Rozdział 36

1.6K 113 3
                                    

- Skarbie, postaraj się troszeczkę bardziej - droczyłam się z blondynem. Byliśmy w trakcie ciężkiego treningu.

- Łatwo ci powiedzieć - odpowiedział i zaatakował mnie tyczką (nazwaną przeze mnie drewnianym i bezużytecznym kijem). Szybko odskoczyłam. - Jesteś najlepszym Nocnym Łowcą.

- I co z tego?- zapytałam. Zgrabnym ruchem uderzyłam w chłopaka, a jego broń opadła na podłogę z głośnym odgłosem. - Poległeś.

- Może zrobimy sobie przerwę? - zaproponował blondyn.

- A może zaczniemy trenować indywidualnie? - również zaproponowałam, uśmiechając się do Jace'a.

- Jestem za pomysłem Clary - przytaknęła Izzy, stając po mojej stronie - Jesteśmy w kiepskiej formie, nie licząc Clary, oczywiście.

- Wolałbym odpocząć, ciągle mnie bolą plecy po tym, jak Ruda się na mnie rzuciła - mruknął z dezaprobatą Alec. Zachichotałam.

- Nie moja wina, że jesteś taki słaby - parsknęłam.

- Mamy jeszcze dwie godziny do uroczystej kolacji, więc nie marnujmy czasu - rzucił Jace i skierował się do worka treningowego. Alec skierował się do włóczni, a ja z Izzy poszłyśmy na drabinkę.

- Jak ja jej nienawidzę! - jęknęła brunetka.

- Ja też nie. To jedyne ćwiczenie, z którego jestem słaba - przytaknęłam. Podciągnęłam moją czarną bokserkę i zrobiłam kolejny przewrót na metalowym pręcie. Po chwili dziewczyna dołączyła do mnie i wspólnie wisiałyśmy.

- Ile czasu? - zapytała.

- Myślę, że 10 minut - odparłam po krótszym namyśle.

- To za długo! - jęknęła kolejny raz.

- Nie przesadzaj. Jesteś Nocnym Łowcą, powinnaś wytrzymywać dwie godziny! - Wytknęłam jej język.

- Czuję moją krew płynącą prosto do umysłu - mruknęła.

- Możemy zmienić ćwiczenie, jeśli chcesz - rzuciłam.

- Jasne! - krzyknęła z entuzjazmem.

- Za 8 minut - dodałam, a jej mina zrzedła.

- Lubisz mnie tak maltretować, prawda? - zapytała.

- Dobra, niech ci będzie. Ja to kończę. Tak sobie myślę... Raczej mi się to nie przyda jutro - odpowiedziałam i usiadłam. Izzy podążyła za mną.

- Przyznaję ci rację. Ja chcę trochę poćwiczyć z moim batem. Jestem pewna, że będzie tam mnóstwo demonów - stwierdziła.

- A ja idę trochę sztyletować tę piękną tarczę - zaśmiałam się i podbiegłam do mojego ulubionego miejsca.

Wyjęłam różnych wielkości sztylety i zaczęłam trafiać do celu. Uwielbiałam to robić. Jace również. Izzy natomiast nie rozstawała się ze swoim batem, a Alec łukiem. Wszyscy specjalizowaliśmy się w jakiejś dziedzinie, co było naprawdę świetnie. Brunet w każdej chwili mógł trafić strzałą w przeciwnika oddalonego nawet kilkaset metrów, jego siostra atakowała, gdy wróg się zbliżał, a ja i mój ukochany Nocny Łowca działaliśmy bezpośrednio. To się nazywała prawdziwa współpraca.

********************

- Jestem padnięty - jęknął Alec, rzucając się na pobliski materac, a ja poleciałam razem z nim.

- Ja też - westchnęłam.

- Wiecie, na co mam ochotę? - zapytała zmęczona Izzy, kładąc się obok brata. Po kilku sekundach poczułam rękę na mojej i ugniatający się materac.

Inna historia o Darach Anioła ✔✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz