- Clary, na Anioła, co ty tu robisz? - zapytał Jace, podchodząc do mnie.
- Chciałam odpisać na wiadomość Clave - odpowiedziałam spokojnie.
- A może chciałaś uciec? Wiem, że wiesz, że Clave się poszukuje! - Usłyszałam głos, który stopniowo się zbliżał, a po chwili rozpoznałam oczy Aleca wypełnione czystym ogniem.
- Wiem to i sama chciałam się zgłosić do nich - powiedziałam zdenerwowana. Czy Alec mnie o coś oskarżał? Przecież byłam czysta.
- Trudno mi w to uwierzyć. Pojawiłaś się tu i od razu Clave cię szuka? - zapytał z drwiną w głosie.
- Przecież nic nie zrobiłam! - krzyknęłam zrozpaczona.
- Jutro rano idziemy do Clave, a tymczasem ktoś musi cię pilnować. Z wielką przyjemnością to zrobię - uśmiechnął się złośliwie brunet.
- Ja się tym zajmę - powiedział nagle Jace i złapał mnie za ramię.
- Dobrze - powiedział zezłoszczony chłopak, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Jace - zaczęłam, jednak mi przerwał.
- Bądź cicho - powiedział i pokierował mnie do mojego pokoju. Kiedy tam się znalazłam, od razu usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Tymczasem blondyn zamknął drzwi na klucz i podszedł do mnie.
- Clary, o co chodzi? - zapytał zdezorientowany, trzymając moje nadgarstki i patrząc w oczy.
- Nie wiem. Alec oskarża mnie o jakieś nieczyste zamiary, ale to nie jest prawda. Przyrzekam - odpowiedziałam i wstałam. Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie zapatrzona w widoki zza oknem.
- Na Anioła? - zapytał z uśmiechem i usiadł naprzeciwko mnie.
- Na Anioła - odparłam i oparłam głowę o ścianę.
- W takim razie... Opowiedz mi wszystko, od początku. Całą prawdę i tylko prawdę.
- Moi rodzice... - zaczęłam, jednak przerwał mi ponownie w tym dniu.
- I tak będziesz musiała to powiedzieć w sądzie Clave. A ja na pewno się tam pojawię, więc i tak się dowiem - uśmiechnął się, więc również to uczyniłam.
- Dobrze, więc... - westchnęłam głęboko, zastanawiając się, od czego zacząć - Moi rodzice od zawsze wpajali mi, że kiedy będą moje 17 urodziny, będę musiała odejść. Przyjęłam tę wiadomość do świadomości i nie przejmowałam się zbytnio. Oficjalnie wyjechałam w celu usamodzielnienia się, nieoficjalnie dla mojego bezpieczeństwa. Oni również wyjechali. Nie powiedzieli gdzie ani kiedy wrócą i czy w ogóle wrócą. Nie powiedzieli nic dla mojego bezpieczeństwa. Nic więcej nie wiem - powiedziałam na jednym wydechu, a chłopak spojrzał na mnie zamyślony.
- A gdzie byłaś dzisiaj praktycznie cały dzień? - zapytał.
- Po wczorajszym ataku na mnie, jeden z demonów mnie ugryzł. Skontaktowałam się z dobrze znanym mi czarownikiem z Idrisu, który kazał dowiedzieć się co to za demon, a następnie iść do jego brata Magnusa Bane'a. Więc tak zrobiłam. Było ciężko, ale się udało. W międzyczasie poznałam wampirzycę, która powiedziała mi, że poszukują Valentine'a Morgensterna oraz Jocelyn Fray. No i mnie. - Wywróciłam oczami. - Po uzdrowieniu wróciłam tutaj i chciałam skontaktować się z Clave. Jednak przerwaliście mi. Wierzysz mi?
- Złożyłaś przysięgę na Anioła, więc nie mogę ci nie wierzyć - odpowiedział, a ja wywróciłam oczami z zirytowania.
- Nie o to mi chodziło - prychnęłam.
CZYTASZ
Inna historia o Darach Anioła ✔✅
FanfictionJuż czas. Dzisiaj skończyłam 17 lat, więc moi rodzice zadecydowali o przeniesieniu mnie do Nowego Jorku, pod pretekstem "usamodzielnienia się". W końcu Nocny Łowca nie może żyć wiecznie z rodziną. Nocny Łowca... Pół anioł, pół człowiek. Niezwykłe...