-Zajęte...
-Co robisz tak długo w tej łazience , przestraszyłem się, że coś ci się tam stało ... - oznajmił Shota.
- Nic, już , już wychodzę ... - wytarł krew, zakleił małym plastrem i ubrał spodnie. Wziął ukradkiem żyletkę do kieszeni.
Yuko wyszedł z łazienki i podążył na śniadanie. Schodząc schodami pomyślał dokładnie, po co mu ta żyletka, po co , w jakim celu ? Ma wspaniałe życie, więc dlaczego? Chwycił jedną kanapkę ze stosu przygotowanego przez rodzicielkę.
-Synku, weź sobie jeszcze dwie , wychudłeś ostatnio ... - powiedziała zmartwiona.
- Nie jestem głodny, a poza tym śpieszę się ... a i dzisiaj, mam zamiar nocować u kolegi z klasy , więc nie czekaj na mnie , kocham cię - pocałował w pospiechu matkę w policzek i wybiegł do korytarza.
Ale ja głupi jestem ... - myślał. Nic takiego nie miałem w zamiarze, a poza tym to może nawet dobrze... Przenocuję u Hoshiego.
Zaczął dzień od spotkania z Hoshim. Przytulił się do niego i pocałował w usta.
- Jakie ciepłe "dzień dobry" - zauważył Hoshi.
- I nie udawaj, że takiego się nie spodziewałeś - powiedział szeptem.
- Szczerze? To nie - odparł cicho.
- Taki wredny to nie jestem, mam pytanie, mogę u ciebie nocować?
-Jasne, nie ma problemu - odparł wesoło.
Nastolatkowie podążyli ku szkole.
***
-Witam was, nie roby... - uderzył żartobliwie o biurko dziennikiem, po czym się uśmiechnął. -Hoshi, do mnie.
Hoshi wstał z miejsca i podszedł do nauczyciela.
-Mam wyniki waszego ostatniego testu i jedno pytanie, czemu do cholery nie zająłeś jeszcze mojego miejsca w tej klasie? -spytał z uśmiechem. -Zostań po lekcji z Yuko w klasie. Coś chcę mu przekazać.
- Dobrze, a co do miejsca w tej klasie to mam przeczucie, że lepiej bym nie zagrał tego spokoju i opanowania przy słuchaniu ich biadolenia - wyszeptał z lekkim chichotem.
-Wróć na miejsce. - poklepał ucznia po plecach a sam wrócił do nauczania "nie robów". Ukrycie to uwielbiał ich, śmiał się z nimi, dogadywał i rozumiał lepiej niż z innymi klasami. Jak on mawia: "Są wyjątkowymi głupcami ale zarażają śmiechem".
Rozległ się dźwięk dzwonka. Wszyscy spakowali książki do plecaków i udali się na korytarz. Hoshi i Yuko zostali.
-Hoshi, mam w ręce test Yuko, byłeś za niego odpowiedzialny,by nauczyć go matematyki, prawda?
-Tak... - zrzędła mu mina w przypuszczeniach usłyszenia złej wiadomości.
-W tydzień... No nie ... Nawet ją bym tego nie zrobił... - podał kartkę chłopakom. -Ściągałeś? Czy on naprawdę cię tego nauczył?
- Raczej to drugie - uśmiechnął się.
Hoshi uśmiechnął się, miłości mu było, że ktoś docenia jego starania.
- Uzyskał wraz z tobą sto procent. Jeszcze jedna taka akcja i możecie ubiegać o moje stanowisko - poklepał chłopaków po ramionach.
***
- Hoshi, nawet nie wiesz, jak się cieszę! Dzięki tobie mam sto procent z testu! Dziękuje! - uwięził biało włosego w uścisku.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odparł cicho.
- Ależ skąd... Muszę ci się za to odwdzięczyć... - przyparł Hoshiego do ściany i przykleił swe usta do jego szyi. Zaczął jeździć i muskać delikatnie po niej swoimi wilgotnymi wargami. Schodził coraz niżej aż doszedł do obojczyków. Lekko zassał skórę i zostawił na nich małą malinkę. Wrócił do szyi a po chwili wepchnął język do ust Hoshiego. Uparty Yuko wygrał bitwę o dominację. Jego ciało przylgnęło do ciała kochanka. Nagle poczuł dziwny ból w klatce piersiowej. Zignorował go. Podciągnął koszulkę biało włosemu i natarczywie zabawiał się jego sutkami. Przygyzał je, ssał i lizał. Hoshi delektował się przyjemnością. Nagle Yuko zaprzestał czynów.
-Hoshi, słabo mi... - oddychał ciężko po czym zemdlał w ramionach biało włosego.
- Yuko!- bez skutku próbował ocknąć kochanka. Położył go na łóżku i w pośpiechu próbował go obudzić.
" Nawet jeżeli pociechy udziela niebo, to pomocy oczekuje się od ludzi"
CZYTASZ
Classmate. [END]
RandomHoshi - japońskie słowo określające gwiazdę, jednakże w tej historii jest to imię. Imię nastolatka, który jako szkolny przewodniczący dostaje zadanie, aby oprowadzić nowego ucznia po szkole. Prymus o gwieździście białych włosach trafia na piękneg...