Rozdział 12

1.6K 126 9
                                    


Czytasz? Nie krępuj się, skomentuj!

Każdy głos i każdy komentarz jest dla mnie bezcenny!

Niecierpliwych zapraszam na scorose-our-senior-year.blogspot.com, gdzie znajduje się więcej rozdziałów!!!

Rozdziały publikowane tutaj zostały poddane korekcie.

Rose

Sen nie przychodził; ostatnie wydarzenia dobijały się do wszystkich drzwi w mojej głowie. Przewracałam się z boku na bok, a natrętne myśli, wciąż nie dawały mi spokoju. Odszukałam na szafce przy moim łóżku zegarek po to, by odkryć, że było po drugiej.

Czemu dałam się pocałować temu debilowi, Malfoyowi? Czemu zachowywałam się jak Lily? Czy to możliwe, że byłam tak samo nieodpowiedzialna jak moja kuzynka? Jak mogłam ją pouczać, by nie ufała Puckeyowi, gdy sama obściskiwałam się po kątach z chłopakiem, który jak podejrzewałam, był niestabilny emocjonalnie?

Odpowiedź była prostsza niż kiedykolwiek: to był odruch.. Każdej dziewczynie się podobał, a ja nie byłam wyjątkiem. Był dla mnie miły i przekonałam się, że wcale nie jest taki jak mi się wydawało.

-Rose, jesteś taka głupia! Jak mogłaś przez trzy dni zmienić zdanie o tym Śizgonie! Kiedyś nie potrafiłaś przestać go drażnić, a teraz padasz w jego ramiona?- mój rozum próbował przejąć kontrolę nad uczuciami.

Och, a to ciekawe. Myślałam, że zgubiłam go podczas imprezy, z której nic nie pamiętałam. Kiedy o tym myślałam, czułam ucisk w żołądku jak przed i po napisaniu ważnego egzaminu.

Cały czas nękało mnie przeczucie, że to nie był nasz pierwszy pocałunek. To ciepło, które rozlało się po całym moim ciele było takie znajome....Jęknęłam i schowałam głowę pod kołdrę.

Jeśli jeszcze nie straciłam rozumu, byłam na najlepszej drodzę, by tego dokonać.


Rano wstałam kompletnie zaspana; zmęczone oczy i obolałe ciało nie chciały słuchać rozkazów jakieś rudej dziewuchy. Po kwadransie zwlokłam się z łóżka, ubrałam i poszłam na śniadanie.

Chloe już kończyła swój posiłek i cały czas zerkała w stronę stołu Ślizgonów. Na przemian uśmiechała się lub rumieniła.

W końcu nie wytrzymałam.

-Tak w ogóle to w rodzinie wszyscy zdrowi? Obawiam się o twoją psychikę; coś musi być z tobą nie tak.

Nawet mnie nie usłyszała. Kiedy w końcu zorientowałam się, do kogo słała te spojrzenia, prawie zakrztusiłam się sokiem dyniowym (uwierzcie mi na słowo, nie był to najsmaczniejszy napój, jaki piłam, a w połączeniu z takimi informacjami...to była katastrofa. Wszystko to musiało prowadzić do nieodwracalnej klęski).

Mój kuzyn był najwyraźniej w świetnym humorze i postanowił poflirtować z Winters. Siedział z dala od Malfoya i Zabiniego, więc wnioskowałam, że się do siebie nie odzywają. Trzeba było przyznać, że chłopak się szybko pocieszył po kłótni z najlepszym przyjacielem. Oczywiście Al nie odzywał się także do mnie, więc jeżeli Chloe miała zamiar spędzać z nim czas, nie będzie miała go dla mnie.

Ugh,ale od czego są przyjaciele?

-Spotykacie się?- spytałam prosto z mostu, chociaż wiedziałam, że znów mogę nie spotkac się z odpowiedzią.

Scorose|| ,,It isn't that hard boy, to like you or love you''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz