Ken:
Wyszłam z sali. W moją stronę zmierzał Log. Uśmiechnęłam się do niego. Powiedział cześć. I wyminął mnie... O co mu chodzi? Odwróciłam się i mnie olśniło. Przywitał się z tym dupkiem.
- O hej Et, widzę, że miałeś lekcję z Ken. – no to już wiem jak ma na imię. Myślałam, że jakoś normalnie odpowie, ale ten patrzył na niego dziwnym wzrokiem – Ej Et? – zamachał mu przed twarzą, a ten dalej nic – Ethan! – jak krzyknął, w końcu odezwał się – Tak miałem. Śpieszę się – wyminął go, a jak przechodził obok mnie dostałam w tyłek. Szkoda, że nie widział tego mój kuzyn. Ciekawi mnie jak by zareagował. Pogadałam chwilę z Logiem. Potem on poszedł w swoją stronę.
Szukałam telefonu w torebce. Kurna zapomniałam wziąć chyba z sali. – sprawdziłam czy drzwi były otwarte. Na szczęście tak. Weszłam i rozejrzałam się. Tak jak myślałam był na parapecie obok mojego miejsca. Podeszłam po niego. Nagle ktoś wszedł do sali. Na pewno pani Samson – Zapomniałam wziąć telefonu pani profesor, już wychodzę – odwróciłam się – Dobrze nic się nie stało –uśmiechnęła się – A teraz uciekaj na lekcję bo się spóźnisz. – miałam teraz biologię. Pobiegłam szybko w stronę sali. Z na przeciwka szedł Et. Uśmiechnął się do mnie głupkowato, na co ja tylko powiedziałam – dupek. Weszliśmy do sali równocześnie. Ja roztrzepana po szaleńczym biegu. On jakiś też dziwny, włosy sterczały mu na wszystkie strony.
Wszystkie spojrzenia zwrócone były na nas - Jezu dziwni ci ludzie - pomyślałam. Nagle odezwał się nauczyciel - Przepraszam, ale mogli byście załatwiać swoje potrzeby seksualne po zajęciach i nie na terenie szkoły? - stanęłam jak wryta. Eee to było dziwne. Lecz po chwili wszystko zrozumiałam. Oboje spóźniliśmy się na lekcję. Ja roztrzepana i on też. Wszyscy myślą, że zabawiałam się z nim w kiblu.
Już miałam wytłumaczyć, że to nie tak, ale profesor Rickman zaczął omawiać temat. - Cholera! Po prostu idealnie. Teraz wszyscy myślą, że jestem kolejną z jego lasek. - pomyślałam wkurzona.
Po lekcji była godzinna przerwa obiadowa. Mel już czekała na mnie przy wejściu do stołówki. - Cześć - wymruczałam niewyraźnie. Byłam zła na tego kretyna. To wszystko przez niego. Przez resztę lekcji cała klasa gapiła się na mnie. - Hej, co ty taka ponura? - nie chciało mi się odpowiadać. Machnęłam ręką i ruszyłam w kierunku baru, a za mną zdezorientowana przyjaciółka. Na szczęście stała tam tylko jedna dziewczyna. Jakaś laska z silikonem w staniku. Odwróciła się i posłała mi wrogie spojrzenie. - Kurwa po raz trzeci ( a przynajmniej tak mi się wydaje) stwierdzam, iż ci ludzie są jacyś dziwni - ale olałam ten plastik. Niech spada na drzewo prostować banany.
Wzięłam tylko jakieś nędzne frytki i poszłam z Melanie do stolika, przy którym siedział już Logan. - Ken mogła byś mi wytłumaczyć dlaczego wszyscy się na ciebie lampią? - nie wytrzymała. Zebrałam się w sobie i zaczęłam tłumaczyć - Spóźniłam się na lekcję. On też - pokazałam głową w stronę tego kretyna, który siedział właśnie z tamtym szanownym plastikiem spod baru - Biegłam i byłam roztrzepana jak po wiesz po czym. On też jakiś taki z włosami we wszystkie strony. Nauczyciel, rzucił w naszą stronę jakiś głupi komentarz. I teraz wszyscy myślą, że przeleciał mnie w kiblu... - zakończyłam zrezygnowana. Najpierw tylko klasa wlepiała gały, teraz już cała szkoła, bo rozniosła się ta idiotyczna plotka. - Ale nie przeleciał? - zapytała chcąc upewnić się. T mnie wyprowadziło z równowagi. Patrzyłam na nią z wielkimi oczami - Czy ty na prawdę uważasz, że ja mogła bym coś takiego zrobić?! Co to to nie! Nienawidzę tego kretyna! - wykrzyczałam.
Przez resztę przerwy siedziałyśmy w milczeniu.
/ No to jest tak jak obiecywałam. Taki trochę nijaki. Oceńcie sami. Sporo zajęć i brak weny. Ale w końcu coś mi się udało napisać. Nie wiem kiedy następny rozdział. Może już jutro, ale wątpię. Więcej gwiazdek please! I komentarzy :)
![](https://img.wattpad.com/cover/64252229-288-k256480.jpg)
CZYTASZ
Alone 1&2
Ficção AdolescenteOna śliczna, inteligenta, wysportowana dziewczyna. Dopiero co otrząsnęła się po tragedii. On niebezpieczny bad boy traktujący dziewczyny jak zabawki. Oboje myślą, że nie potrzebują miłości. Do czasu...