24.

15.1K 585 11
                                    

Obudziłam się następnego dnia, trącana w ramię. Otworzyłam oczy i nieprzytomnie napotkałam wzrok Caluma, z łobuzierskim uśmiechem na ustach.
- Wstawaj, suko- wyszeptał mi seksownie do ucha.
- Nie jestem w stanie -wymamrotałam w poduszkę.
- Chodź, zjemy śniadanie z Ann i Marcelem, i zabiorę cię do kina - zaśmiał się, a ja z ziewnięciem usiadłam i się przeciągnęłam. Poczułam ból w mięśniach, po wczorajszym występie. Skrzywiłam się.
- Co jest?
- Zakwasy - wymamrotałam, dalej śpiąca.
- Zaniosę cię - schylił się. - Wskakuj na plecy.
Nie miałam ani siły, ani ochoty na sprzeciw. Oplotłam go nogami i rękoma, następnie wskakując na jego umięśnione plecy. Podtrzymał moje uda, tuż przy kolanach. Nie czułam się z tym niekomfortowo, bo Hood przecież był gejem, i te gesty nie były z jego strony dwuznaczne.
Wtuliłam twarz w szyję chłopaka, znowu starając się zasnąć.
- Aha, nawet nie próbuj - połaskotał mnie na udach, a ja zapiszczałam i się zaśmiałam. Zawtórował mi, a ja znowu próbowałam pogrążyć się w śnie. Wyraźnie go to nie zadowoliło, bo zmienił moją pozycję. Wiercił i podskakiwał ze mną tak, że nie potrafiłam oddać się snu.
Z niewiadomego powodu, zaczęliśmy się śmiać. Jak szaleni, schodziliśmy po schodach w akompaniamencie naszych śmiechów.
Harry.
Zszedłem na rodzinne śniadanie. Lii jeszcze nie było, co mnie trochę zasmuciło. Chciałem na nią patrzeć i podziwiać.
Usłyszałem śmiech. A raczej... dwa śmiechy. Męski i damski. Kobiecy chichot rozpoznałem od razu.
Weszli do kuchni. Lia na plecach jakiegoś chłopaka. Sfrustrowało mnie to. Dlaczego? Patrzyłem na nich z zazdrością. Chciałem być na miejscu tego chłopaka. On napewno chce jej się tylko dobrać do majtek, a potem ją zrani. Ugh, nie mogłem na niego patrzeć.
Rodzice odchrząknęli znacząco, a tamta parka w końcu nas zauważyła.
- Calum, witaj - powiedziała moja matka. Calum? Co to jest za imię? Prychnąłem, co nie uszło uwadze Lii. Zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem, a ja uśmiechnąłem się pod nosem, i mrugnąłem do niej. Mimo, że się zarumieniła, to z politowaniem odwróciła wzrok.
- Dzień dobry - powiedział Caleb, podchodząc do stołu. Odstawił Lię na miejsce, a sam usiadł obok. Ja trzymałbym ją na kolanach, chcąc czuć jej bliskość, gdybym był na nego miejscu.
- Jestem Harry - powiedziałem, kiedy Calem zabierał się za objęcie dziewczyny. Zgromiła mnie znowu wzrokiem, ale ten idiota chyba nic sobie z tego nie zrobił.
- Calum, Calum Hood - wyciągnął do mnie rękę, którą niechętnie uścisnąłem. Co z nim, czy to jakiś pieprzony James Bond?
- Miło cię poznać - skłamałem. - Lia, mogę cię na chwilę prosić?
Wiedziałem, że nie może odmówić w towarzystwie rodziców i Caleba, Caluma, jeden chuj. Z zaciśniętymi ustami kiwnęła głową i wstała, żebyśmy wyszli.
Odruchowo złapałem jej dłoń. Nie odsunęła jej, na co uśmiechnąłem się. Dobry początek. Jednak kiedy tylko zniknęliśmy z pola widzenia rodzinom, wyrwała ją, ocierając ją o nogę. Nagą nogę... Przygryzłem wargę i zaprowadziłem ją do jej pokoju. Patrzyłem na nią, nie mogąc powiedzieć czegokolwiek. Jej widok odbierał mi zdolność mowy i racjonalnego myślenia. Lia, co ty ze mną robisz?
- Czego chciałeś? - spytała, a ja się otrząsnąłem z transu.
- Ja, um... porozmawiać - przeczesałem włosy i potarłem dłonią kark. Teatralnie przekrzywiła głowę w "niezrozumieniu".
- Och o czym?
- O... nas.
- Słuchaj, bracie. Nas nie ma - nakreśliła kółko ręką w powietrzu. - Byłam ja, ty i dobra zabawa. Potem niestety pojawiło się z mojej strony uczucie, a twoja strona go nie odwzajemniła. Dobra zabawa odeszła, zostaliśmy tylko ja, ty i cholerne uczucie. Potem zniknąłeś ty. Koniec historii - gestykulowała żywo.
- Uczucie pojawiło się z obu stron.
Zamarła, a ja kontynuowałem.
- Lia, musiałem odejść. Dla dobra ogółu - parsknęła. - Naprawdę. Jak ty to sobie wyobrażasz? Rodzice by to zauważyli. Bałem się powiedzieć ci to w twarz, bo nie wytrzymałbym tego psychicznie.
- Nie obchodzi mnie to - powiedziała już łagodniejszym tonem. - Kłamiesz.
W jej oczach zalśniły łzy. Podszedłem i dotknąłem jej podbródka, nachylając się.
- Nigdy nie chciałbym cię skrzywdzić.
W tamtym momencie, dziewczyna cofnęła się i ruszyła w stronę drzwi. Kiedy jej dłoń spoczęła na klamce, powiedziała, nawet się nie odwracając.
- Ale to zrobiłeś.

my sexy brother / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz