~15~

1.2K 123 5
                                    

Rozmowa telefoniczna:

-Halo?

-Jesteś głupi, nie rozumiesz? On żyje i ma się dobrze! Ale może pomyśl, czy nadal was kocha...

-To brednie!

-Ach tak? Jesteś w błędzie młody.

-Zamknij się!

-On was nienawidzi! Jak myślisz? Po co to całe zamieszanie? Ty nadal jesteś oślepiony tym jego piepszonym ideałem?

-On nie jest taki!

*koniec rozmowy*

-Mam tego dość!- rzucił telefonem o podłogę a sam puścił się z impetem na łóżko.

-Co się znowu stało? - Hoshi zabrzmiał obojętnie.

-Dziękuję za wsparcie...- powiedział smutno.

-Przepraszam. Nie chciałem... To może opowiedz mi...

- No kurwa jak małemu dziecku...- przerwał lekko zdenerwowany.

-Widzę, że dzisiaj nie masz za grosz humoru.

-Się znalazł... Wróżbita...

-Oh przestań- przytulił kochanka do siebie.- To może powiesz mi co się stało?

-No już lepiej...- rzucił wrogo lekko się szarpiąc.-Ta suka z Lucrecji... Skądś wstrząsnęła mój numer i bezczelnie dogadywała z zastrzeżonego.

-Może pójdziemy z tym na policję?

-Głupota... I co im powiem? Że kobieta nachodzi mnie w restauracji a potem drze się do słuchawki że mój niby zmarły brat, który o dziwo żyje tak naprawdę nienawidzi mnie i całej swojej rodziny?

-Yuko. Martwię się o ciebie.

-Wiesz co?- oderwał się od Hoshiego.- Tego się obawiałem najbardziej... Że będziesz się mną zamartwiał. Miałem ci mówić, że jestem jednym chodzącym obiektem problemów, ale ty nie dałeś mi dojść do słowa...

-Nie, Yuko.- Hoshi wstał i przyjął poważną pozę. - Ty tylko sobie potrafisz to wmówić! Nie umiesz z tym walczyć! Ile to ja ci razy próbowałem uświadomić... Ale jesteś zbyt zadumany w sobie by przyjąć to do wiadomości... Nie dasz sobie pomóc, to w tym tkwi problem. Nawet nie wiesz ile ludzi na około cię wspiera. Jeżeli możesz powiedz mi jedno.- złapał bruneta za nadgarstek. - Czy ty naprawdę jesteś tym, za którego się podajesz?

Yuko tylko zamknął powieki i wypłynęły spod nich ogromne, pojedyncze strugi łez.

-Zakochałem się w delikatnym, wesołym i uroczym nastolatku, który dawał mi chęć życia. Nie oczekiwałem od niego wiele, jedynie co starałem się mu pomóc. Starałem wyczuć, czy jest gotowy, chociaż to może była moja słaba strona ale starałem się. Powiedz mi prawdę... Jak jest? Jak było? I czy nadal planujesz by było tak jak teraz...

-Hoshi...- rozluźnił wszystkie mięśnie. -Nie chce tak tego skończyć.

-O czym ty mówisz.

-Nie za akceptujesz tego. Wygonisz mnie za drzwi jedynie po połowie...

- Kim bym był, gdybym to zrobił... - usiadł zawiedziony na podłodze.- Dla mnie kimś gorszym niż zabójca... -popatrzył w oczy Yuko.

-Znienawidzisz mnie... Teraz na pewno...

-Przestań!- pociągnął bruneta wrogo na podłogę.

Yuko upadł całym sobą na parkiet. Bał się Hoshiego, drżał, szlochał przerywając głębokim wdechem.

- Mam dość. Albo powiesz mi teraz kim tak naprawdę jesteś albo więcej się nie odzywaj do mnie.

-Hoshi...

-Mam rozumieć, że wreszcie mi powiesz, tak?

-Tak, ale obiecaj mi...- podparł się i wyciągnął z trudem rękę do śnieżno włosego.

Hoshi podszedł i z miękkim sercem podał brunetowi dłoń.

-...że mnie nie opuścisz...- płakał.

Hoshi upadł na kolana i przytulił bruneta:
-Obiecuję.

***

-Nie jestem dobry... A poza tym nie jestem na pewno poprawnym. Wstydzę się siebie.

-Spokojnie.-tulił do siebie kochanka.

-Nikt nie wiedział, że jestem gejem ale odszedłem że szkoły bo ktoś dowiedział się, że zabiłem swoją siostrę... - po ostatnich słowach ścisnął bardziej kochanka.

Hoshi przez chwilę pomyślał, że się przesłyszał, ale gdy przyjął już to do wiadomości wziął głęboki wdech. Nie mógł uwierzyć, że taka niewinna osóbka jak Yuko mógł popełnić taką zbrodnię. Ale ze względu na to jak kochał go, postanowił potraktować to jako wypadek. Miał rację.

-T-to był wypadek, miałem w kuchni nóż, a-a wtedy...

-Yuko, proszę, uspokuj się, opowiedz mi wszystko powoli... 

"Słabi nig­dy nie pot­ra­fią prze­baczać. Prze­bacze­nie jest cnotą silnych. „

Classmate. [END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz