NICOLE
Zegar wskazywał 6:30. Pora wstawać do szkoły. Nie, co ja plotę? Dzisiaj nigdzie się nie wybieram. Nie mam zamiaru wstawać z łóżka. Wystarczająco się męczyłam przez ostatni tydzień. Od tamtego napadu nie mogłam pozbierać myśli. Miałam problem, aby na czymkolwiek się skupić, co natychmiast zauważyli nauczyciele. Męczyło mnie także tłumaczenie Magdzie, że nic mi nie jest. Nie mogłam jej wyznać prawdy. Gdybym to zrobiła, moją kochana przyjaciółka zaangażowała by we wszystko policję. Niby co miałabym im powiedzieć? Że jakiś facet zaatakował mnie w środku parku, w biały dzień, przy tłumie ludzi i niby nikt nie zareagował? Wiedziałam, że mnie wyśmieją i na tym się skończy. Jeszcze pozostaje kwestia Maksa... Unikałam go cały tydzień, po mimo iż mi pomógł. Dziwna jestem, prawda? Niestety moja intuicja na każdym kroku podpowiadała mi, że powinnam się trzymać od niego z daleka. Może powinnam mu przynajmniej podziękować? Muszę wziąć to pod uwagę kiedy znowu postanowię wybrać się do szkoły.
Moje rozmyślania przerwało płukanie do drzwi. Jęknęłam niezadowolona. Nakryłam głowę poduszką i postanowiłam się nie odzywać.
- Nicole? - Usłyszałam głos mamy.
Kiedy nie uzyskała odpowiedzi postanowiła zajrzeć do mojego pokoju.
- Nicole, powinnaś już wstać. Wiesz która jest godzina?
- Wiem - odpowiedziałam z głową pod poduszką.
- Spóźnisz się do szkoły.
- Nigdzie nie idę - oznajmiłam. - Jestem chora - dodałam odwracając się na drugi bok.
- Myszko, co się dzieje? - Zapytała zatroskana.
- Nic - burknęłam. - Po prostu źle się czuję.
Mama westchnęła zawiedziona. Wiedziała, że niczego więcej ode mnie nie wyciągnie. Znała mnie na tyle dobrze, by wiedzieć kiedy odpuścić. Dalsze drążenie tematu mogło tylko pogorszyć sytuację, a ja i tak zdania bym nie zmieniła. W duchu dziękowałam mamie za tyle zrozumienia.
- Odsłoń chociaż zasłony.
Z cichym stęknięciem zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do okna. Odsłoniłam błękitne zasłony i zerknęłam na podwórko sąsiadów. Czarny pies typu husky biegał wokół swojego właściciela. Czarnowłosy chłopak usiadł na bujnej ławce i spojrzał w niebo. Zamknęłam dokładnie na sylwetkę chłopaka. Czarna koszula z krótkim rękawem lekko rozpięta pod szyją, czarne jeansy, czarne włosy i ta opalona skóra... To wszystko było tak znajome... Chłopak, jakby wyczuwając, że ktoś go obserwuje, spojrzał prosto w moje okno.
Maks. To on był moim nowym sąsiadem. Gapiłam się na niego jak zaczarowana. Kiedy zdałam sobie sprawę, że cały czas utrzymuję z nim kontakt wzrokowy cofnęłam się kilka kroków do tyłu, aby przerwać tą niezręczną dla mnie sytuację.
- Nie mam ochoty patrzeć na słońce - burknęłam gwałtownie zasłaniając zasłony.
Co on tam robi? Ach tak zapewne mieszka. Jednak dlaczego właśnie tam? - Rozmyślałam.
- Nicole, co się z tobą dzieje? - Zapytała mama.
Mogłabym przysiąc, że usłyszałam jak opadają jej ręce.- Chcę zostać sama - wyszeptałam.
- Myszko, czy to chodzi o tego chłopaka, który cię przywiózł w zeszłym tygodniu do domu?
- O jakiego... Nie!! Mamo jak mogłaś tak pomyśleć?! - Oburzyłam się. - Proszę cię, zostaw mnie samą - poprosiłam odwracając się do niej z miną zbitego szczeniaczka.
CZYTASZ
Sekret Anioła
Fantasy" [...]- W tym małym przedmiocie zawarta jest cała Twoja przeszłość i wszytko to, czego dokonujesz teraz. Dlatego pilnuj się, bo jeśli wpadnie w jej ręce, pozna całą prawdę - ostrzegł Gabriel. -Nie bój się, nie zbliżę się do niej za bardzo. Jeżeli o...