- Czego mnie tu ciągniesz?- spytał Hoshi.
- Powinieneś domyślić się tego sam.- popatrzył na kochanka.
Byli już w toalecie, Yuko przycisnął śnieżno włosego do ściany i ugryzł go lekko w ucho. Począł całować go po szyi. Hoshi stawiał się niemo brunetowi, lecz po chwili poddał się działaniom Yukiego.
Yuko powoli brnął dłońmi po ciele partnera.
- Może zostawmy to do domu, co?- cicho zaproponował.
-Mamy dwadzieścia minut, a poza tym, wiem, że chcesz...
Brunet zamaszyście sięgnął do bokserek Hoshiego. Zaczął się nim bawić.
- Y-uko... - łkał.
-Widzę, że ci mało - odparł lubieżnie i uklęknął przed nim.
- N-ie.. nie musisz...- lekko podwyższył ton.
-Przestań już...- począł rozpinać jego spodnie.
-N..nie...
Nagle Yuko wstał.
- Chciałbym, żebyś chociaż raz powiedział w końcu tak... - patrzył mu w oczy.
Hoshi przez moment nie mógł z siebie wykrztusić słowa. Po chwili złapał kochanka za ramię i zmusił siłą do upadku na kolana, w jednej chwili poddał się napieraniu i sam postanowił przekonać się co do nowych doznań. Patrzył na Yuko z żądzą.
Brunet był lekko zmieszany zachowaniem partnera. Nie wiedział, jak ma się zachować w obecnej sytuacji. W mgnieniu oka męskość Hoshiego pieściła jego usta i gardło. Wbrew pozorom, czuł się przyjemnie. Nie dławił się, chodź to było jego pierwsze spotkanie z metodą oralną.
Hoshi czuł się błogo, lecz nie mógł doprowadzić do wczesnego końca pieszczot. Oderwał bruneta od siebie i ściągnął mu koszulkę, zaczął drażnić językiem jego sutki. Yuko lekko westchnął po czym poczuł krew napływającą do jego przyrodzenia.
Sięgnął do spodni bruneta i zsunął je na wysokość kolan. Chwilę popatrzył na poranione udo kochanka i na moment odciął się od pieszczot. Przypomniała mu się walka z problemami Yuko :
"Ten rok był ciężki, Yuko często załamywał się lub sprzeciwiał. Ale to nie wszystko.
18 sierpnia, pięć miesięcy od terapii i pracy Yuko nad sobą. Mieliśmy iść na spacer, niby zwykły, niby nadzwyczajny. Zawołałem go, by się upewnić, że jest gotowy do wyjścia. Nie odezwał się... Poszedłem do pokoju, lecz go tam nie było. Nagle usłyszałem cichy szloch zza drzwi, martwiłem się, dlaczego Yuko może płakać, nie miał konkretnego powodu, dopóki nie zadzwonił jego telefon...
~~~
-Hoshi? - odezwał się zapłakany głos matki Yuko.
-Mamo, co się dzieje?
-Shota...- zaczęła głośno płakać.
-C-coś się mu stało?- spytał z przerażeniem w oczach.
-Boże...- powiedziała z zatkanym gardlem-wpadł pod samochód- ostro zaszlochała.
- Nic mu się nie stało?- pytał z sercem pochodzącym do gardła.
-Yuko, on nie żyje...
~~~
Gdy go zawołałem, szloch lekko ucichł. Jedynie co słyszałem to drżący oddech. Dobijałem się do drzwi, krzyczałem, na darmo. Nagle przekręcający kluczyk wydał dzwięk, na który bardzo czekałem. Otworzyłem drzwi, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Yuko dzierżył w dłoni nóż, którym przecinał sobie skórę, na podłodze rozpływała się kałuża krwi mieszana ze łzami.
Był w samych bokserkach. Podszedłem do niego i powoli wyciągnąłem z dłoni nóż. Miał drgawki. Cierpiał bardziej psychicznie niż fizycznie. Nie było czasu na pytania. Uklęknąłem w plamie krwi przed Yuko i czule go objąłem. Czułem jak zaciska dłonie na moich barkach. Serce pękało mi w szwach z każdą kolejną sekundą jego płaczu. Oderwałem się od niego i sięgnąłem do szufladki po wodę utlenioną, gazę i plastry. Pogłaskałem go po policzku i udzieliłrm niezbędnej antyseptyki i zabezpieczyłem rany.
Yuko nadal szlochał. Wyglądał na roztrzęsionego. Zastanawiałem się nad napadem psychicznym... Nie, nie, nie, głupi pomysł. Nie wiedziałem, dlaczego dostał takiego ataku rozpaczy, dopóki nie opowiedział mi tego na spokojnie, zginął jego najdroższy brat, a drugie z kolei rodzeństwo... Najpierw siostra, teraz brat. Mówił mi dużo o Shocie. Mógł na nim polegać najbardziej, ufał mu bezgranicznie...
Mówił o Shocie jak o... bohaterze..."
"Ludzi cierpiących po stracie kogoś bliskiego w żaden sposób nie można pocieszyć . Oni po prostu muszą to przecierpieć.„
CZYTASZ
Classmate. [END]
RandomHoshi - japońskie słowo określające gwiazdę, jednakże w tej historii jest to imię. Imię nastolatka, który jako szkolny przewodniczący dostaje zadanie, aby oprowadzić nowego ucznia po szkole. Prymus o gwieździście białych włosach trafia na piękneg...