Uwaaga, przygotować chusteczki XD (nie, nie do płaczu 3;>>> )
-Na co ty czekasz człowieku? Nic mu nie wyjaśnisz?
- A co ja mam mu wyjaśniać do cholery? To nie moja wina, tak?
- Ale ty go wychowałeś, bezczelny człowieku.
-Ale nie moją winą jest, że twoja matka się puszczała! - wrzasnął i wyszedł z domu zatrzaskując za sobą drzwi .
-Kurwa...- klął pod nosem. Po chwili był już obok pokoju kochanego brata.
Wszedł po cichu. Ujrzał młodszego w ramionach Hoshiego, obydwoje lekko szlochający, przytuleni do siebie w silnym uścisku.
-Yuko, c-co mu jest? Hoshi... - serce podeszło mu do gardła,
-Chciał się.. - nie dokończył, ponieważ ponownie poczuł łzy w oczach. Wytarł łzy w bark ukochanego.
-Kurwa mać- złapał się za głowę. -Pomóc ci jakoś?
-N-nie trzeba, poradzę sobie - odezwał się cicho Yuko.
-Yuko, proszę... - nalegał Hoshi.
- Nic mi nie jest, nie krwawię, nie jestem pijany tak?- wstał z trudem.
-Jak to nie, chwiejesz się na własnych nogach! - podszedł do brata.
-Shota, ja się nim zajmę, zaufaj mi. - posłał błagające spojrzenie.
-Dobrze- rzucił po krótkim namyśle.- Przyniosę mu tabletki.- wyszedł nadal zaskoczony.
Po krótkiej chwili Hoshi zebrał się na szczerą rozmowę z Yuko.
-On wie, ze jesteś chory?
-Tylko ty wiesz.
- Dlaczego nikomu o tym nie mówiłes?
-Bo się bałem.
- Ale czego się tu...
-Odrzucenia? Poniżenia? Poza tym komu miałbym to powiedzieć?
- Człowieku... - powiedział z wypuszczanym powietrzem.
- Co? Ale zastanów się chwilę, powiem to ojcu? Wyśmieje mnie i rzuci moimi uczuciami do kąta. Z bratem kontaktu nie miałem. Matka... ona ma za dużo na głowie bym zatruwał jej życie.. Poza tym jakiemu ojcu?
-A ja? - spytał z poczuciem odrzucenia.
-Za bardzo cię kocham by ci powiedzieć dlaczego.
Brunet pocałował ukochanego. Hoshi przycisnął go do siebie, zignorował gorzki smak alkoholu. Usłyszał kroki i szybko odsunął się od ust Yuko.
-Przyniosłem leki.- powiedział smutny i podał szklankę w wodą i saszetkę leków Hoshiemu.
Shota podszedł do brata i przytulił go czule. Brunet odwzajemnił czynność.
-Kocham cię, nie rób tego więcej - powiedział z drżącym głosem.
-Shota.- przytulił go mocniej.
Puścił młodszego i zblizył się do ucha Hoshiego.
- Proszę, zadbaj, żeby nie stała mu się krzywda. Wiem, że go kochasz i chyba ty też wiesz, jak ważne jest dla mnie jego dobro. - wyszeptał mu do ucha.
-Oczywiście- powiedział głośniej.
- Dziękuję - oddalił się od niego i obdarzył dziękczynnym uśmiechem po czym wyszedł, rzucając krótkie"wpadnę potem".
CZYTASZ
Classmate. [END]
RandomHoshi - japońskie słowo określające gwiazdę, jednakże w tej historii jest to imię. Imię nastolatka, który jako szkolny przewodniczący dostaje zadanie, aby oprowadzić nowego ucznia po szkole. Prymus o gwieździście białych włosach trafia na piękneg...