Bliżej czy dalej?

200 21 3
                                    

- Gadaj sukinsynie! - kolejny raz wymierzyłam policzek dupkowi związanemu w garażu Marshalla. Przyjechał po nas po mniej więcej godzinie i przywiózł tutaj. Po drodze opowiedziałam mu całą historię, pomijając fakt, że byłyśmy w New Jersey. Był zszokowany, a do tego wściekły za to, że nie powiedziałam mu o tym, że planujemy wyjazd.

- Dalej. Wyklnij mnie, i tak gówno się ode mnie dowiesz. - Zaśmiał się gardłowo i kolejny raz splunął krwią. Lottie prawdopodobnie złamała mu nos, a ja wspomogłam ją uderzając mocno pięścią w jego twarz. Teraz wyglądał jak zepsuty naleśnik z dżemem wiśniowym. Ohyda.

- Gadaj co wiesz! Dla kogo pracujesz!? - krzyknęłam. Pytałam o to samo już od ponad godziny, ale facet milczał jak zaklęty.

- Nie wiedziałem, że wyrosłaś na taką sukę... - uśmiechnął się zakrwawionymi wargami, na co go uderzyłam pistoletem w obojczyk. Usłyszałam ciche chrupnięcie i facet zawył z bólu. Tym razem na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Będę cię tak męczyć, aż nie odpowiesz na moje pytanie, skurwielu.

- Nie skończyły ci się jeszcze te wyzwiska?

- Mogę cię przeklnąć nawet po turecku. - syknęłam.

Dupek zaśmiał się. Gdy uniósł górną wargę zobaczyłam braki w jego uzębieniu. Lottie to jednak ma mocne pięści...

- Mia jest trzecia nad ranem. Czy ty wogóle sypiasz? - spytał Marshall. Siedział na wysokim krzesełku przy półce z oponami. Miał na sobie szare dresy i czarny T-shirt idealnie opinający jego mięśnie...

- Nie ruszę się stąd dopóki ten jebany kundel mi nie odpowie!

Odwróciłam się w jego stronę. W ręku trzymał styropianowy kubek z kawą. Miał zmierzwione włosy, tak że zachodziły mu na oczy.

- Nie możesz tak jak Lottie pojechać do domu?

- Lottie nie pojechała do domu. - prychnęłam - Jest u Buni.

- U kogo?! Ona ma tutaj babcię? - był wyraźnie zdziwiony.

- Bunia nie jest naszą babcią. Była naszą opiekunką do czasu, gdy skończyłyśmy dziesięć lat. Wychowała nas. - podeszłam do niego i zabrałam mu kubek. Wypiłam kilka łyków i oddałam pusty styropian.

Wróciłam do dupka, który zdążył zapaćkać cały swój płaszcz we krwi.

- Po co tam pojechała?

- Bunia jest jedyną osobą, której nikt nie posądzi o trzymanie broni, więc Lottie ma ją tam schować.

- Powinnaś to mówić przy członku mafii, która cię ściga? - wskazał na otępiałego już mężczyznę.

- Nie wróci do nich. - widząc jego uniesioną brew westchnęłam - Zamknę go. Oczywiście nie w więzieniu.

- Gdzie?

- Mogę ci powiedzieć tyle, że stamtąd nie da się uciec.

***
Marshall POV

Siedziałem w moim pomieszczeniu garażowym od ponad trzech godzin. Mia cały czas wypytywała tego faceta, za każdym razem coraz bardziej tracąc kontrolę. Jej kasztanowe włosy wypadły z warkocza i rozlały się na plecach, a jej błękitne oczy po prostu emanowały gniewem. Wypiła mi kawę, przez co była jeszcze bardziej pobudzona.

- Sem lanet! [1] - krzyknęła i kolejny raz uderzyła pięścią mężczyznę. Mimowolnie parsknąłem śmiechem. Nie wiem dlaczego, ale bawił mnie widok tej złej Mii. Przy swoim wzroście i uroczymi minami wydawała się taka niegroźna...

M.I.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz