– Niall, jesteś pewny, że chcesz to zrobić? – zapytał Harry ze zmartwieniem na twarzy, kiedy patrzył na Nialla przez jego odbicie w lustrze. Blondyn wyprostował swoją muszkę, nakładając mały uśmiech na twarz, gdy obrócił się, by spojrzeć na swojego przyjaciela. Podszedł podszedł do Harry'ego, układając dłoń na jego ramieniu i pocierając je uspokajająco.
– Chcę tego, Harry. Pomiędzy Liamem i mną będzie zupełnie w porządku, obiecuję – powiedział Horan, zabierając dłoń. Harry westchnął, wiedząc, że w tym momencie bezcelowe były próby sprawienia, by Niall cokolwiek zrozumiał. Irlandczyk już dawno przestał słuchać Harry'ego. Nie zamierzał cofnąć się teraz przed niczym, bez względu na to, co zrobiłby kręconowłosy.
Niallowi udało się namówić Liama na to, by ślub odbył się za tydzień, a nie za sześć miesięcy, tak jak mieli to zaplanowane. Nie powiedział mu o tym, że widział Zayna i o reszcie, ale wyznał to Harry'emu, ponieważ Styles widział, ze coś było na rzeczy i wciąż nagabywał Nialla do wyrzucenia z siebie prawdy. Harry był po tym przerażony. Przerażony tym, że Niall znów mógłby nie być taki sam. I mógł powiedzieć, że przyjaciel nakładał maskę, ale to nie działało na Stylesa. Znał Nialla za dobrze. I wiedział, że coś miało się wydarzyć. Czuł to. Ten ślub nie pójdzie tak łatwo, jak Niall sobie wyobrażał.
– Okej, jeśli tak mówisz. Idę sprawdzić co z Lou. Wrócę i pogadamy, okej? – odezwał się zielonooki, układając dłoń na policzku Nialla i poklepując go lekko. Niall kiwnął głową, oferując Harry'emu kolejny uśmiech. Brunet szybko przytulił Irlandczyka, przed wyjściem z pokoju hotelowego. Liam już znajdował się w kościele, w którym miała odbyć się ceremonia, by upewnić się, że wszystko było w porządku przed przybyciem Nialla.
Niall westchnął, przygryzając dolna wargę przed tym, jak usiał przy toaletce i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Musiał nałożyć makijaż, by wyglądać żywo i dobrze się prezentować. Nie sypiał od czasu, gdy jego spojrzenie padło na Zayna. I miał w sobie to pragnienie, by płakać, płakać tak mocno, by jego oczy bolały i by nie było w nich już więcej łez. Chciał, by to wszystko w końcu się skończyło. I chciał, by Zayn odszedł z jego życia, ale to brzmiało jak misja niemożliwa.
Obrócił się na dźwięk otwieranych drzwi, myśląc, że musiał to być Harry. Ale nie był. To był Zayn. Niall wstał zszokowany, gdy zobaczył, jak mulat zamyka za sobą drzwi. Miał na sobie uniform obsługi hotelowej. Musiał również ukraść kartę wstępu, by się tu dostać. Niall nałożył gniewny wyraz na twarz, kiedy ruszył w jego stronę.
– Co ty tu, kurwa, robisz? Wynoś się z mojego pokoju, Zayn! – krzyknął, a jego twarz zaczęła robić się czerwona. Zayn starał się mówić do blondyna, lecz ten przekrzykiwał wszystkie jego słowa.
– Niall, posłuchaj mnie… – spróbował mulat ze zdesperowanym wyrazem twarzy, kiedy poruszył się, żeby chwycić rękę Nialla, lecz ten tylko cofał się, ze złością wzrastającą w nim z każdą sekundą. Serce Nialla przyśpieszyło tak mocno, że mógł poczuć lekkie pieczenie w klatce piersiowej. To nie było miłe. I Niall chciał, żeby Zayn odszedł, bo wtedy te uczucie także mogłoby go opuścić.
– Nie, mam już dość twoich kłamstw, Zayn! Jeśli nie wyjdziesz w ciągu trzech sekund, wezwę ochronę – fuknął blondyn, patrząc na Zayna, gdy jego pierś unosiła się i opadała raptownie. Zayn przejechał dłonią przez swoje włosy, patrząc na drzwi. Niall robił tak dużo hałasu, że nie potrwa długo, by ktoś w końcu zadzwonił po ochronę.
– Wynoś si…
– Zamknij się! Po prostu się, kurwa, zamknij, Niall! – warknął Malik, przerywając Niallowi. Położył dłoń na jego ustach i popchnął go w kierunku najbliższej ściany. Całe ciało Nialla stężało na dotyk dłoni Zayna na jego ustach, a oczy rozszerzyły się, gdy patrzył na mężczyznę z paniką. Twarz czarnowłosego była tak blisko, za blisko. Niall mógł poczuć jego ciepły oddech na twarzy. To wywołało dreszcze przechodzące przez jego całe ciało. Nie był pewny, czy było to miłe uczucie, czy nie. Wszystkim, co wiedział, było to, że po tym całym okresie, Zayn wciąż sprawiał, że jego kolana robiły się słabe.
– Po prostu mnie wysłuchaj, proszę – powiedział Zayn, zabierając dłoń z ust Nialla i układając ją w zamian na jego policzku. Niall nie mógł wydobyć z siebie pojedynczego słowa, jego serce biło z prędkością mili na sekundę. Chciał odepchnąć Zayna, chciał pokazać mu, że nie zamierza znów poddać się jego spojrzeniu. Ale nie mógł. Jego ramiona zgalaretowaciały i nie mógł ruszyć swoim ciałem nawet o centymetr.
– Czego ode mnie chcesz, Zayn? – zapytał błagalnym tonem, gdy łzy zaczęły pojawiać się w jego oczach. Zayn wypuścił drżący oddech, patrząc głęboko w niebieskie oczy chłopaka. Cisza owinęła się wokół nich na kilka minut, zanim Zayn otworzył usta, by coś powiedzieć.
– Ja… Nigdy cię nie opuściłam, Niall. Zawsze byłem w pobliżu, ukrywając się w cieniu… Zawsze cię obserwowałem. Kiedy… Kiedy widziałem cię szczęśliwego z Liamem… Złożyłem przysięgę, że będę trzymał się z daleka… Ale po prostu nie potrafiłem – wyszeptał cichym, delikatnym głosem Zayn, jakby bał się, że ktoś podsłuchiwał. Niall nic nie odpowiedział, jego serce ociepliło się na fakt, że Zayn nigdy tak naprawdę go nie opuścił. Czasem miał przeczucie, że mulat był blisko niego, przyglądając mu się, ale zawsze wyrzucał te myśli z głowy.
– Nie mogę pozwolić ci wyjść za kogoś innego, Ni… Kocham cię za mocno, by pozwolić ci odejść – powiedział trzęsącym się głosem, gdy złączył ich czoła, ocierając łzy z policzków Nialla. Gardło bolało bolało od wielkiej guli, która się w nim uformowała. Próbował powstrzymywać wszystkie łzy. Tak mocno chciał teraz płakać. Chciał uderzyć Zayna. Nakrzyczeć na niego za bycie idiotą i zostawienie go w ten sposób. Chciał go przytulić. Pocałować. Chciał, żeby znów wszystko było dobrze. Ale wiedział, że był ktoś, kto czekał niego. Ktoś, kto spędził trzy ostatnie lata, trzymając Nialla. Nie mógł zrobić Liamowi tego, co Zayn mu zrobił.
– Teraz jest już za późno, Zayn… Spóźniłeś się… Powinieneś nigdy mnie nie opuszczać – powiedział Niall, jego głos załamał się w połowie, kiedy powoli zabrał ręce Zayna ze swojej twarzy. Malik próbował coś powiedzieć, lecz Niall mu przerwał.
– Nawet nie rozumiesz, przez co przechodziłem przez te trzy lata, Zayn. Ty przynajmniej mogłeś widzieć moją twarz, kiedy ja... Musiałem żyć tylko ze wspomnieniami o tobie… I uwierz mi, kiedy mówię, że większość naszych wspomnień nie jest zbyt przyjemna… Chciałem tylko tego, byś został… Pragnąłem jedynie, byś mocniej o mnie walczył. – Głos Nialla stał się ledwo słyszalny pod koniec, gdy łzy spływały w dół jego twarzy.
– Jest za późno Zayn… – wyszeptał załamanym głosem, wstrzymując oddech, zanim zaczął odchodzić. Otarł łzy z policzków, biorąc swój telefon przed wyjściem z pokoju hotelowego. Zayn stał tam przez kilka sekund, patrząc na zamknięte drzwi swoim zamazanym wzrokiem.
– Wciąż mnie kochasz, Niall… Zawsze będziesz – wymamrotał pod nosem Zayn. Może ostatnim razem nie stanął do walki. Ale teraz nie zamierzał puścić Nialla tak łatwo. Nie miał zamiaru wybierać dzisiaj najprostszego rozwiązania. Dzisiaj postanowił walczyć i wygrać z powrotem serce Nialla.
-
Cieszycie się, że Zi w końcu odnalazł swoje jaja i postanowił zawalczyć o Niallera, czy wciąż go nienawidzicie?
-
CZYTASZ
smoker || Ziall [tłumaczenie PL]
FanficZiall AU fanfiction; top!Zayn ❝-Nie możesz mnie kochać. - C... Dlaczego nie? - Bo jestem pieprzonym palaczem, Niall.❞ Zgoda: Jest Autor: @AngelOfDeath1 Link do oryginału: https://www.wattpad.com/story/33962799-%C2%B0sm...