Rozdział 21

2K 155 2
                                    

- Michael - syknęłam - Co ty tu robisz?

- Bardzo szybko rozwiązałaś zagadkę, brawo. Nie spodziewałem się - odpowiedział, nie zważając na moje pytanie. Szybko zawinęłam kawałek szkła w mapę i schowałam go do torebki, co nie uszło uwadze mężczyzny - Nie martw się, księżniczko. Nie zabiorę ci tego szkła. A gdzie twoi przyjaciele, hm? Byłem pewien, że będą z tobą.

- Zostali - odparłam i skierowałam się do salonu. Usiadłam na popiołowej kanapie i westchnęłam. Wiedziałam, że nie będzie tak łatwo, wiedziałam.

- Kiedy się dowiedziałem, że są w Nowym Jorku, a ciebie tam nie ma, wiedziałem, że jesteś tutaj. Tym bardziej że Magnus otwierał Portal trzy razy w ciągu ostatnich kilku godzin.

- Co cię tu sprowadza? - zapytałam, a on zamyślił się na moment.

- Skoro i tak umrzesz i już nie spotkasz nikogo ze swoich... Mogę ci opowiedzieć tę całą historię od początku, chociaż i tak ją słyszałaś z różnych źródeł - rzekł po chwili.

- Jak to umrę? - zadałam kolejne pytanie zdezorientowana. Ciągle jednak trzymałam emocje na wodzy.

- Jesteś przedstawicielem Nocnych Łowców, potrzebuję cię.

- Co? - krzyknęłam zdziwiona, a on uśmiechnął się złośliwie. Zrobiłam dwa wdechy i uspokoiłam się.

- W waszym, durnym świecie nie ma oficjalnego przedstawiciela Nocnego Łowcy. Uważa się, że jest to najlepszy Nocnych Łowca. Wiesz... Najpotężniejszy, najmądrzejszy i jeszcze kilka innych takich cech. Według moich obliczeń, które są słuszne, jesteś to ty.

- I potrzebujesz mnie na ofiarę - dodałam, a on przytaknął - W takim razie opowiadaj - zarządziłam i rozsiadłam się wygodniej na czarnej kanapie. Na jego twarzy przemknął cień zdziwienia, lecz szybko go zamaskował. Musiałam zastanowić się nad planem ucieczki.

- Twoi rodzice mnie bardzo zdenerwowali - zaczął, chodząc po salonie - Nie chcieli mojej pomocy. A ja pragnąłem to robić, naprawdę. Postanowiłem się zemścić. Zemstę udoskonalałem latami. Tylko czekałem na twoje siedemnaste urodziny. Mieli oni wtedy wyjechać w jakiś sprawach, prawda? - zapytał, a ja przytaknęłam - Tymi sprawami było załatwienie dużej ilości krwi poszczególnych gatunków. Po twojej wyprowadzce zamierzali zrobić swój warsztat, w którym będą pracować dzień i noc, dopóki nie uda im się stworzyć całkiem nowej, silnej rasy. Siła wampirów, rozum Nocnych Łowców, szybkość wilkołaków, dar fearie, chodzenie w ciągu dnia ludzi. To było ich celem. W ciągu tych latach zabili ponad 100 osób, różnego gatunku. Nienawidziłem ich. Ale współczułem tobie. Byłaś silnym Nocnym Łowcą bez serca oraz małą, słodką i wrażliwą dziewczynką. Nie chciałem mieszać cię w mój szalony plan, nie byłaś nawet z nimi powiązana genetycznie. Ale musiałem. Przepraszam. Musiałem, kiedy dowiedziałem się, że jesteś najsilniejszym Nocnym Łowcą.

- Opowiedz mi dokładnie o tym, jak wygląda ta zemsta. Tylko tak dokładnie. Chcę wiedzieć, w jaki sposób umrę. Nie omijaj szczegółów, proszę. I tak mnie zabierzesz, nie mam żadnych szans na ucieczkę - przerwałam mu.

- Nigdy się nie poddawałaś tak szybko. - Zmarszczył czoło, spoglądając na mnie zdziwiony, ale i szczęśliwy.

- Nie mam żadnych szans na przeżycie. Nie ukrywajmy tego. Jesteśmy na pustyni, tylko bez piasku. Nie mam pojęcia, kiedy twój brat otworzy portal. A i tak jest on oddalony o dobre 20 mil stąd. Od lat byłeś moim najlepszym przyjacielem. Znasz mnie jak nikt inny, więc muszę się poddać.- Wzruszyłam ramionami. - Żałuję tylko, że już nigdy nie zobaczę Jace'a.

- Wiem, że go kochasz - oznajmił - Ale Clarisso, tak musi być. Czasem ktoś musi się poświęcać. Poza tym zobacz. Wybiję wszystkie magiczne gatunku oprócz mnie i świat będzie lepszy. Piękniejszy, tylko z ludźmi.

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz