Prolog

536 30 10
                                    

„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
A miłości bym nie miał,
Stałbym się jak miedź brzęcząca
Albo cymbał brzmiący.
[...] Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość-
Te trzy: z nich najważniejsza jest miłość."
Biblia (1 Kor 13,1.13)

PROLOG

1 stycznia 2148 r. -Nowy Rok

Na ogromnym balkonie przy wielkiej sali balowej roiło się od aniołów ciemności dopalających papierosy. Wszyscy byli ubrani w czarne lub granatowe marynarki i granatowe koszule rozpięte pod szyją. Nie mieli mieć na sobie zbyt długo tych eleganckich strojów, gdyż była to Noc Walentynkowych Łowów.

Każdy z nich z pożądaniem spoglądał w głąb sali balowej na wszystkie znajdujące się tam dziewczyny. Ubrane w balowe suknie z koronkowego i jedwabnego materiału siedziały na skórzanych kanapach wsłuchując się w wykład młodej anielicy o wielkich brązowych skrzydłach.

Anielica ubrana była w dopasowaną czerwoną suknię, która podkreślała jej nienaganną figurę, a rozcięcie na udzie odsłaniało długą i zgrabną nogę.

Wysłuchawszy przemowy dziewczęta wstały i w małych grupkach zaczęły szeptane dyskusje. Niepewnie spoglądając na balkon oddaliły się od niego. Zniknęły w głębi sali balowej, gdzie z głośników rozległa się głośna i rytmiczna muzyka, całkowicie niepasująca do przyjęcia i wystroju pomieszczenia. Na dźwięk muzyki na balkonie rozległ się pomruk zachwytu.

- Idę pierwszy - oznajmił wysoki chłopak o kasztanowych włosach i zielonych oczach.

- Chwila, chwila. Nie tak szybko Dante -zawołał inny.-Ty byłeś pierwszy na ostatnich łowach, więc dzisiaj pójdziesz ostatni- stwierdził rudowłosy mężczyzna.

- Chyba sobie żartujesz! - zaśmiał się Dante.

- Mówię całkowicie poważnie -odparł rudowłosy, a jego oczy zapłonęły.

- Będziesz musiał mnie powstrzymać Samuelu - burknął Dante.

- Nie ma problemu - oznajmił Samuel, a zza jego pleców wystrzeliły ogromne popielate skrzydła, przewracając kilku mężczyzn stojących tuż obok niego.

Skrzydła Dantego były większe i brunatne. Mężczyźni rzucili się na siebie z pięściami. Samuel zamachnął się i wymierzył cios prosto w szczękę Dantego. Chłopak zatoczył się do tyłu, po czym z furią walnął Samuela z półobrotu w żebra. Mężczyzna upadł z jękiem na beton. Dante doskoczył do niego i chwycił go za kołnierz. Samuel zasłonił twarz ramionami oczekując kolejnego ciosu, gdy nagle za ich plecami rozległo się leniwe klaskanie.

- Brawo, brawo, brawo... Jak małe dzieci - zakpił.

Mężczyźni obrócili się, aby przyjrzeć się śmiałkowi, który postanowił przerwać ich starcie.

Na złotej balustradzie kucał anioł o wielkich czarnych skrzydłach. Czarna koszula i dżinsy, które miał na sobie, wręcz wtapiały go w otoczenie. Błyszczące, prawie czarne oczy sprawiały, że chłopak wydawał się naprawdę mroczny i niebezpieczny.

- Kim jesteś? - zapytał Dante.

- Jakie to ma znaczenie? - Odparł chłopak.

- Dla nas ma wielkie znaczenie -stwierdził Samuel wyciągając przed siebie miecz. Srebrzyste ostrze odbijało światło lamp znajdujących się na sali balowej.

- I co zrobisz? Posiekasz mnie tym scyzorykiem? - Zadrwił chłopak.

- To miecz wykuty z ognia piekielnego, więc lepiej uważaj na słowa - mruknął Samuel.

Sekret AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz