9

1.5K 116 0
                                    

Od mojej bujki z Megan minęło już 2 dni. Wszyscy mogli by sobie odpuścić ale nie.
Rodzice zaworza mnie do szkoły gdzie przez cały dzień pilnują mnie nauczyciele. Chodź widać że juz mają tego dosyć. No ale niestety rodzice jak sobie coś postanowia tak ma już być.
Mówiąc jaśniej cały czas ktoś mnie pilnuje. Nie spuszczają mnie z oka choć by na monet. Mam już tego dosyć.
Na ostatniej przerwie postanowiłam napisać do Sama. Oczywiście już wszystko wiedział.
" Zadzwoń do mnie jak będziesz w domu to sobie pogadamy. Nie spodziewalem się tego po tobie "
Tego SMS'a dostałam w samochodzie co strasznie zdenerwowało mojego ojca.
- Co ty robisz? Oddawaj ten telefon.
- Co? - niech sobie nie myśli. Dobra mogli mi dać szlaban za tą bujke ale nie będzie teraz zabierał mi telefonu.
- Oddawaj ten telefon.
- Czemu mam ci go niby dac? Przecież nic nie zrobiłam.
- Tak przecież ty jesteś nie wina. A ta bujka to co ?
- Dobra mógłes mi go zabrać wtedy.
- O nie, nie będziesz mi pyskowac. Oddawaj i to natychmiast.
Nie mam zamiaru oddawać mu telefonu. Może i jestem trochę chamska w stosunku do niego ale przecież nie zabroni mi przeczytać SMS'a .
Po wejściu do domu od razu poszlam do siebie do pokoju pomimo tego że tata kazał mi iść do salonu zostawić telefon. Gdy byłam już na górze usłyszałam że rodzice idą za mną. Weszłam szybko do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
- Sam, cześć masz czas?
- Jasne.
Cały czas słyszałam jak rodzice coraz mocniej walili w drzwi.
- Wszystko w porządku ?
- Tak.
- Tessa otwieraj te drzwi i oddawaj telefon.
Boze .
- Jesteś pewna że wszystko ok ?
- Tak to tylko rodzice histeruja.
- Dobra nie dajesz nam wyboru. Jutro jedziesz do szkoły z internatem.
Nie oni żartują tak. Dobra mówili że jak jeszcze raz się z kimś pobije czy coś tego typu to mię wywioza do szkoly dyscyplinarnej. Dobra rozumiem. Ale za to że nie chcę oddać im telefonu.
Wygląda może to na zastraszanie ale ja znam swojego ojca i jeśli to powiedział to jutro już mnie tu nie będzie.
- Jednak nic nie jest w porządku.
- Pakuj się. Jadę po ciebie.
Rozlaczylam się i szypko podeszłam do szafy z której wyciagnelam czarny plecak do którego powkladalam ulubione ubrania. Na krześle leżała moja torba do której schowałam lądówarkę, swoje pieniadze, kosmetyki i jeszcze parę rzeczy. Założyłam plecak do którego schowałam jeszcze leptopa i przewiesilam sobie torbę przez ramie.
Rodzice nadal dobijali się do mojego pokoju. Podeszłam do okna, które otworzyłam i powoli weszlam na dach tarasu. Ostrożnie zeszkoczylam i szypko pobiegłam na ulicę gdzie czekał na mnie już samochód. Szybko wsiadłam i odjechalismy.

I Hate... YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz