Rozdział 30

1.8K 120 2
                                    

Znajdowałam się w Instytucie. W moim pokoju. Siedziałam na łóżku i rysowałam. Nie robiłam tego od tak dawna. Nagle drzwi się otworzyły i weszła Isabelle.

- Hej, Izzy - przywitałam się z uśmiechem i schowałam trzymane przeze mnie przedmioty do szafki. Dziewczyna nie powiedziała nic, tylko stanęła obok mnie. W jej oczach widniała wściekłość.

- Jak mogłaś to zrobić? - krzyknęła, a ja popatrzyłam na nią zdziwiona.

- Izzy, o co chodzi? - zapytałam.

- To wszystko twoja wina! Twoja! - krzyknęła ponownie - Mam cię dosyć! To wszystko jest twoją winą! Nie chcę cię dłużej znać! To twoja wina!

Po zakończeniu tych słów brunetka uderzyła mnie w policzek. Syknęłam z bólu i złapałam się za obolałe miejsce. Isabelle natomiast wyszła, trzaskając za sobą drzwiami. O co jej chodziło? Co się stało? Straciłam przyjaciółkę? Ale z jakiego powodu? Nic nie rozumiałam. Wiedziałam jednak, że Isabelle mnie opuściła. Upadłam na łóżko i zaczęłam płakać. Z bezsilności. Ponieważ nie byłam w stanie nic zrobić. Isabelle, moja przyjaciółka, była przyjaciółka zerwała ze mną przyjaźń. I oskarżyła mnie . Nie wiedziałam jednak o co. Po kilkunastu minutach usłyszałam głośne i natarczywe pukanie do drzwi. Tylko jedna osoba tak pukała.

- Wejdź, Alec - rzuciłam głośno i wstałam. 

Wytarłam łzy z policzków za pomocą rękawów swetra. Do pokoju wszedł wcześniej zaproszony chłopak. W ciągu sekundy zorientowałam się, że ma podobny nastrój do siostry, co mnie zdezorientowało, a zarazem zaniepokoiło.

- Jak mogłaś nas zdradzić? - zapytał z bólem w oczach.

- Alec, nie mam pojęcia, o czym mówisz - odpowiedziałam roztrzęsiona.

- To twoja wina, Clary. Zdradziłaś nas. To koniec - rzucił i zacisnął dłonie w pięści. Spojrzał w bok. Ewidentnie unikał mojego wzroku. W moich oczach kolejny raz zaiskrzyły słone łzy.

- Alec, do cholery! O czym ty mówisz? - krzyknęłam.

- Nie udawaj, że nie wiesz. To wszystko twoja wina. Mam cię dosyć! To wszystko jest twoją winą! Nie chcę cię dłużej znać! To twoja wina! - krzyknął, nie wytrzymując i uderzył mnie otwartą dłonią w policzek. W ten sam sposób co Isabelle. Wyszedł szybkim krokiem, a ja zsunęłam się załamana na podłogę. O co im wszystkim chodziło? Dlaczego nie chcą mnie znać? Oni są, a raczej byli moimi najlepszymi przyjaciółmi? Alec, dlaczego mi to zrobiłeś? Ufałam ci. Z tego, co wywnioskowałam, to wszystko było moją winą. Ale co takiego? Usłyszałam kolejny raz pukanie do drzwi. Nie spodziewałam się niczego dobrego.

- Proszę! - krzyknęłam, nie ukrywając już łez. Straciłam dwóch najlepszych przyjaciół. Jedynych przyjaciół. Został mi tylko Magnus Bane. Oraz Jace. Jak na zawołanie do pomieszczenia wszedł blondyn.

- Jace, stało się coś strasznego - załkałam i rzuciłam mu się na szyję. Ten jednak popchnął mnie mocno na łóżku. Nie, nie, nie, nie...

- Wiem - oznajmił - Mój ojciec miał rację. Miłość nie jest niczym dobrym. Czemu ja się w tobie zakochałem? Okazałaś się zwykłą oszustką i zdrajczynią. Jak mogłaś coś takiego nam zrobić? Mnie?! Kochałem cię do szaleństwa, poszedłbym za tobą nawet na koniec świata! A ty mnie tak perfidnie oszukałaś - krzyknął i rzucił we mnie kartką - To od Magnusa. On też jest załamany. To wszystko twoja wina! Mam cię dosyć! To wszystko jest twoją winą! Nie chcę cię dłużej znać! To twoja wina! - krzyknął te same słowa, co jego poprzednicy, po czym podszedł do mnie i wymierzył siarczysty policzek. Wyszedł, zostawiając mnie samą. Wybuchnęłam płaczem. Zostawił mnie jak reszta. Dlaczego? Ale dlaczego?! Na Anioła, niech ktoś mi to wyjaśni! Ze łzami płynącymi po mojej twarzy, sięgnęłam po małą, różową karteczkę i zaczęłam czytać moim zachrypniętym od płaczu głosem:

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz