35.

13.2K 587 52
                                    

|Powoli zbliżamy się do końca|

Harry.

Kurwa mać.
Jest sobota, wieczór. Moje urodziny, dzień moich zaręczyn z Lią. A ja, zamiast siedzieć z nią na kanapie i całować się, albo kochać się z nią w sypialni, siedzę w szpitalu i czekam. Na kurwa cokolwiek. Na rodziców, którzy właśnie jadą, albo na moment, w którym Lia się obudzi.
A tak, to stoję w śmierdzącej poczekalni i popijam zimną, niedobrą kawę. I dosłownie płaczę, bo moja narzeczona, miłość mojego życia, a także przyrodnia siostra właśnie leży na szpitalnym łóżku i się nie budzi.
- Harry!
Obróciłem się i zobaczyłem zapłakaną mamę, a za nią wyraźnie przygnębionego Marcela. Szli w moją stronę. Bez słowa przytuliłem Ann, chowając twarz w jej miękkich włosach.
- Hazz, ty płaczesz? - spytała z niedowierzaniem. No tak, jestem pewien, że nigdy nie widziała, jak płakałem, nie licząc czasów, kiedy byłem naprawdę mały. To Lia wzbudza we mnie takie emocje.
Odsunąłem się i pociągnąłem nosem. Chciałem odpowiedzieć, ale przeszkodził mi w tym starszy mężczyzna w białym kitlu.
- Przepraszam, państwo są rodziną Lii?
Pokiwaliśmy zgodnie głowami. Lekarz westchnął, a mi zrobiło się słabo. Wzdychanie nigdy nie jest dobrym znakiem.
- Co Lia ostatnio jadła?
Przełknąłem ślinę. Jej dieta...
- Um... nie jesteśmy pewni. Nie jemy zbyt często rodzinnych obiadów - powiedział Marcel. Cały się trząsł ze zdenerwowania.
- Panna Lia od przynajmniej tygodnia nie zjadła nic. Byli państwo tego świadomi?
Co do kurwy!?
- Co pan wygaduje? - mojej mamie oczy rozszerzyły się.
- Głodziła się, i uprawiała bardzo dużo sportu. Myślę, że chciała szybko schudnąć, ale jej organizm jest skrajnie wycieńczony. Aktualnie jest w śpiączkę, oraz podajemy jej jedzenie dożylnie. Jej stan jest... umiarkowany. Myślimy, że Lia obudzi się za dwa, trzy dni. Nie dłużej.
Moja dolna warga zaczęła się niebezpiecznie trząść, oczy znowu zaszły mi mgłą. Zamknąłem je, ale i tak łzy zaczęły spływać mi po twarzy.
- Harry - powiedziała moja mama miękko i potarła uspokajająco moje plecy.
- Ja ją k-kocham - wyjąkałem.
- Wiemy, Harry. Wszyscy ją kochamy, ale niedługo się obudzi i będzie dobrze.
Muszę im powiedzieć.
- Ja ją tak bardzo kocham - wyszeptałem.
- Wiemy - nie, nie wiecie.
- Muszę wam coś powiedzieć - westchnąłem i stanąłem naprzeciwko rodziców. Patrzyli na mnie z lekką kosternacją.
- Ale obiecajcie, że dacie mi skończyć, nie będziecie przerywać, wkurzać się, wrzeszczeć. Nie rzucicie się na mnie z pięściami, nie zaczniecie wyzywać, tylko dacie mi dokończyć i wtedy zdecydujecie, co o tym myślicie.
Bardzo powoli i niepewnie pokiwali głowami. Wziąłem głęboki oddech i przez chwilę nic nie mówiłem.
- Kurwa, mniej stresujące niż oświadczyny - mruknąłem.
- Harry, co się dzieje? - spytał Marcel.
- Okej - przygryzłem wargę. - Kocham Lię. Ale nie jak... nie jak siostrę. Jak kobietę, i ona też mnie tak kocha, jak mężczyznę. Właściwie to kocham ją jak szalony od sześciu miesięcy, i oddałbym za nią wszystko.
Ich oczy wyglądały, jakby miały za chwilę wypaść.
- To ja jestem tym chłopakiem, którego kocha Lia. Ja ją całuję, przytulam i uprawiam z nią seks.
Zauważyłem, jak Marcel ścisnął pięści.
- Ale nie byłem jej pierwszym. Nie byłem tym, z którym straciła dziewictwo, choć seks uprawialiśmy naprawdę często. Ja jestem ojcem Darcy - mój głos się łamał. - Przed swoim wyjazdem nic nie wiedziałem o dziecku. A nie wyjechałem tylko w celu poznania świata, tylko dlatego, że Lia wyznała mi miłość. Zawsze była tą odważniejszą z naszej dwójki - zaśmiałem się nerwowo. - Też ją kochałem, ale wtedy byłem bardziej rozsądny, i myślałem o was, o waszej reakcji. Jednak kocham i kochałem Lię do szaleństwa, jest i była moim powietrzem i nie mogłem żyć tak daleko od niej, więc wróciłem. Dzisiaj rano oświadczyłem się jej, a ona powiedziała tak. I jeśli nie akceptujecie naszego związku, zrozumiem to, ale dalej będę z Lią. Jeśli się nas wyrzekniecie, zrozumiem to, ale dalej będę ją kochał. Jednak wolałbym, żebyście to zaakceptowali, że wasze dzieci kochają się do szaleństwa, i chcą spędzić razem życie. Kocham Lię bardziej, niż kiedykolwiek kochałem kogokolwiek, i nie wyobrażam sobie przyszłości bez niej.

A oni stali i milczeli.

my sexy brother / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz