Rozdział 5

231 21 13
                                    

MAKS

Kiedy dziewczyna zniknęła z ogrodu natychmiast pobiegłem do domu. Wbiegłem do korytarza wpadając na mamę.

- Przepraszam - powiedziałem wymijając ją.

- Hej, dokąd się tak spieszysz? - Zawołała.

- Do szkoły - odpowiedziałem wbiegając po schodach.

- To jednak zamierzasz się dzisiaj tam pokazać?

- Oczywiście, że tak. Przecież wiesz, że jestem pilnym uczniem - mrugnąłem do niej, na co odpowiedziała mi machnięciem ręki.

- Gdybym cię nie znała synku, to nawet bym ci uwierzyła - zawołała kiedy zniknąłem jej z oczu.

Uśmiechnąłem się na te słowa, po czym wbiegłem do pokoju chwytając plecak leżący przy drzwiach. Natychmiast zawróciłem i zbiegłem po schodach.

Przez całą drogę do szkoły dziewczyna zachowywała się dziwnie. Co chwilę spoglądała w okna sklepów, jakby sprawdzała, czy ktoś za nią idzie. Wydawało mi się, że to głupie zachowanie w centrum miasta, gdzie wiele ludzi za tobą podąża. Jednak wyglądała na zaniepokojoną. Może zdarzało jej się to już kiedyś, a ja po prostu tego nie zauważyłem? Całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę jej wysoką rangę w moim społeczeństwie. Szkoda tylko, że o niej nie wie....

Starałem się utrzymywać bezpieczny dystans, aby nie dostrzegła mnie w odbiciu jakiejś szyby. Moje zachowanie pewnie nie wzbudziłoby jej zainteresowania, bo nie robiłem niczego podejrzanego. Po prostu szedłem w tym samym kierunku do jednej ze szkół, które się znajdowały po drodze. Jednak wolałem nie ryzykować.

Kiedy przyspieszyła, dyskretnie zbadałem otoczenie, aby wychwycić nawet najmniejsze zagrożenie. Moją uwagę zwrócił chłopak podążający kilkanaście metrów za dziewczyną. Blondyn ubrany w granatowe dżinsy i szary podkoszulek nie wyróżniał się zbytnio z tłumu, ale miałem przeczucie, że coś z nim jest nie tak.

Zwolniłem trochę, aby lepiej zbadać sytuację. Chłopak skręcał w każdą uliczkę, którą szła dziewczyna, zwalniając odpowiednio kiedy i ona to robiła. Przy przejściu, niedaleko warzywniaka, przyspieszył prawie przebiegając obok obiektu moich obserwacji. Dziewczyna wyglądała jakby odetchnęła z ulgą, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to nie był zwykły zbieg okoliczności.

Postanowiłem nadal za nim iść, nawet jeżeli wiązało się to ze spóźnieniem na lekcje. Zresztą co mnie obchodzą lekcje? Przecież niedługo i tak zniknę i nikt nie będzie się tym interesował. Jak zwykle.

Po przejściu kilku ulic, chłopak skręcił w prawo wchodząc między stare kamienice z czerwonej cegły, których nikt nawet nie miał zamiaru wyremontować. Na jednej ze ścian wisiała nawet żółta tabliczka z napisem:

UWAGA!

OBIEKT GROZI ZAWALENIEM!"

Natomiast na starych, zardzewiałych drzwiach widniał czerwony napis:

DO WYBURZENIA"

Miejsce nie tylko wydawało się niebezpieczne, ale także dziwne jak na jakiekolwiek spotkanie. Schowałem plecak za jednym z kontenerów na papier i zacząłem się skradać. Przywarłem plecami do ściany, starając się nie strącić żadnej luźnej cegły. Zbliżyłem się do kontenera na śmieci. Przykucnąłem tuż za nim i lekko się wychyliłem.

Sekret AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz