,bohaterskiego wyczynu'' zgubiłem całą odwagę jaką miałem, a także ,,maskę opanowania'', z którą nigdy się nie rozstawałem.

Byłem przekonany, że na mej twarzy musiały być wyraźnie odmalowane uczucia, które powinienem był pogrzebać głęboko w swojej skorupie, chroniącej mnie przed resztą świata.

Bezsilność.

Rezygnacja.

Nieudolnie skrywany ból.

Robiło się ciemno. Może nie mogli dostrzec wyrazu mojej twarzy?

Evie odezwała się jako pierwsza, przerywając panującą ciszę.

- Spóźnimy się na kolacje. Chodźcie.

Kto jak kto, ale ona potrafiła przekazac wszystko co chciała w zwięzłej formie.

Właściwie to tylko przy mnie potrafiła się rozgadać. Zauważyłem, że Weasley kręci się wokół wozu.

Wyciągnęła rękę. Nie musnęła żadnego z testrali nawet opuszkami palców.

-Nie widzi ich.- pomyślałem.

Złapała mnie, na tym jak w zamyśleniu wpatruję się w jej stronę. Już miała coś powiedzieć, gdy nagle utkwiła wzrok gdzieś daleko za moją głową.

- Co jest?- spytałem wprost, starając się nie mówić ponaglającym tonem.

Chloe, która stała niedaleko rudej zmarszczyła nos, a na jej twarzy pojawił się grymas.

Zgorszenia.

- Proszę, proszę. Ktoś tu nawet na pierwszą w roku kolację nie potrafi się nie spóźnić. No i jeszcze ty Potter, p r e f e k t.- odezwała się ciemnowłosa dziewczyna o prawie czarnych oczach i nieskazitelnym makijażu. Była raczej średniego wzrostu- niższa od Weasley-, ale w odróżnieniu od Rose miała na sobie wysokie szpilki.

Na pewno nie było łatwo się w nich poruszać po podłodze, a co dopiero po nierównej ziemi.

- Testrale się spłoszyły, Macmillan. Może powiesz nam jak je ruszyć, mądralo.- wycedziła ruda, lekko czerwieniejąc na twarzy.

Macmillan... co mi to mówiło?

Wiedziałem, że jest Krukonką- uwielbianą przez nauczycieli, niekoniecznie przez uczniów.

No chyba, że ktoś leciał na jej sylwetkę.

Potrafiła uwieść, a potem rzucić.

Zazwyczaj jednak nie zajmowała się chodzeniem na randki i spotykaniem się z chłopakami, często przesiadywała godzinami w bibliotece i odrabiała lekcje lub włóczyła się ze swoją zgrają wywyższających się koleżanek.

No i z jakiejś przyczyny żywiła szczególną niechęć do Ślizgonów.

Może, dlatego że zazwyczaj konkurowaliśmy ze sobą o Puchar Domów.

Gryffindor był zagrożeniem, jeśli chodziło o Quiditcha, a na Huffelpuff trzeba było uważać, bo często potrafili nadgonić nas w obu tych dziedzinach. To Slytherin i Ravenclaw zbierali, jednak najwięcej punktów.

Scorose|| ,,It isn't that hard boy, to like you or love you''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz