Wędruję po ciemnym korytarzu. Nie wiem gdzie jestem, ani co tutaj robię. Mam dziwne przeczucie, że muszę iść dalej. Nie oglądam się za siebie, jestem zbyt przestraszona. Ostatnim razem gdy to zrobiłam napadł na mnie nożownik... Pewnie teraz będę miała traumę do końca życia.
Robi się coraz ciemniej. W nikłym świetle, po swojej prawej zauważam schody. Moja podświadomość każe mi ruszyć w ich stronę. Poruszam się powoli rozważając każdy krok. Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak ostrożna.
Jest tak ciemno, że aby móc iść dalej, muszę się czegoś złapać. Podchodzę do balustrady i chwytam się jej. Pod dłonią czuję nierówną strukturę drewna i kurz. Robię pierwszy krok na schodach i od razu tego żałuję. Stare drewno wydaje okropne dźwięki i trzeszczy niemiłosiernie. Biorę wdech i idę dalej. Za każdym razem, gdy przekładam nogę na stopniu dźwięk jest o oktawę wyższy.
Po męczarni jaką przeżyły moje uszy, w końcu jestem na piętrze. Jest tu trochę jaśniej. W słabym świetle widać tylko jedne drzwi, z których odchodzi farba. Na ścianach gnije tapeta i porasta mech. Rozglądam się gdy nagle obdrapane drzwi uchylają się. Podchodzę do nich i zaglądam do środka. W pokoju jest jasno, przez okno, które przepuszcza światło księżyca. Otwieram drzwi szerzej i wchodzę do środka. Nagle na środku pokoju wyrasta kołyska z baldachimem. Przed moimi oczami przemyka jakiś cień i wprawia kołyskę w ruch. Odskakuję i odwracam się do drzwi, ale ich już nie ma. Z kołyski wydobywa się nagle płacz dziecka. Moja ciekawość bierze górę nad strachem i ruszam w stronę łóżeczka. Płacz staje się coraz mniej wyraźny i milknie. Odchylam rąbek pierzynki i staje w bezruchu przykładając dłoń do ust. W kołysce leży martwe niemowlę. Jest całe w strzępach: z paluszków wystają kości, klatka piersiowa jest otwarta, a w niej wszystkie narządy zaczęły rozkład. Twarz dziecka jest cała we krwi. Szybko zakrywam trupa i biegnę w stronę ściany, na której były drzwi. Walę z całej siły, ale to nie przynosi rezultatu.
- Mia? - dziecięcy głos wydobywa się z łóżeczka
- Kim jesteś? - pytam czując gulę w gardle
- Siostrzyczko... - głos zmienia ton na strasznie ochrypły. Na brzegach kołyski pojawiają się zgnite ręce, a ja wstrzymuję oddech - Pobaw się ze mną...
Przede mną pojawiła się postać rodem z horroru "Martwe Zło". Pełznął po podłodze wlepiając swoje żółte gały we mnie.
Nie mogę tak stać, czekając na śmierć. Rozglądam się po pokoju w poszukiwaniu broni, ale jedyne co tu jest to kołyska...
Wymijam tego zombie i łapię za baldachim. Ściągam materiał i metalowym stelażem atakuję postać. Krzyczy przy tym strasznie, ale ja nie daję za wygraną. Nagle czuję czyjeś ręce na szyi. Zaciskają się mocno przez co tracę oddech. Ktoś mnie odwraca i nagle wytrzeszczam oczy.
- Hej maleńka. - szepcze Marshall. W jedym momencie ciemność mnie ogarnia i tracę przytomność.
- Mia, cholero obudź się! - Lottie potrząsa mną - Jest już popołudnie, a ty udajesz, że się dławisz! - zaczęła się śmiać
- A ty niby od kiedy nie śpisz? - zapytałam wystając na nogi
- Zdążyłam pójść na spacer z psem Landona, naszykowałam stroje na wieczór, zjadłam obiad, poznałam rodzinę Landona...
- Dobra, wystarczy! - zatrzymałam ją - Landon ma psa?
- Kiedy przyjechałyśmy był zamknięty w pokoju. - wytłumaczyła
- A gdzie teraz jest?
- Nie wiem. Jak byłam na spacerze to mi zwiał. - wzruszyła ramionami a ja wybuchnęłam śmiechem - Mówiłam, że mnie zwierzęta nie lubią.
![](https://img.wattpad.com/cover/52217410-288-k485190.jpg)
CZYTASZ
M.I.A.
Jugendliteratur*Lekcja w przedszkolu* - Dzieci, jak myślicie, kim jest przestępca? Przestępca. Fajnie brzmi. Zanim się orientuję, moja ręka już wisi w powietrzu. - Ja wiem! - krzyczę - Więc kim jest przestępca? - Ja nim będę. - odpowiadam zadowolona.