10.

23.6K 767 33
                                    

Lia P.O.V.
Pora na wyjaśnienia.
Odkąd pierwszy raz spróbowałam alkoholu, tylko raz nie pamiętałam na następny dzień, co się wydarzyło. Zawsze byłam tą, która nawet mimo ekstremalnych dawek alkoholu pamiętała, co się działo. Budziłam się ze wspomnieniami w głowie. Zawsze uważałam to za wadę, ponieważ z pewnością nie chciałam pamiętać tych wszystkich żenujących sytuacji. Teraz jednak mogę za to dziękować.
To, jak wczoraj zachowywał się Harry... Wspomnienie tamtej nocy było zupełnym przeciwieństwem poranka. Jaki był czuły i delikatny, za wszelką cenę nie chcąc mnie skrzywdzić. Za nic nie potrafiłam mu nie wybaczyć tego, co działo się przed tym. Jego troska i pocałunki, między którymi przepraszał mnie za wszystko, co zrobił.
Kurwa, to było piękne.
Wiem, jak bardzo naiwna byłam, wybaczając mu jego brutalność wobec mnie. Jak łatwo odpuszczam jego zachowanie, ale smak wczorajszej nocy za bardzo przekonuje mnie do tego.
Ubrałam na siebie szorty, żeby nie świecić tyłkiem przed moim przyrodnim bratem. Jak złe to jest, nasza relacja?
Na kostkę nałożyłam opaskę uciskową. Wzięłam jedną z kul, aby tylko podpierać się na tym cholerstwie. Chciałam być jak najbardziej samodzielna.
Zeszłam powoli do kuchni, zaskoczona zapachem czekolady w powietrzu. Z zaskoczeniem zobaczyłam Harry'ego odwróconego tyłem do mnie, i pięć babeczek ułożonych na stole. Na każdej z nich widniała literka z lukru.
' S O R R Y'
Zrobiło mi się cieplej na sercu.
- Hej, Lia - powiedział cicho, dostrzegłszy mnie w drzwiach kuchni. Wiedziałam, że myśli, że ja nie pamiętam ostatniej nocy. Podeszłam do stołu, wpatrzona w babeczki.
- Dziękuję, to miłe - wyszczerzyłam się do niego, a on zaciągnął się powietrzem z zaskoczenia. No bo kto spodziewa się uśmiechu od dziewczyny, którą dzień wcześniej zgwałcił?
- Pro-proszę. Jestem ci winien.
- Sam to przygotowałeś?
- Tak.
- Fajne - znowu popatrzyłam na babeczki.
- Dzięki.
- Słuchaj, ja pamiętam to, co się działo w nocy - powiedziałam, nie chcąc go trzymać dłużej w niepewności.
- Przepraszam. Wiem, nie powinienem...
- Sama tego chciałam. To też pamiętam - na jego twarzy widniało coraz większe zdezorientowanie. - Taa, i wiem, że wyjdę na naiwną idiotkę, ale chcę ci wybaczyć... wczorajszy incydent.
Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, a po chwili podszedł do mnie, unosząc mnie w powietrzu. Zakręcił mną kilka razy, zanim z powrotem postawił na ziemię.
- Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy. Dziękuję, Lia - położył dłoń na moim policzku, patrząc mi w oczy roziskrzonymi zielonymi tęczówkami.
- Lia? - spytał po chwili.
- Tak?
- Czy to będzie dziwne, jak teraz cię pocałuję? - zmarszczyłam brwi.
- Trochę -przyznałam. - Jesteśmy tak jakby rodzeństwem.
- Tak jakby. A ty wspaniale całujesz.
- Tak uważasz? - uśmiechnęłam się.
- Tak, to jest to, co myślę - odwzajemnił uśmiech. - To jak?
- Cały czas uważam to za dziwne.
- Lia - jęknął i pocałował mnie. Cały czas nie potrafiłam nadziwić się temu, jak nasze usta doskonale ze sobą współgrały. Jak miękkie wargi Harry'ego idealnie wpasowywały się w moje.
- Boli cię głowa? - spytał, cały czas obejmując mnie w talii.
- Niee- kolana mi zmiękły pod jego czujnym spojrzeniem. - Trochę? - uniósł jedną brew,  a kąciki jego ust zadrgały. - Tak.
- Wiedziałem - cmoknął mnie w nos i podszedł do szafki z lekami. Po chwili podał mi dwie, białe, okrągłe tabletki i butelkę wody. Bez słowa popiłam lek.
- Grzeczna dziewczynka - poklepał mnie po czubku głowy. Nie byłam niska ze swoim wzrostem 1,74 m, ale przy 1,93 m Harry'ego prawie każdy był niski. Do niego to pasowało, był smukły i wysportowany, a dodatkowo wysoki.
- Jak bardzo w skali od 1-10 jesteś głodna?
- 8.
- Więc proszę, masz tu pięć doskonałych, czekoladowych babeczka a'la Harry Edward Styles, z niespodzianką w środku.
Zaśmiałam się i pokuśtykałam do stołu, skąd zabrałam się za babeczkę z literką "O". Powoli wgryzłam się w nią, a z środka wypłynął wspaniały, owocowy krem.
- Boskie - cmoknęłam w powietrzu. Harry ukłonił się teatralnie.
- Mój specjał.
- Będę się smażyć w piekle dla grubasów przez twoje wypieki.
Zaśmiał się i podszedł do mnie, obejmując od tyłu. Oparł podbródek na moim ramieniu, uważnie mnie obserwując.
- Nie gap się tak - bąknęłam, a on znowu się zaśmiał i pocałował mnie w szyję.

my sexy brother / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz