***Tak, zabiłem moją siostrę. Brzmi groteskowo, wiem. Rodem jak z kryminału! Ale tylko głupi by się tym poszczycił. Zabiłem przez przypadek.Prosto mi to przechodzi przez gardło, bo przyzwyczaiłem się do rozmowy o niej i o jej śmierci. Ale jestem głupi, to brzmi tak banalnie. Może raczej "zabiłem bo buzowało w mnie w cholerę chcicy?". Nie. Mocarna manipulacja. Hmm, możliwe. A raczej na pewno. Ale nie tylko zabiłem, do dzisiaj mnie boli to, że już mi tego nie wybaczy.
Było to pewnego wakacyjnego wieczoru. Moja siostra, Koi była najstarsza z moich sióstr. Kiedy ja miałem 17 lat, jej stuknęła dwudziestka. Ale była głupia i bezbronna. Tego nie zapomnę. Idiotka. Byliśmy sami w domu, rodzice na wakacjach, rodzeństwo również wyjechało w swoją stronę a my zostaliśmy na dwa tygodnie pod pretekstem pilnowania domu.
Siedzieliśmy w salonie, jak na weekend w telewizji o dziwo nie leciało nic szczególnie ciekawego. Postanowiłem wyłączyć czarny, płaski kawałek szkła i plastiku i chwilę się zdrzemnąć. Minął raptem kwadrans. Wstałem i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Nagle Koi ni stąd ni zowąd wparowała po cichu siadając przy stoliku. Słyszałem to wyraźnie ale chciałem usłyszeć co ma do powiedzenia. Nigdy ta wredna suka nie przyszła z dobroci. Zawsze miała jakiś problem albo przysługę.
Tym razem miała to być drobna pożyczka hajsu. Nie chodziło jej o ogromną sumę. Powiedziała, że odwdzięczy się w najbliższym czasie, zgodziłem się. Miałem to albo słuchanie jej jęków, że jestem chytry. Wolałem się jej pozbyć. Dałem jej pieniądze i nawet nie zdążyłem schować portfela a ona zatrzasnęła za sobą drzwi.
Wróciła o pierwszej w nocy, ale nie wyczułem od niej alkoholu. Wypytywałem się o miejsce jej pobytu przez ostatnie pięć godzin. Po raz pierwszy się o nią martwiłem. Czułem się za nią odpowiedzialny bo byłem jej bratem, wiek nie grał roli. Nawet jakby byłem od niej wyższy, masywniejszy i silniejszy. Wtedy byłem okazem zdrowia i chodzącą maszyną sportową. Byłem.
Siostra opowiedziała, że była na wypadzie z przyjaciółkami. Niewinne spotkanie. Nie wierzyłem jej. Czułem zapach męskich perfum i ... papierosy, nie, nie zwykłe papierosy. Ale postanowiłem to zignorować. Usiadłem na sofie.
Koi przysiadła się i dotknęła zimną dłonią mojej szyi. Zadrżałem. Nie oszukujmy się, podobało mi się to, ale to siostra. Odsunąłem się. Zachowałem spokój i odmówiłem. Koi była o mnie zazdrosna. Już wtedy myślała, że jestem na nią chętny. Myliła się. Siostra. Sama odpowiedz się narzuca. Nie przyprowadzałem dziewczyn do domu. Byłem aseksualny, dla mnie od tamtego czasu miłość nie istniała. Nie potrzebowałem nikogo.
Gwałtownie zmieniła miejsce. Jej ręka powędrowała do mojego krocza. Odskoczyłem od niej i zacząłem kłótnię. Z jej kieszeni wypadł zwitek skrętów marihuany. Ucichłem. Krzyczałem na nią, wypierała się, że nie pali ale ja czułem od niej, że była na działaniu tego papierka. Podniosła mi ciśnienie. Widząc to rzuciła mi się na szyję i zaczęła ją całować. Odpychałem ją z coraz większymi nerwami. Złapała mnie łapczywie w pasie. Rozsuwała rozporek. Odepchnąłem ją. Krzyczała podniecona, że chce mnie rozprawiczyć, mieć mnie w sobie. Przez narkotyki nie wiedziała co robi.
Uciekałem ale ona zawsze mnie dopadła. Rzuciła się na mnie. Upadłem. Pobiegła do kuchni, chwyciła długi, cienki nóż. Zaczęła mi grozić, że jeżeli nie będę się z nią ruchać, zabije mnie. Płakała i mówiła jak bardzo mnie kocha. Głupia. Również ją kochałem. Uczyła mnie od małego rysowania, pomagała mi gdy miałem problemy z nauką.
Kochałem moja siostrę.
Zrobiła zamach i ślepo chciała trafić mnie nożem. Uniknąłem go. Krzyczała
Kochałem moją siostrę.
Uderzyła mnie w brzuch łokciem. Chodź bolało, nie wydałem z siebie dźwięku. Płakała.
Kochałem moją siostrę.
Wycelowała w mój brzuch ostrzem. Złapałem jej dłoń. Wyrwała się.
Kochałem moją siostrę.
Wymierzyła drugi cios, odepchnąłem go.
Kochałem.
Nóż wbił się pomiędzy jej piersi.
Kochałem ją.
Upadła na podłogę, przestała oddychać.
Kochałem.
Panika, strach, ból, gniew.
Nadal ją kocham.
***
- Rodzina myśli, że Koi nadal żyje tylko zaginęła. Prawda jest taka, że leży daleko stąd zakopana na łące. Jak rodzice opłakiwali jej "zaginięcie" ja poczułem się jak sukinsyn. Po krótkim czasie złapała mnie deprecha.- opowiadał zawstydzony.
- Jesteś w stanie mówić więcej?- spytał Hoshi delikatnie tuląc do siebie kochanka.
-Już mi lżej o tym mówić, wiem co zrobiłem i wiem, że mnie za to nie porzucisz.
- Yuko. Kocham cię i nawet gdybyś zrobił coś gorszego nie opuszczę cię.
- Zamknąłem się w sobie, zacząłem się okaleczać co uwielbiałem, nie jadłem bo " po co". Dzięki tobie odzyskałem dawne życie. Dziękuję- płakał.
-Yuko. - popatrzył również załzawionymi oczami na kochanka. Pogrążyli się w ciepłym pocałunku.
Brunet delikatnie rozdzielił ich usta.- Poza tym to jesteś pierwszy, w którym się zakochałem. Nie chce nikogo innego. - przytulił się nadal szlochając.Po chwili wszedł językiem w rozchylone usta.
***
-Ty dziwko, coś ty zrobiła?
- Obejmuje szczawiu twoja posadę.
- Bierz ją. Mam to w dupie. Jak mogłaś zrobić to Yuko i całej mojej rodzinie dla kasy.
- Kochanieńki, to showbiznes. Tu sie poświęca własną ro-...
- Zamknij się... - wymierzył w jej stronę siarczystego policzka. Wyszedł z biura.
Od razu wybrał numer aby zamówić najbliższy lot to Japonii.
***
"[...] idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch, ocalałeś nie po to aby żyć [...] Bądź wierny. Idź. "
CZYTASZ
Classmate. [END]
RandomHoshi - japońskie słowo określające gwiazdę, jednakże w tej historii jest to imię. Imię nastolatka, który jako szkolny przewodniczący dostaje zadanie, aby oprowadzić nowego ucznia po szkole. Prymus o gwieździście białych włosach trafia na piękneg...