t r z y d z i e ś c i d z i e w i ę ć

1.1K 120 8
                                    

    – Uhm, Lou… Nie mogę tego zrobić – powiedział Niall ze smutnym wyrazem twarzy, potrząsając do siebie głową. Po usłyszeniu tych słów twarz Louisa spowiło zrezygnowanie. Czy Niall mu nie wierzył? Miał dowód. Adam był dowodem na to, że nic się pomiędzy nimi nie wydarzyło. I jego dziewczyna Briana także.

    – Dlaczego? – zapytał szatyn, jego był smutny i było w nim słychać wyczerpanie, kiedy spojrzał na Nialla zdesperowanym wzrokiem. Blondyn westchnął, przygryzając wnętrze swoich policzków. Nie wiedział, jak to powiedzieć Louisowi.

    – Cóż, Harry… On, uhm, tak jakby… On ma chłopaka – wyrzucił z siebie Niall tak szybko, jak potrafił. To było jak zrywanie plastra. Spojrzał na Louisa, by zobaczyć jego reakcje. Ale ten zwyczajne siedział na kanapie, kompletnie i totalnie nieruchomo. Niall nawet zastanawiał się, czy chłopak w ogóle oddychał.

    – Co? – odezwał się Louis po, jak się wydawało, wieczności. Niall zaczął nerwowo skubać swoją dolną wargę, nie wiedząc, co powiedzieć. Jego intencjami nie było zasmucenie Louisa. Ale nie chciał, by poszedł do Harry'ego, gdyż wtedy oboje mogliby skończyć będąc skrzywdzonymi. I Calum również.

    – Oni… Spotykają się już od kilku miesięcy – powiedział miękkim głosem, gdy umieścił dłoń na ramieniu Louisa i potarł je w geście otuchy. Szatyn znajdował się na granicy łez, ale wydawał się z tym walczyć.

    – Ni, kto to jest? – Doszedł do nich głos Liama chwilę przed tym, jak on sam pojawił się w drzwiach. Liam spotkał Louisa tylko kilka razy, kiedy przyjeżdżał na wakacje zobaczyć Harry'ego i wychodzili wtedy wszyscy razem. Ich dwójka nie była blisko, ale mimo wszystko dobrze się dogadywali.

    – Oh, cześć – powiedział Payne ze zdziwieniem w głosie, kiedy powoli zbliżył się do kanapy, siadając za Niallem, wciąż zdezorientowany tym, co do cholery Louis tutaj robił. Ale nie zapytał o to. To nie był odpowiedni czas na zrozumienie tego.

    – Lou, myślę, że powinieneś po prostu ruszyć dalej… I zapomnieć o nim – powiedział Niall ze smutnym wyrazem twarzy, kiedy potarł ramię Louisa. Gorzki śmiech przedarł się przez wargi Tomlinsona, a po nim kilka łez skapnęło na jego policzki.

    – Marzę, by było to takie proste. Chciałbym potrafić tak zwyczajnie podnieść się, odejść stąd i nigdy nie wrócić… Ale nie potrafię… Chciałbym przynajmniej, żeby wiedział, że byłem mu wierny – powiedział szatyn załamującym się głosem, gdy więcej łez spływało w dół jego twarzy. Blondyn westchnął lekko, nie wiedząc, co powiedzieć.

    Niall rozumiał, że Louis był smutny i naprawdę chciał mu pomóc. Ale nie mógł tego zrobić. Harry w końcu przywrócił swoje życie na właściwy tor. I właśnie zaczął się uśmiechać i znów żyć. Co jeśli zobaczenie Louisa po tym wszystkim, co się między nimi wydarzyło, przywróci bolesne wspomnienia? Co jeśli Harry znów dostanie depresji? Niall nie chciał tego dla swojego najlepszego przyjaciela.

    Z drugiej strony, nie chciał być również przyczyną złamanego serca Louisa. Ponieważ wiedział, jak trudne było pozbieranie się po kimś. Po kimś, kogo kochałeś tak mocno. Po kimś, kto zamierzał ciągle tu być, zawsze i na wieczność, w tyle twojego umysłu. I nie miałeś jak tego usunąć. Nawet jeśli próbowałeś, nie potrafiłeś.

    – Lou… Ja, tak mi przykro – powiedział blondyn, patrząc na Louisa z poczuciem winy dryfującym przez jego organizm. Liam ułożył dłoń na talii swojego chłopaka i lekko ją ścisnął.

    – Skarbie, powinieneś dać mu adres… Jeśli nie powie Harry'emu swojej wersji historii, wtedy do końca życia nie pozbędzie się tego ciężaru. Harry będzie zawsze pamiętał Louisa jako swojego eks, którego bardzo mocno kochał, ale został przez niego zdradzony – odezwał się Liam, jego słowa były mądre i kojąco delikatne. – To jakby skazać go na dożywocie bez wcześniejszego procesu... Nie możemy tego zrobić – kontynuował, masując delikatnie palcami plecy Irlandczyka. Niall zagryzł swoją dolną wargę, wzdychając przed tym, jak w końcu kiwnął głową.

    – Dobra, ale jeśli odkryje on, że to ja dałem ci adres, jesteś martwy – powiedział Niall, wskazując ostrzegawczo palcem na Louisa. Tomlinson szybko otarł łzy z oczu, kiedy kiwnął głową z bladym uśmiechem na twarzy. Niall wziął swój telefon, znajdując numer Louisa, zanim wysłał mu adres.

    – Oh, tak bardzo ci dziękuję, Niall! I Liam. Szczerze, nie potrafię wyrazić jak wdzięczny jestem –  rzekł szatyn, uśmiechając się szeroko, kiedy wstał z kanapy. Para podążyła za jego działaniem i wkrótce zostali przyciągnięci przez Louisa do ciasnego, miażdżącego kości uścisku, który trwał trzy sekundy.

    – Nie dziękuj nam. Po prostu leć zdobyć swojego mężczyznę i bądź szczęśliwy – powiedział Niall, uśmiech objął jego całą twarz, gdy poklepał delikatnie policzek Louisa. Szatyn powiedział 'dziękuję' jeszcze jakieś sto razy, zanim opuścił ich mieszkanie.

    – Chcesz mnie w to wtajemniczyć? – zapytał Liam, chwytając dłoń Nialla i prowadząc go z powrotem w kierunku kanapy. Liam usiadł, ciągnąć blondyna w dół za sobą. Horan zamknął oczy, potrząsając głową, zanim położył się, układając głowę na kolanach Liama.

    – Może później… Teraz jestem zwyczajnie zmęczony – wymamrotał. Liam uśmiechnął się i złożył pocałunek na policzku Nialla.

    – Okej, powiedz mi, kiedy będziesz gotowy – powiedział Liam głosem ciepłym niczym koc w chłodną zimową noc, gdy delikatnie bawił się blond włosami swojego chłopaka. W końcu Niall usnął, śniąc o tym, że to ktoś inny dotykał jego włosów.

smoker || Ziall [tłumaczenie PL] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz