~13~

1.7K 126 3
                                    

Yuko przeszedł przez potężną, metalową bramę prowadzącą do cmentarza. Bywał tu często, zdawało się nawet codziennie do czasu, aż Hoshi nie otrząsnął go z kompletnej, przesadnej żałoby. Stąpał delikatnymi krokami po wydeptanej ścieżce a za nim spokojny śnieżno włosy przyglądając się marmurowym nagrobkom. Z przyzwyczajenia czytał nazwiska zmarłych.

Suzuki...
Hamada...
Chino...
Aoki...

Zawsze zdawało mu się, że skądś znał tych ludzi. Gdzieś je na pewno kiedyś usłyszał. Ale całe refleksje przerywał mu wyryty w marmurowych skałach rok zgonu. Nie możliwe, żeby słyszał o dzisiaj 167 letnim Żołnieżu Marynarki Wojennej- Jozuo Hamadzie.

-Hoshi, nad czym tak rozmyślasz? Coś cię gryzie?- zatrzymał się Yuko.

-Nie, po prostu zawsze myślę, co robili ci ludzie w przeszłości, o czym myśleli, jak się wtedy ubierali... Wybacz, już Idę dalej.- powiedział lekko bez skutku kryjąc delikatny zachwyt.

-Oj, ty humanisto.- odparł z lekką dumą w głosie.

Ruszyli dalej cicho rozmawiając. Nagle usłyszeli cichy, pozytywny komentarz wiekowo podeszłej kobiety: "Coraz częściej widuje się tu naszą młodzież. Tak dalej!„

Słysząc to przystanęli i skinęli głowy w geście podzięki. Starsza kobieta wraz z dwiema również ruchliwymi kobietkami uśmiechnęły się i delikatnie pomachały dłońmi.

Byli już niedaleko. Yuko już zaciskał pięści i próbował odświeżyć umysł . Zawsze, gdy wkraczał w oddzielną część cmentarza, którą przedzielała kręta ścieżka przypływała mu myśl, że "brat jest niedaleko, on na ciebie czeka„. W snach Shota wołał go i mówił pocieszające rzeczy, a potem Yuko zrywał się że snu i gorzko płakał z tęsknoty za starszym. Nie lubił tego uczucia, które rozrywało mu serce. Ten ból, te ukłucia, które z każdym krokiem naprzód przyprawiały go o łkanie i płacz duszy... Sam czasem błagał o śmierć. Ale zaraz, czy słusznie?

Dotarli już do czarnego jak smoła marmurowego nagrobka. Widniało na nim nazwisko i imię, za którym brunet tak bardzo tęsknił, data śmierci i krótki tekst zwracający się do Niebios. Wkoło płyty ułożone były dwa tuziny chabrów i białych róż a przy nich trzy jeszcze palące się znicze.

Hoshi stanął obok kochanka, który po raz kolejny przeżywał rzeź duszy. Pomodlił się i wpatrywał w udeptaną ziemię. Była siedemnasta. Jak przystało na jesienny czas, było już ciemno. Zaczął wiać zimny wiatr.

-Chodźmy już- zaproponował Hoshi.

-Jeszcze chwilę.- odparł cicho.

Yuko był piękny. Delikatny mężczyzna o bujnych, kruczo czarnych włosach odróżniał się od innych swoją dziewczęcą urodą i wpływowym, głębokim lecz delikatnym głosem. Piękne, brązowo-błękitne tęczówki wywoływały zachwyt. Wargi były ponętnie uwydatnione a skóra jedwabiście gładka.

W tamtej chwili śnieżno włosy zatopił wzrok w siedzącej, podpierającej łokcie na udach postaci, której węglowe włosy powiewały na wietrze. Był oczarowany jego widokiem.

-Yuko, chodźmy...

Brunet nie powiedział nic. Jedynie wypuścił ciężko powietrze z płuc i wstał z metalowej ławeczki. Popatrzył się krótko na kochanka i ruszył naprzeciw.

Hoshi wyrównał kroku i splótł ich dłonie razem.  Wyczuł ciepłą dłoń Yuko.

-Jesteś zamarznięty...- zauważył brunet.

- Muszę przyznać, że jest zimno...- odpowiedział.

-Chodźmy już, w restauracji się zagrzejesz.- chwycił zmarzniętą rękę w obie dłonie.

Ruszyli w stronę trzygwiazdkowej "Lucrecji". Był to bowiem jeden z najdostojniejszych i najlepiej zadbanych lokali w okolicy. Yuko uznał, że to miejsce dla tak wyjątkowego mężczyzny będzie idealne. 

Gdy weszli do restauracji ukazał im się nieziemski widok - szlachetny design, piękne, diamentowe żyrandole i niebieskie szczegóły współgrające z niepowtarzalnie czystą bielą ścian. Zajęli zarezerwowane miejsca. Stoły i krzesła były zadziwiająco piękne. Postarzający efekt farby współpracował z całym wnętrzem. Nagle do stolika podszedł mężczyzna.



" Mój kocha­ny bra­cie, nie miałem za­miaru cię zra­nić. Nic co zro­biłem nie było za­mie­rzo­ne [...]. Zas­ta­nawiam się, kiedy stałem się ta­ki, że pot­rze­buję ko­goś, by myśleć rac­jo­nal­nie. Stwórz ra­zem ze mną niebo i most po niebie, za­nim mój świat za­pad­nie się w odmęty, jak ka­wałek skały w trze­wia wul­ka­niczne."

Classmate. [END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz