ROZDZIAŁ IX

7.2K 265 1
                                        

Ken:

Usłyszałam jak Log rozmawia z mamą Ethan'a. Słyszałam tylko strzępek rozmowy. Ale wystarczyło mi to by wiedzieć co się stało. Wyleciałam z domu jak torpeda. Nie pytając się kuzyna wzięłam jego samochód. Po chwili byłam już pod szpitalem. Wbiegłam do środka. Spytałam się w informacji gdzie mogła bym go znaleźć. Ale ci idioci tylko mi powiedzieli, że nie mogą udzielić mi takich wiadomości. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Myślałam, że zaraz wybuchnę. Rozejrzałam się po poczekalni. Na krześle w końcu sali siedziała kobieta. Była bardzo podobna do niego. Podeszłam. – Przepraszam, pani jest mamą Ethan'a? – wypaliłam. Ona pokiwała głową ze zdziwieniem. – A ty kim jesteś? – no tak zapomniałam przedstawić się – Jestem jego przyjaciółką. Mam na imię Kendall – po chwili rozmowa potoczyła się dalej. Pani Megan była zrozpaczona. Jej syn był w ciężkim stanie. Jeszcze się nie wybudził – tego wszystkiego dowiedziałam się od jego mamy. Odchodziłam od zmysłów. Nagle z sali wyszedł lekarz. Przekazał dobre informacje. Chłopak powoli łapał kontakt z rzeczywistością. Jego matka dała mi znak bym weszła z nią.

Po wyjściu ze szpitala byłam wykończona psychicznie. Nienawidzę tych miejsc. Nienawidzę smrodu szpitali. Dochodziła druga w nocy. Zajechałam pod dom. W kuchni paliło się światło.

Zastałam tam Melanie i Loga. Opowiedziałam szybko co u Ethan'a i poszłam do łazienki.

Umyta wskoczyłam pod kołdrę. Zamknęłam oczy i czekałam na sen.

Budzik zadzwonił o 6.00. Nie miałam siły wstać, ale w końcu trzeba było to zrobić. Ubrałam się szybko w jakieś ciuchu i wybiegłam z domu. Tylko wtedy kiedy biegałam czułam się wolna. Zawsze mi to pomagało.

W szkole nie mogłam skupić się na tym co mówili nauczyciele. Minuty ciągnęły się w nieskończoność. Na przerwie obiadowej udałam się na stołówkę. Nie chciało mi się jeść, ale musiałam mieć siły bo potem zamierzałam jechać do szpitala. Wzięłam tylko frytki i jakiś sok. Jak zwykle usiadłam z Mel. Po czasie dołączył się do nas mój kuzyn.

Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek wybiegłam z budynku jak oparzona. Pobiegłam w stronę szpitala. Na szczęście był blisko.

Pani Megan powiedziała pielęgniarkom by zawsze mnie wpuszczali, więc nie miałam problemu z wejściem na salę Et'a. Był już w lepszym stanie. Normalnie ze mną rozmawiał. Miał dobry humor. Posiedziałam z nim dwie godziny. Przy okazji dowiedziałam się, że za dwa dni go wypuszczają. Dzięki Bogu. Dobrze, że już wszystko jest w porządku.

W domu zrobiłam sobie kolację. Musiałam zastanowić się co zrobić na swoje urodziny. Moja osiemnastka już za dwa tygodnie, a ja dalej nie miałam pomysłu co zrobić.Może jakieś wyjście do kręgielni? - Eee to bez sensu i nuda - zrezygnowana poszłam wziąć prysznic.

Kiedy spokojnie relaksowałam się pod strumieniem letniej wody usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wytarłam się szybko i poleciałam do pokoju odebrać. - Halo? - po drugiej stronie odpowiedziała mi cisza- Nie czekałam i rozłączyłam się. Wróciłam do łazienki i zastanawiałam się kto to mógł być.

                                                                            ~~~~~~~


Obudziłam się jak zwykle o szóstej, chociaż była sobota. Nie chcąc tracić dnia z prędkością światła znalazłam się na swojej stałej porannej trasie do biegania. Po dystansie jaki przebiegałam zawsze nie byłam dziś zmęczona, więc postanowiłam przebiec jeszcze raz tą samą trasę. Nagle usłyszałam, że ktoś zatrzymuje się koło mnie. Odwróciłam się i zobaczyła jakiegoś kolesia, który idiotycznie się do mnie szczerzył - Jakiś problem? - wypaliłam - Nie skądże, ale widzę cię tu codziennie, uznałem, że moglibyśmy się poznać. - jaki typek! Pewnie każdą tak zaczepia. Dałam mu do zrozumienia, że nie ma po co się wysilać. Odbiegłam w swoją stronę.

Poranne zdarzenie nie dawało mi spokoju. Nawet przystojny ten chłopak. Ale... Nie był brunetem z idealnymi oczami, idealną klatą... I nie miał na imię Ethan. Nawet nie pamiętam kiedy zaczęłam coraz częściej myśleć o tym no co by nie mówić "bad boyu" Zarzekał się, że zmienił swoje zachowanie. Nawet przeprosił Sally. Niestety miałam obawy, że jeśli bym mu zaufała, mógłby mnie i tak po czasie skrzywdzić. Bałam się tego jak niczego innego. Nie miałam pojęcia co zrobić. Jeszcze trochę poczekam. Zobaczę jak rozwinie się sytuacja.

Umówiliśmy się z Sally na kawę. Miała mi pomóc w zrobieniu imprezy. W końcu zdecydowałam się na balangę z okazji mojej osiemnastki. Kuzynek na szczęście zgodził się, by odbyła się u niego w domu.

Dochodziła czwarta kiedy wyszłam z domu. Do kawiarni miałam blisko. Z oddali zobaczyłam uśmiechniętą blondynkę. - Cześć Sal! - krzyknęłam. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku i zamówiłyśmy kawę. - No więc kochana! Czas rozpocząć planowanie imprezki. To musi być pamiętne wydarzenie. - ekscytowała się wydawało by się, że bardziej ode mnie.

Po kawie postanowiłyśmy, że kupimy sobie idealne kreacje na te, ze podobno wielkie wydarzenie. W centrum handlowym obskoczyłyśmy chyba z dwadzieścia sklepów. W ostatnim Sally uparła się, żebym założyła sukienkę, która jej się spodobała. Była to śliczna czarna sukienka w białe grochy,  bez ramiączek, od spodu podszyta tiulem i rozkloszowana na dole.  Ale nie była w moim typie. Dla świętego spokoju włożyłam ją. Kiedy tylko zobaczyła się w lustrze doznałam szoku. Pozytywnego szoku. Nie skromnie mówiąc wyglądałam na prawdę zajebiście. Co prawda ledwo zakrywała mi ledwo tyłek. Ale musiałam ją mieć, po prostu musiałam. Była idealna. Zmieniłam zdanie zupełnie. Była całkowicie w moim typie.

Po powrocie z zakupów byłam bardzo zadowolona. Miałam sukienkę, idealne czerwone szpilki. Przygotowania do urodzin ruszyły pełną parą. Logan z Melanie obiecali zgrać muzykę. Wszystko szło w dobrym kierunku. Nawet Ethan, który nie dawno wyszedł ze szpitala włączył się do pomocy.


/Postarałam się jak mogłam  :D Specjalnie dla was moi drodzy czytelnicy. Jestem troszeczkę zmęczona (w końcu jest czwarta w nocy) więc jeśli są jakieś błędy bardzo przepraszam. I oczywiście mam nadzieję, że podoba się wam :*



Alone 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz