Rozdział 4

186 19 5
                                    

NICOLE

Chociaż jestem porannym ptaszkiem, to wygrzebanie się z łóżka o siódmej rano, po prawie pięciotygodniowej chorobie, było dla mnie udręką. Zaspana poczłapałam do łazienki i wzięłam prysznic. Włożyłam na siebie błękitną bluzeczkę z krótkim rękawem i granatowe dżinsy. Zbiegłam po schodach i wpadłam na mamę wychodzącą z salonu.

- Przepraszam - powiedziałam, a ona uśmiechnęła się szeroko, jak to zawsze miała w zwyczaju.

- Aż tak się spieszysz do szkoły? - zapytała z rozbawieniem. - Myślałam, że po tak długiej przerwie będę miała problem, aby wydostać cię z łóżka, a tu proszę jaka niespodzianka -dodała zakładając mi kosmyk włosów za ucho.

- Po co przeciągać, skoro i tak musiałabym w końcu wywlec się spod pierzyny. Inaczej ty byś to zrobiła, za wszelką cenę - zażartowałam, a mama zachichotała.

- Wczoraj wieczorem jakiś chłopak przyniósł ci materiały od twojej wychowawczyni, ale już byłaś w piżamie, więc uznałam że nie będziesz chciała mu się tak pokazywać. Powiedziałam, że śpisz -oznajmiła.

- Chłopak? - zdziwiłam się. - Przedstawił się chociaż?

- Spieszył się i chyba zapomniał.

- Dziwne. Nigdy żaden chłopak nie przynosił mi notatek, a w piątek Paula mówiła, że pani Nelson jej nic nie przekazała -zastanawiałam się na głos. - Pamiętasz jak wyglądał?

- Było ciemno, więc niewiele widziałam. Tym bardziej, że żarówka na werandzie się przepaliła. Miał jakieś sto siedemdziesiąt pięć, a może nawet sto osiemdziesiąt centymetrów - wzruszyła ramionami. - I wydaje mi się, że nosił męski srebrny łańcuszek.

- Zauważyłaś łańcuszek? - zamrugałam ze zdziwienia.

- Dlaczego miałabym go nie zauważyć? Nie miał zapięte koszuli pod szyję - zaśmiała się.

- A kolor włosów?

- Chyba... Czarne - zawahała się. - Tak, na pewno były czarne -dodała po chwili namysłu. -Wręcz zlewały się z otoczeniem.

- Dobra, był brunetem i miał ubrane koszulę, ale na pewno ci się to nie przyśniło mamo? No, bo wiesz, chłopaka przychodzącego do mnie z notatkami umiałabym sobie wyobrazić -oznajmiłam. - Ale już chłopaka przynoszącego mi notatki, noszącego łańcuszek, no i w koszuli, na dodatek rozpiętej...

- Na cztery guziki - wtrąciła mama. - Mówił, że jest z twojej klasy.

- Mamo! Ja nie mam takich znajomych!

- A Magda?

- Magda to co innego. To nie chłopak... Ja nawet nie potrafię z nimi rozmawiać, a co dopiero się przyjaźnić - stwierdziłam siadając na ostatnim stopniu schodów.

- Skarbie, może tak ci się tylko wydaje -próbowała mnie pocieszyć. - Powinnaś się otworzyć i wyjść do ludzi - dodała gładząc mnie po głowie.

-Wyjść do ludzi? - zdziwiłam się. - Dobrze wiesz, że nie należę do osób, które lubią być w centrum uwagi. Wolę się wmieszać w tłum - wyjaśniłam.

Sekret AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz