Rozdział 18

120 15 8
                                    

NICOLE

Wszędzie panowała ciemność. Nie miałam pojęcia gdzie dokładnie się znajduję. Podniosłam się z podłogi i po omacku zaczęłam szukać włącznika światła. Niestety nic takiego nie udało mi się znaleźć. Moje ciało ogarnął dziwny chłód tak, jakbym znajdowała się na zewnątrz.

- Jest tutaj ktoś?! - Zawołałam, lecz odpowiedziała mi jedynie głucha cisza. - Halo!

- Na imię mi Luna - rozległo się za moimi plecami.

- Kim jesteś?!

- Na imię mi Luna, córka Księżyca.

- Pokaż się! - Wrzasnęłam ponownie.

- Na imię mi Luna, córka Księżyca. Ja, córka Renesme, królowej wiosny, i Thomasa, księcia dosiadającego smoka, szukam swojego przeznaczenia. Ja Luna, błądzę w próżni poszukując dawnego życia. Ja Luna, dziewczyna o niebieskich oczach, ukryte dziecię, nie znajduję niczego. Ja córka Księżyca, która nigdy nie widziała swojego ojca i matki, ja dziewczyna pozbawiona swojego prawdziwego imienia i życia, błądzę w poszukiwaniu szczęścia. Byłam jeszcze bliżej poznania prawdy niż zwykle, a jednak znów mi wszystko odebrano. Ja, córka Księżyca, szukam swojego Anioła, szukam odpowiedzi. On wie o wszystkim, on zaprowadzi mnie do domu. Ja Luna, oszukana przez los, skrzywdzona przez przeznaczenie poszukuję szczęścia. Poszukuję swojej prawdziwej tożsamości. Ja Luna, ostatni element wielkiej zagadki. Ja Luna, sekret swojego Anioła.

- Kim jesteś! Pomóż mi, proszę! - Wrzeszczałam, jednak ona znów zaczynała wszystko od nowa.

- Na imię mi Luna, córka Księżyca. Ja, córka Renesme...

 Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Kim jest ta dziewczyna i dlaczego nic nie widzę? Chciałam zadać jej kilka pytań, ale ona wciąż powtarzała swoją opowieść jak mantrę. Wiedziałam, że od niej się już niczego więcej nie dowiem, więc postanowiłam odszukać w tych ciemnościach kogoś innego.

Przeszłam kilka metrów, po czym zaczęło mi się kręcić w głowie. Moje ciało stało się ciężkie. Chwilę później poczułam jak znowu osuwam się na ziemię.

* * * * *

MAKS

Ułożyłem Nicole na kanapie w salonie i otuliłem kocem. Wyglądała tak niewinnie, a jednak potrafiła zmusić mnie do wyznania prawdy. Nie miałem zamiaru jej niczego mówić, dlatego musiałem się poradzić kogoś bardziej doświadczonego niż ja. Miałem nadzieję, że dziewczyna będzie spała wystarczająco długo, abyśmy mogli znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.

Wyjąłem telefon i wystukałem numer do Lorenza. Przyjaciel odebrał po drugim sygnale.

- Cano, gdzie ty się podziewasz?! - Zapytał lekko poddenerwowany. - Wiesz jaki tutaj mamy młyn?

- Witaj w moim świecie, Lore - westchnąłem. 

- Gdzie jesteś?

- W leśnej chatce z... - przerwałem zastanawiając się, czy rzeczywiście powinienem powiedzieć mu całą prawdę. - Nie ważne. Możesz tu przyjechać?

- Żartujesz?! Z kim tam jesteś?

- Przyjedź tu. Natychmiast.

Zakończyłem połączenie, aby uniknąć niepotrzebnej lawiny pytań. Nie miałem na to czasu, a z doświadczenia wiem, że Lorenzo by nie odpuścił.

Sekret AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz