Wpadłyśmy do mieszkania Landona gdy dochodziła druga nad ranem. Nie możemy dłużej się tu zatrzymać, bo tamci faceci mogliby mu coś zrobić szukając nas. Spakowałam nasze rzeczy do torby, a w tym czasie Lottie napisała liścik, który zostawiłyśmy na blacie w kuchni. Pożegnałyśmy się jeszcze z Kevinen, który przyglądał się nam cały czas, i wyszłyśmy.
Nie zamierzamy wracać do Kalifornii tak prędko. Wsiadłyśmy do skradzionego auta, które wyglądało jeszcze gorzej w nikłym świetle latarni.
- Tu raczej nie zostaniemy. Ten samochód jest widoczny chyba z kosmosu... - westchnęłam.
- Albo go przemalujemy, albo sprzedamy i kupimy nowy, albo wyjedziemy z miasta. - zaproponowała Lottie
- Szukaj motelu. Wyjeżdżamy z New Jersey.
***
Marshall POV
Siedziałem w Burty's Bistro czekając na zamówienie. Co kilka minut obok mojego stolika przechodziła rudowłosa kelnerka, która dosłownie rozbierała mnie wzrokiem. Nie za bardzo zwracałem na nią uwagę. Nie mogłem przestać myśleć o Mii. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak po prostu wyjechały. Nie znam żadnej osoby, która rzuciłaby wszystko w jednej chwili i wyleciała. Alec opowiadał mi o niej i jej wypadach. Podobno potrafi w dziesięć godzin znaleźć się na drugim końcu kraju, lub co gorsza - na drugim końcu świata. Nigdy nikogo nie informuje gdzie się wybiera i po co. Wspomniał coś o jej problemach z glinami, ale nie dziwię się. Ta dziewczyna to istna burza. Wydaje się idealnie ułożoną panienką z dobrego domu, a tak naprawdę nosi przy sobie nóż i zadaje się z mafią. Mimo swojego wzrostu potrafi pewnie włamać się do banku i pogrozić wszystkim ludziom pistoletem, który ukradła ochronie. To nie są moje myśli. To fakty.
- Siedzisz tutaj od ponad godziny. Aż tak zależy ci na niej? - do mojego stolika po raz kolejny podeszła ruda kelnerka. Najpierw nie zrozumiałem o co jej chodzi, ale skojarzyłem fakty...
- Ja... Nie czekam na nikogo. - westchnąłem
- Wczoraj widziałam cię tutaj z Mią. Podoba ci się? - drążyła temat. Usiadła w moim boksie naprzeciw mnie. Zadając pytanie zdziwiła mnie. Czy podoba mi się Mia? Jest urocza kiedy się denerwuje... Szczególnie na mnie.
- Nie. Po prostu czekam na swoje zamówienie. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Zdenerwowała mnie. Nie mogę zakochać się w Mii. Jestem jej ochroniarzem. Osobą, która ma ją chronić. Ona i tak kocha Aleka. Moja platoniczna miłość pewnie by ją tylko rozbawiła.
- Mia to niezła laska. Każdy ją tutaj zna. - zaczęła.
- Lepiej idź do kuchni i przynieś moje zamówienie. - warknąłem.
- Jesteś strasznym gburem! I do tego ślepy! Patrz! - rozłożyła ręce i gestem pokazała całą salę - Tutaj siedzi tyle dziewczyn, a ty jesteś sam.
- Pasuje mi to. - coraz bardziej mnie denerwowała. Jeśli jej przywalę to wyjdę na dupka, a jeśli jej nie przywalę to też wyjdę na dupka.
Dziewczyna skrzywiła się na moje słowa i odeszła ruszając zachęcająco dupą.
Cholera.
Muszę z kimś porozmawiać. Albo poszukać tej wkurzającej, niskiej brunetki i jej tęczowowłosej przyjaciółki. Sięgam do kieszeni i wyjmuję telefon. Wchodzę w spis kontaktów i szukam jedynego, którego nie da się pomylić. Odbiera już po dwóch sygnałach.
- Halo? - pyta spokojnie - Ugh, po co ja się pytam? I tak wiem że to ty. - słyszę dźwięk jakby właśnie walnęła się w głowę. Mimowolnie na moją twarz wkradł się lekki uśmiech.
CZYTASZ
M.I.A.
Teen Fiction*Lekcja w przedszkolu* - Dzieci, jak myślicie, kim jest przestępca? Przestępca. Fajnie brzmi. Zanim się orientuję, moja ręka już wisi w powietrzu. - Ja wiem! - krzyczę - Więc kim jest przestępca? - Ja nim będę. - odpowiadam zadowolona.