Rozdział 21

135 12 16
                                    

Nicole

Czułam się, jakby moje ciało zostało rozerwane na miliony kawałeczków. Próbując powstrzymać mdłości leżałam na miękkiej trawie tuż za moim domem. Przez chwilę wpatrywałam się w niebo czekając, aż to dziwne uczucie opuści moje wnętrze. Po błękitnej tafli przepływały białe puszyste obłoki, a wszędzie panował niezwykła cisza. Wsparłam się na łokciach i rozejrzałam dookoła siebie. Otoczenie wydawało się być całkowicie obce - brak moich ulubionych drzewek owocowych, brak krzewów. Drewniany płot aż się prosił o ponowne pomalowanie. Elewacja samego budynku wyglądała jak ze starych zdjęć mojej babci, jeszcze przed moimi narodzinami. Czy to możliwe, że cofnęło mnie aż tak daleko?

Zaciekawiona, co zobaczę tym razem podniosłam się  i zaczęłam iść w kierunku schodów prowadzących do piwnicy. Nie żebym była leniwa, ale nie chciało mi się iść do drzwi wejściowych. Po co miałam nadrabiać kilometry skoro przez piwnicę również dostanę się do środka. Starając się nie strącić niczego po drodze, zbiegłam po schodach i skierowałam się do kotłowni. To była jedyna droga prowadząca na górę. Piwnica jak i kotłownia były zupełnie puste. Gdzieniegdzie wisiało kilka pajęczyn, lecz ich mieszkańców nie było widać. Po omacku wspięłam się po schodach prowadzący do korytarza w moim domu. Brak drzwi tylko uświadomił mnie, że był to odległy czas zakupu tego budynku, a prawdziwe lata świetności były dopiero przed nim. 

- Nie uważasz, że to trochę dziwne? - Głos taty dochodził z pomieszczenia, które normalnie nazywałam kuchnią. Najciszej jak tylko umiałam podążyłam w tamtym kierunku.

- Uznała, że jesteśmy dla niej najlepsi - stwierdziła mama zerkając na tatę znad jakiegoś projektu.

Długie, kruczoczarne włosy falami opadały na jej ramiona. Zmęczona twarz, którą widywałam codziennie, teraz była rozpromieniona, a oczy pełne blasku. Przypomniawszy sobie, że podczas poprzednich wydarzeń nikt mnie nie zobaczył, postanowiłam zaryzykować i wejść do pomieszczenia. Czułam niezwykłą potrzebę znalezienia się blisko rodziców. W końcu to był dość niecodzienny widok, kiedy prowadzili spokojną rozmowę nie kłócąc się przy tym o wszystko.

- W takim razie, trzeba było skorzystać z jej propozycji, bo ja nie wiem jak mam tą ruderę doprowadzić do porządku.

- Nie! - Zaprotestowała kobieta gwałtownie wstając z krzesła. - Nie chcę od niej żadnej pomocy.

- W  takim razie skąd weźmiemy pieniądze na remont?

- Poradzimy sobie. - Mama zaczęła nerwowo przemieszczać się po pomieszczeniu. Przeczesując palcami włosy usilnie próbowała wymyślić sposób na zdobycie środków finansowych. - Nie chcę, aby nasza córka cokolwiek jej zawdzięczała - oznajmiła celując w tatę palcem.

- "Nasza"- prychnął- Nie uważasz, że brzmi to absurdalnie? 

Zmrużyłam oczy zastanawiając się, co ma na myśli. Może tata nigdy nie był zbyt wylewny w uczuciach wobec mnie, ale żeby się mnie wypierać jeszcze przed moimi narodzinami? Chociaż skąd mogę mieć pewność, że to aż tak odległy czas? 

Babcia często opowiadała mi o historii tego domu, ale jakoś fakty nie bardzo mi się w tej chwili zgadzały. Kiedyś podczas oglądania starych zdjęć zapytałam ją, dlaczego mama nie ma żadnego zdjęcia jak była w ciąży. Wtedy odpowiedziała mi, że rodzice byli zbyt zajęci remontem domu by myśleć o pstrykaniu fotek. A jednak rozmawiają jakbym już była na świecie, a dom jest w całkowitej rozsypce.

- Absurdalne są twoje myśli, Sebastianie - warknęła. - Przypominam ci, że ja zaakceptowałam Davida, a mogłam myśleć tak samo - zaczęła wymachiwać rękami.

Sekret AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz