23.

15.1K 599 8
                                    

Mierzyłam się z Harrym na spojrzenia. Starałam się wyprać z wszelkich emocji do tego człowieka, lub chociaż przywdziać taką maskę. W końcu popatrzyłam na Ann i się uśmiechnęłam, żeby znowu dyskretnie popatrzeć na Harry'ego.
- Hej - wydusiłam w miarę normalnym tonem. - Przepraszam, ale muszę iść.
- Gdzie? - zainteresowała się Ann, a Harry znarszczył brwi. Nic nie wiedział.
- Do... Darcy- powiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
Harry.
Kiedy znowu ją zobaczyłem, dech zaparł mi w piersi. Zawsze była taka piękna.
Czy ją kochałem? To jest pewne jak cholera. Jednak to ja jestem ten starszy i rozsądniejszy. Nie mogłem pozwolić na pogłębianie się naszych uczuć, ze względu na rodziców. Jej głos dalej był aksamitny, a ja automatycznie widziałem nas, moje usta z jej ustami, jak wije się pode mną z rozkoszy, a ja sprawiam, że obydwoje czujemy się jak w niebie. Jak kolejny raz jej smakuje, i mogę jej wyznać, co czuje. A ona odpowiada z uśmiechem na ustach, łącząc nasze usta. Palcami przebiega po moich ciele i obrysowuje moje tatuaże, chcąc mnie zapamiętać, zanim znowu zostawię ją jak ostatni skończony dupek, którym niestety jestem.
Nigdy nie czułem czegoś takiego. Nawet do Mayi, co jest niesamowite.
I Lia wybiegła.
- Kim jest Darcy? - spytałem rodziców. Posmutnieli i spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Myślę, że Lia by nie chciała, żebyśmy to rozgadywali.
- Na pewno sama ci powie - dodał Marcel. Jak? Ona mnie pewnie nienawidzi.
- Ja i Ann dzisiaj wychodzimy do przyjaciół. Przekaż to Lii- powiedział Marcel i tyle ich było. Byłem zaniepokojony. Jak Lia będzie się zachowywać w moim towarzystwie?
Wróciła po godzinie i stanęła w drzwiach salonu. Bawiła się nerwowo zapalniczką? Zaraz, to ona pali? Od kiedy?
- Gdzie rodzice? - spytała cicho.
- Wyszli jakąś godzinę temu - dokładnie 56 minut temu. Lia przytaknęła.
- Idę do pokoju - oświadczyła i zaczęła wchodzić po schodach. Pobiegłem za nią, ale i tak złapałem ją dopiero w jej królestwie. Kiedy dotknąłem jej nadgarstka, moje ciało przebiegł dreszcz.
- Porozmawiaj ze mną.
- Tobie nie chciało się rozmawiać wtedy, mi się nie chcę rozmawiać teraz - wyrwała rękę. Przerażało mnie, że jej głos był... pusty. Wyprany z emocji. Sprawiał, że czułem się rozdarty. Po chwili jednak okazała mi uczucia, niestety nieprzyjemne. Spuściła głowę ze smutkiem, i dostrzegłem samotną łzę na jej policzku. - Mogłeś mieć chociaż tyle odwagi, żeby powiedzieć mi to w twarz. Tylko tyle odwagi.
Zbliżyłem się do niej i podniosłem podbródek do góry. Pogłaskałem ją kciukiem po policzku i przybliżyłem do niek swoje usta. Prawie ją pocałowałem, ale w ostatniej chwili wymierzyła mi siarczystego policzka.
- Nienawidzę cię - wysyczała. - I jeśli jeszcze raz spróbujesz naruszyć moją przestrzeń osobistą, to dostaniesz w kutasa.
- Wiem, że mi się należało, ale teraz porozmawiaj ze mną - podniosłem głos.
- Nie ma o czym, braciszku- uśmiechnęła się złośliwie.
- Nie nazywaj mnie tak - wysyczałem i zbliżyłem się kilka centymetrów. Zaśmiała się gorzko.
- A czemu nie? Jesteś tylko moim bratem.
- A jednak nie kochasz mnie jak brata.
- Nie, to prawda - odparła beznamiętnie. - Ja cię nienawidzę.
Poczułem ukłucie w sercu.
- A teraz wyjdź, bo chcę się wykąpać. Pachnę dymem.
- Nie możesz palić.
- Nie palę - otworzyła mi drzwi od pokoju. - Ale i tak nie powinno cię to obchodzić.
Wolno wyszedłem z jej pokoju, ostatni raz odwracając się w jej stronę. Miała zeszklone oczy, kiedy zamykała za mną drzwi.
Dlaczego musiałem ją tak zniszczyć?

my sexy brother / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz