Obudził mnie okropny ból głowy i pustynia w gardle. Chyba wczoraj za dużo wypiłam. Odwróciłam się, żeby zobaczyć, która jest godzina. Była już dziewiąta. Nie mając po co dalej kisić się pod kołdrą, postanowiłam się spod niej wygrzebać. Ból nie ustawał, chyba będę musiała wziąć jakieś proszki. Spod łóżka wyjęłam butelkę wody gazowanej, żeby zalać tą Saharę w ustach. Już po kilku łykach poczułam zbawienie. Czuje, że ten dzień nie będzie należał do najłatwiejszych. Najpierw zjem porządne śniadanie i jeżeli dalej w głowie będę miała stado krasnali dziko biegających po mózgownicy to wtedy wezmę proszki. Tylko co by tu zjeść? Podreptałam powoli do kuchni, żeby obejrzeć zawartość lodówki. W całym domu było cicho jak makiem zasiał. Penie reszta jeszcze śpi. Będę taka miła i zrobię im śniadanie.
Zajrzałam do lodówki i jedyna rzecz, która będzie nadawała się na śniadanie to jajka i szynka. Nie pozostaje mi nic innego jak przygotować jajecznice z szynką.
Rozbiłam jajka i oddzieliłam z części jajek białko od żółtka. Zawsze uważałam, że jak jest za dużo białka w jajecznicy to robi się nie smaczna. Następnie pokroiłam szynkę wrzuciłam na patelnie, żeby lekko ją podsmażyć. Kiedy już to zrobiłam jajka poszły w ruch. Po chwili w pomieszczeniu zaczął się rozchodzić cudowny zapach. Pewnie zaraz się zleci stado wygłodniałych wilków.
Kiedy tylko zdjęłam patelnie z gazu w kuchni pojawiła się Melanie. Czyli tak jak mówiłam...
- Ooo jaka ty kochana – po jej głosie dało się stwierdzić, że jest w jeszcze gorszej formie niż ja, bo faktycznie razem Sally wypiły więcej
- No widzisz, teraz będziesz musiała być dla mnie cały czas miła – zaśmiałam się
Melanie usiadała przy stole, a w kuchni zmaterializował się Luke, a za nim Sally. Kiedy zobaczyli mpją jajecznicę na ich twarzach pojawił się uśmiech od ucha do ucha.
- Ken ty to rozpieszczasz. Cudownie pachnie... - rozmarzyła się Sally. Jej głos też wskazywał na fatalną formę
- Jak tam samopoczucie? – dobrze, że tyle nie piłam. Co prawda nie wypiłam mało, ale nie tyle co oni
- Weź nawet nie mów. Moja głowa postanowiła dzisiaj mnie zabić. A tak poza tym gdzie macie jakąś wodę? – tym razem odezwał się Luke
- W dolnej szafce na lewo od zlewu – poinformowałam biednego Luka
Zaczęliśmy jeść kiedy wreszcie zjawił się Logan. Ten to chyba wyglądał najgorzej. Jak zombie jakieś. Włosy sterczały mu w każdą stronę. Był blady jak ściana i miał okropne wory pod oczami. Oj chyba picie mu nie służy.
- Cześć kuzynku. Trochę marnie wyglądasz – nie ma jak to pocieszenie z mojej strony
- Cześć, domyślam się. Czuję się jak gówno. Dzisiaj sobie chyba odpuszczę śniadanie. Nie dam rady... - oj odchoruje to
W południe kiedy moja głowa odpuściła, stwierdziłam, że pojadę na jakieś szybkie zakupy spożywcze. Przy okazji kupię jakieś ciuchy. W końcu niedługo wyjeżdżamy na wakacje. Ogarnęłam się w 20 minut i pojechałam. Pewnie Mel mnie zabije, że jej nie zabrałam. No ale to mają być szybkie zakupy... Zresztą ona jest umierająca
Postanowiłam najpierw pojechać do centrum odzieżowego. Na początek pójdę do sklepu Nike, potrzebuje jakieś buty. I może przy okazji zajdę do Victoria's Secret.
Zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc przy wejściu do galerii. Muszę zapamiętać swoje miejsce parkingowe, bo już raz przez godzinę szukałam samochodu po całym parkingu.
Na początek tak jak mówiłam poszłam do Nike. Pochodziłam między półkami, ale nic ciekawego nie znalazłam. Pewnie się skończy na tym, że kupię kolejne szpilki. Następnie udałam się Calvina Kleina. Strasznie podobała mi się bluza na wystawie. Szybko przymierzyłam i kupiłam. Obok był salon Victoria's Secret. Tam pobędę trochę dłużej.
CZYTASZ
Alone 1&2
Teen FictionOna śliczna, inteligenta, wysportowana dziewczyna. Dopiero co otrząsnęła się po tragedii. On niebezpieczny bad boy traktujący dziewczyny jak zabawki. Oboje myślą, że nie potrzebują miłości. Do czasu...