- Ale ja do nikogo nie pisałam.
Do moich uszu nie docierały inne dźwięki oprócz tego zdania. Mój telefon zniknął, a Lottie dała się oszukać.
Przeze mnie.
- Dajcie mi wody i telefon, bo zaraz tu zwariuję! - usiadłam na łóżku obok tlenionej blondynki. Pat jak na zawołanie podał mi swój telefon i wybiegł z pokoju, zapewne po szklankę wody.
Odblokowałam aparat i wpisałam jedyny sensowny numer, jaki pamiętałam. Odebrał po trzech sygnałach.
- Mia, skarbie co się stało?
- Daj mi numer Marshalla i kilku z twoich uzbrojonych ludzi. - powiedziałam na jednym tchu i poczułam przytłaczające spojrzenie blondynki.
- Po co ci uzbrojeni faceci? Chyba nie robisz żadnej orgii?
- Z takimi żartami to tylko do burdelu. Daj mi ten numer, bo przy następnym naszym spotkaniu obedrę cię ze skóry! I nie żartuje, Carl kupił tasak.
Usłyszałam westchnienie, a już po chwili dostałam numer. Moje palce drżały gdy wpisywałam go, jakby dostały apopleksji. Gdy Marshall odebrał, nagle opuścił mnie stres, a słowa wypływały ze mnie jak potok. Obiecał, że przyjedzie, na co bardzo liczyłam... Nie wiem dlaczego.
- Kim ty jesteś!? - usłyszałam piskliwy głosik blondynki.
Spojrzałam na nią marszcząc brwi.
- Kim ja jestem? Lepiej powiedz kim ty jesteś. - wskazałam na nią podbrudkiem.
- Nikt normalny nie zwołuje grupki uzbrojonych ludzi w środku nocy i nie grozi tasakiem! - uniosła ręce, jakby pokazywała, że nic nie wie. W sumie... może tak jest. - O mój Boże! Czuję się jak w filmie!
Kolejny raz mentalnie walnęłam się w głowę. Co za ironia, że akurat dzisiaj Patrick przygarnął blondynkę...
Moje mentalne rozkminania przerwał właśnie Patrick, który wbiegł do pokoju z szklanką wody w dłoni. Podał mi naczynie i oparł się tyłem do ściany sapiąc ze zmęczenia.
- Zacznij uprawiać jakiś sport, człowieku. Dostajesz zadyszki po jedenastu stopniach. - wypiłam łyk wody i odłożyłam szklankę na szafkę nocną. - I nawet nie pytaj skąd wiem ile tu jest schodów. Kiedyś ci wytłumaczę, ale teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie. - Uprzedziłam jego kłębiące się w myślach pytanie.
- Jak myślisz, gdzie ona może być? - spytał, a mnie zatkało. Ona zawsze mówi gdzie idzie, chyba że wyjeżdżamy...
- Nie mówiła? - Mój głos znowu się łamał.
- Po prostu założyła buty i wyszła. Zostawiła telefon, ale Zakalec ma blokadę.
- Daj mi jej telefon - ponagliłam.
Podał mi aparat, który natychmiast włączyłam. Lottie oczywiście zablokowała urządzenie jednym z jej kilkunastu haseł. Że też pamięta je wszystkie! Ja muszę używać jednego i to najprostszego, jakie przyjdzie mi do głowy. Jednym z moich objawów ADHD jest roztargnienie co sprawia, że nie mogę zapamiętać najprostszego układu liczb. Będąc dzieckiem nie mogłam sobie poradzić z liczeniem. Nigdy nie pamiętałam co jest po czwórce. No cóż, musiałam czymś się odpłacić za odwagę, której czasami po prostu wolałabym nie mieć.
W spisie połączeń było pełno imion, a między innymi moje było tym najczęstszym. Sprawdziłam godzinę ostatniej naszej rozmowy, ale najpóźniejsza odbyła się wczoraj. Zmarszczyłam brwi nic z tego nie rozumiejąc. Szybko sprawdziłam wiadomości i wstrzymałam oddech. W naszej konwersacji moja wiadomość była ostatnia.
CZYTASZ
M.I.A.
Teen Fiction*Lekcja w przedszkolu* - Dzieci, jak myślicie, kim jest przestępca? Przestępca. Fajnie brzmi. Zanim się orientuję, moja ręka już wisi w powietrzu. - Ja wiem! - krzyczę - Więc kim jest przestępca? - Ja nim będę. - odpowiadam zadowolona.