Cholera jasna!

200 21 8
                                    

Mafia Dmitrija. Dmitrij. Mafia.

-Kto to Dmitrij? I co to za cholerne imię?!

Jechałyśmy od ponad trzech godzin. Ruszyłam na zachód, mając nadzieję, że zgubimy gliny pędzące za nami. Radiowozy zgubiły nas dopiero po godzinie. Co kilkanaście minut mijałyśmy znaki informujące o zbliżającej się granicy stanu New Jersey.

- Dmitrij to rosyjskie imię. Wiedziałabyś, gdybyś nie została zawieszona , geniuszu. - parsknęła Lottie

- Nic nie poradzę, że profesor Bowling to dupek. Należało mu się!

Westchnęła. Była zmęczona, tak samo jak ja. Przez ten kilkudniowy pobyt w New Jersey dowiedziałyśmy się tylko jaką nazwę nosi mafia. Ale co dalej? Gdzie mamy szukać? Co wspólnego ma z tym wszystkim Alec? Co ten Dmitrij chce od nas? Dlaczego nasłał na mnie nożownika?

To nie trzyma się kupy. Dlaczego ktoś chciał mojej śmierci? Przecież sam mógł mnie zabić. Ale jeżeli jest głową rosyjskiej mafii... Co ja mu zrobiłam?! Nawet go nie znam. W dodatku moje wiadomości o Rosji to jedynie informacje o ich prezydencie i okropnym alfabecie.

- Długo zamierzasz tak myśleć? Zaczęłaś się ślinić. - zachichotała Lottie. Odwróciłam głowę w jej stronę z zamiarem zgaszenia jej ciętą ripostą, ale ona już była pochłonięta szukaniem czegoś w internecie.

Westchnęłam i zjechałam na pobocze. Znajdowałyśmy się na pustej drodze, chyba krajowej. Wokół rosły łąki, a w oddali rozpościerał się las. Robiło się coraz jaśniej. Pewnie już po czwartej...

- Co teraz? - spytałam. Pomimo tego, że dowiedziałyśmy się bardzo istotnej rzeczy, nie cieszyłam się. Nie czułam satysfakcji, a raczej ciężar, który przytłaczał mnie coraz bardziej.

- Wracamy do Malibu? Gdzieś tutaj musi być lotnisko.

- Chyba tak, ale co będziemy robić w Malibu? Nawet nie wiemy co ten facet chce.

Pokręciłam głową.

Muszę się dowiedzieć co zrobiłam, że trafiłam na celownik mafii. Muszę znaleźć tego gościa. Muszę poznać prawdę, która stała się początkiem tych wszystkich problemów.

***

Marshall POV

Siedziałem na lotnisku od dobrej godziny. Panował tutaj okropny chaos. Wszędzie biegali spóźnieni pasażerowie. Dudniły kułeczka walizek. Obok mnie, na fotelu obitym czarnym materiałem imitującym skórę, siedział chłopiec, najwyżej sześciolatek. Uśmiechał się do wszystkich przechodniów swoją szczerbatą buzią. Machał swoimi nogami, kopiąc mnie przy tym w łydkę. Gdy już miałem mu zwrócić uwagę zobaczyłem w tłumie blond czuprynę.

Wstałem i ruszyłem w jej stronę. Jak zwykle podziwiała wszystko dookoła i nie zauważyła idącego mnie. Nawet gdy zawołałem ją po imieniu wolała oglądać wielką palmę stojąca przy wejściu.

Stała odwrócona do mnie tyłem. Podeszłem do niej i złapałem ją za ramiona. Odwróciła się nagle z zamiarem ataku, jak to miała w zwyczaju gdy ktoś zachodził ją od tylu, ale oprzytomniała patrząc w moje oczy. Na jej twarzy od razu zawitał promienny uśmiech i rzuciła mi się na szyję, cicho piszcząc.

- Ciebie też miło widzieć, Leah. - poklepałem ją po plecach, a ona stanęła przede mną.

Z jej twarzy nie zchodził uśmiech, gdy jechaliśmy samochodem do mojego mieszkania. Co kilka minut pytała o najgłupsze rzeczy, jakie można sobie wyobrazić. Spytała nawet o temperaturę oceanu...

Swoją paplaniną przypominała Mię. Choć jeśli wziąść pod uwagę charakter i wygląd, to są jak ogień i woda. Leah to wysoka blondynka z ciemnymi oczami, a Mia jest najniższą brunetką, jaką znam. Może nawet najniższą osobą jaką znam. Jest zadziorna i łatwo się wkurza, a moja siostra ze wszystkiego się śmieje i uwielbia wszystko oglądać.

M.I.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz