Rozdział 14

158 17 9
                                    

NICOLE

Całe życie przeleciało mi przed oczami. To nie mogło się dziać naprawdę. Chłopak, pojawiający się nie wiadomo skąd, stał nade mną z nożem w dłoni. Chciałam krzyczeć, lecz ból był zbyt silny. Paraliżował mnie od wewnątrz uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Maks przysiadł na łóżku i objął dłonią mój policzek. Co dziwne w całej tej sytuacji, moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. Jak mogłam tak reagować kiedy on chciał mnie zbić? Nie znam go, a on nie zna mnie,   jednak chce odebrać mi życie...

- Dlaczego to musisz być właśnie ty? - Zapytał unosząc oczy na sufit.

Chwila jego zawahania wystarczyła mi aby przejść do działania. Nie zważając na ból, jaki towarzyszył mojemu ciału przy każdym ruchu, z wielkim wysiłkiem uniosłam rękę wymierzając Maksowi siarczysty policzek. Zdziwiony chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem. Chciałam uderzyć go jeszcze raz, lecz tym razem był na to przygotowany. Chwycił mój nadgarstek tuż przy swojej twarzy, w jego oczach dostrzegłam wściekłość. On chyba sobie żartuje. Był zły o uderzenie, a przecież sam siedział obok z zamiarem pozbawienia mnie życia.

- Puść mnie - warknęłam, na co on uniósł brew.

Szarpnęłam ręką przypłacając to kolejną falą bólu. Jego uścisk stał się mocniejszy. Co tutaj się działo? Byłam w obcym miejscu z obcym mi człowiekiem. 

Brunet westchnął cicho zwracając tym moją uwagę. Zastanawiałam się, co się dzieje w jego głowie, jaki ma motyw i czym mu się naraziłam. Jego oczy były jeszcze ciemniejsze niż zwykle, dwie czarne dziury bez emocji. Nie potrafiłam go rozgryźć. 

- Chcę ci tylko pomóc - oznajmił.

- Zabijając mnie? - Wyszeptałam przez łzy.

- Skąd ci to przyszło do głowy?!-Oburzenie w jego głosie zbiło mnie z pantałyku. Czyżbym to wszystko źle zinterpretowała? Skierowałam wzrok na nóż w jego dłoni, po czym wróciłam do jego twarzy. Wpatrywał się we mnie z uniesioną brwią. Szybkim ruchem odciął rękaw swojej koszulki, po czym obwinął nim moje ramię. Skrzywiłam się kiedy  podnosił mnie do pozycji siedzącej. Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co się dzieje. Naprawdę chciał mi pomóc? Biłam się z myślami, zastanawiając się co mam zrobić.

- Jak mogłaś pomyśleć, że chcę cię skrzywdzić? - Szept Maksa wyrwał mnie z zamyślenia.

Zastanawiałam się jak powinnam teraz zareagować. Co mam mu odpowiedzieć? Postanowiłam, że będę milczała. Nie chciałam wszczynać niepotrzebnej kłótni.

- Przecież nawet mnie nie znasz, a zaczynasz oceniać - odezwał się ponownie.

Lekko poirytowana uniosłam oczy na sufit, zdając sobie sprawę z tego, że on nie widzi mojej twarzy. Zastanawiałam się skąd wiedział gdzie jestem. Musiałam się tego dowiedzieć. Kiedy chciałam po prostu go o to zapytać usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi. Maks zerował się na równe nogi i skierował w stronę balkonu.

- Dokąd idziesz? - Odezwałam się wreszcie. 

Sama nie wiem dlaczego chciałam go zatrzymać. Po mimo tego co przed chwilą o nim myślałam , jednak czułam się pewniej w jego towarzystwie. Jeżeli już miałam z kimś rozmawiać to tylko przy nim. Może to się wydawać trochę dziwne, ale kiedy był obok czułam się bezpieczniej, co innego gdy zostawaliśmy sami. Wtedy to bezpieczeństwo jakby nagle umykało. 

Sekret AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz