t r z y d z i e ś c i j e d e n

1.2K 138 18
                                    

    Liam zatrzymał samochód na uniwersyteckim parkingu, gasząc silnik. Szybko wyszedł z pojazdu i ruszył do strony Nialla, otwierając dla niego drzwi. Niall uśmiechnął się, potrząsając głową przed tym, jak powoli wysiadł z auta.

    – Nie musisz robić tego za każdym razem, gdy wychodzę z samochodu – powiedział, śmiejąc się lekko. Liam uśmiechnął się, gdy ten dźwięk dotarł do jego uszu, wzruszając delikatnie ramionami, przed zamknięciem drzwi za Niallem. Zaczęli kierować się do budynku, w którym znajdowały się ich pokoje, z ciszą krażącą wokół nich.

    – Naprawdę dobrze się bawiłem dzisiaj wieczorem, Liam, uhm, dziękuję ci – powiedział Niall, przygryzając swoje usta po tym, jak spojrzał w dół. Miał ręce schowane głęboko w kieszeniach kurtki i to tylko dlatego, że nie wiedział, co z nimi zrobić. I czuł, że to był moment, w którym Liam chciałby chwycić jego dłoń.

    – To ja powinienem być jedynym dziękującym ci za pójście ze mną. Wiem, że nie chciałeś, więc dziękuję za to, że uczyniłeś mój wieczór tak wspaniałym – odparł Liam, patrząc na blondyna z taką adoracją na twarzy, że ktoś obcy patrzący na to z daleka, mógłby definiować to spojrzenie jako: on jest tak zakochany.

    – Nie ma za co – powiedział z uśmiechem na twarzy Niall, gdy kopnął mały kamyk na jego drodze. Liam przytrzymał dla niego otwarte drzwi, kiedy weszli do budynku. Pokój Liama znajdował się piętro niżej od pokoju Nialla, co oznaczało, że musiałby przejść kilkanaście schodów sam.

    – Odprowadzę cię do pokoju – odezwał się Payne, gdy dotarli na jego piętro. Niall nie zaprotestował, musiał porozmawiać z Liamem tak czy siak, więc powoli przytaknął i oboje pokonali dwadzieścia osiem schodów do góry, na czwarte piętro budynku. Winda, jak zawsze, była nieczynna.

    Liam wypuścił smutne westchnienie, nie wiedząc nawet, czy pójdą na druga randkę, czy nie. Nie wiedział też, czy Niall lubił go wystarczająco, by iść z nim na drugą randkę, czy był po prostu miły przez ostatnie trzy godziny. Nic nie wiedział i to uczucie spychało go do czarnej dziury.

    – Dzięki jeszcze raz, Liam – powiedział Irlandczyk, docierając do drzwi swojego pokoju. Liam uśmiechnął się na te słowa, chwytając rękę Nialla, kiedy chłopak w końcu wyciągnął ją ze swojej kieszeni.

    – Miałem nadzieję, że może moglibyśmy to kiedyś powtórzyć? – odezwał się Liam, jego głowa odchyliła się uroczo w jedną stronę, kiedy spojrzał na Nialla ciepłym, topniejącym spojrzeniem. Blondyn westchnął, wiedząc, że to nadchodzi. I nie mógł go tak wykorzystać. Po prostu nie mógł. Liam był zdecydowanie zbyt miły i opiekuńczy.

    – Liam, naprawdę świetnie się bawiłem. I mówiąc szczerze, to jedyny raz od miesięcy, kiedy naprawdę się uśmiechałem. Jestem wdzięczny za to, że spędziłeś ze mną dziś czas. Ale nie jestem chłopakiem, na jakiego zasługujesz… Ja, uhm, wciąż nie pozbierałem się po swoim byłym. – Niall próbował znaleźć odpowiednie słowa pod koniec. To nie było całkowite kłamstwo, ale również nie pełna prawda.

    Niall zagryzł lekko swoją dolną wargę, zabierając dłoń z delikatnego chwytu Liama. Chciał powiedzieć coś innego, ale nie wiedział co. I nagle coś go zwyczajnie uderzyło, mocno. To było uświadomienie sobie, że po prostu przemienił się w Zayna.

    Zayn zostawił Nialla, ponieważ nie był odpowiednim chłopakiem. Nie był tym, który zasługiwał na bycie z Niallem, ponieważ Horan zasługiwał na coś lepszego. To powiedział Zayn. I to Niall powiedział właśnie Liamowi. Czy naprawdę chciał sprawić Liamowi taki ból, jaki Zayn sprawił mu? Czy naprawdę zrobi to innemu człowiekowi, kiedy wie dokładnie, jak to się odczuwa?

    Nie, nie chciał tego zrobić. Nie mógł. I nie chciał. Nieważnie, jak bardzo będzie musiał zdusić myśli o Zaynie, zrobi to. Nie miał zamiaru wystawić do wiatru kogoś tak cudownego i opiekuńczego jak Liam, kogoś, kto był skłonny do trwania przy Niallu, dla Zayna. Kogoś, kto bez chwili zastanowienia zostawił go za sobą.

    – Niall… Proszę, możemy dać temu szansę, racja? Mam na myśli, możesz pozbierać się po swoim byłym, tylko jeśli spróbujesz znaleźć kogoś nowego – powiedział Liam z desperacją w głosie. Niall spojrzał w te brązowe oczy, które przypominały mu o Zaynie tak bardzo, że było to przerażające. Wtedy pozwolił małemu uśmiechowi opaść na jego usta.

    – Będę cię wykorzystywał, Liam – wyszeptał Niall, jego oczy lekko zamigotały. I szczerze, z jakiegoś dziwacznego powodu czuł się teraz szczęśliwy. Może to przez fakt, że przed nim stał ktoś, kto aktualnie przejmował się czy Niall odejdzie czy nie. Liam chciał o to walczyć. Co było czymś, czego Zayn nigdy nie zrobił. Zawsze pragnął wybierać najprostsze rozwiązania.

    – Naprawdę nie mam nic przeciwko, tak długo, jak będę miał tak niesamowitego chłopaka jak ty –  stwierdził Liam z szerokim uśmiechem. Niall wypuścił lekki chichot, przyciskając zęby do swojej dolnej wargi, kiedy uśmiech objął jego całą twarz. Pochylił się i złożył małego całusa na policzku Liama, odsuwając się, gdy wyszeptał w powietrze jedno słowo.

    – Dobrze.

-

Bum, bum, bum... Niam stał się oficjalny, a Zayna jak nie było, tak nie ma.

smoker || Ziall [tłumaczenie PL] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz