Rozdział 7

2.6K 199 4
                                    


Impreza trwała już od dobrej godziny, a ja nadal siedziałam w pokoju. Siedziałam na dywanie oparta o łóżko i myślałam sama nie wiem o czym. Chyba o wszystkim ale najbardziej o koszykówce.

Wyciągnęłam z walizki zapakowane pudełko, które dostałam w ostatni dzień od całej klasy. Przejechałam opuszkami palców po wierzchu i powoli odciągnęłam papier.

Otworzyłam pudełko i zajrzałam do środa. Był w nim album prawdopodobnie ze zdjęciami, żelki, mała piłka do kosza z podpisami wszystkich z klasy. Wyciągnęłam ją i palcami przejechałam po kilku podpisach. Na środku był duży podpis Bruna. Co mnie zdziwiło bo nie chodził ze mną do klasy. Były jeszcze dwie takiej samej wielkości. Na drugiej były podpisy wszystkich dziewczyn z drużyny, w której grałam, a na trzeciej podpisy chłopaków z drużyny męskiej.

Wyciągnęłam kartkę, która leżała na spodzie pudełka i rozłożyłam ją. Był to list od trenera.

"Droga Aillen Joyned-
Moja była uczennico.

Pisząc ten list zastanawiałem się co w nim napisać. W końcu doszedłem do wniosku, że napiszę w nim prawdę.

Byłaś, a właściwie nadal jesteś- moją ulubioną uczennicą. Teraz gdy już Cię nie uczę mogę ci to powiedzieć. Tak byłaś moją faworytką.

Ale wracając do listu. Chciałem Ci pogratulować ostatniego meczu, który grałaś reprezentując naszą szkołę. Byłaś naprawdę świetna, grałaś jak zawodowiec.

Do dziś pamiętam (jak by to było wczoraj) jak spóźniona weszłaś na salę gimnastyczną. Weszłaś do sali spóźniona, a ja kazałem ci za karę zrobić dziesięć okrążeń do okoła sali. Byłaś na mnie wtedy zła za to, ale wykonałaś polecenie bez słowa. W tedy podczas tego biegu dostrzegłem w tobie determinację. Za wszelką cenę chciałaś zrobić te dziesięć kółek bez zatrzymania się czy zwolnienia biegu. I zrobiłaś to bezbłędnie. Byłaś jedyną dziewczyną, której do tej pory udało się to na moich lekcjach. W tedy zobaczyłem w tobie to coś, dzięki czemu mogłaś mieć szansę w koszykówce. Dlatego kazałem Ci przyjść na trening. Chłopcy z drużyny nie od razu Cię zaakceptowali, nabijali się z Ciebie i dokuczali Ci, ale Ty się nie poddałaś. Nadal przychodziłaś na treningi, mimo że nie musiałaś. Na moich lekcjach podczas gdy w kosza dawałaś z siebie wszystko, inni nauczyciele tego przedmiotu pytali o ciebie, jak to możliwe, że dziewczyna tak dobrze gra i jest tak szybka. Śmiałem się tylko i odpowiadałem, że po prostu zależy ci na tym sporcie. Starałaś się być najlepsza w tym co robisz i taka byłaś i jesteś.

Chcę Ci powiedzieć, że masz w sobie to coś czego potrzebują osoby uprawniające ten sport.

Wiem, że uwielbiasz ten sport, że stał się w pewien sposób sensem twojego życia i że twoja determinacja brała się z problemów, które miałaś. Wiem też, że przez kontuzję musisz zrezygnować.

Ale nie rób tego, przynajmniej nie do końca. Ćwicz rzadziej, nie tak często jak przedtem i nie tak mocno jak do tej pory. Ale ćwicz. Nie poddawaj się.

Wierzę, że osiągniesz to o czym marzysz, dlatego nie rezygnuj z tego sportu, który daje ci przyjemność.

Nie mówię tego jako twój nauczyciel, ale jako przyjaciel, jakim jest dla Ciebie Bruno, który też w ciebie wierzy.

Ty też w siebie uwierz i nie poddawaj się.

Twój ulubiony trener:
J. Parker

PS. Nauczyciel wf , który ma cie uczyć w nowej szkole jest moim bratem już z nim rozmawiałem na twój temat. Powiedział, że jeśli chcesz to możesz uczęszczać na indywidualne lekcje. Skąd wiem do jakiej szkoły chodzisz? Rozmawiałem z twoją ciocią i twoim wujkiem. Są moimi dobrymi znajomymi dlatego wiem."

List pana Parkera, bardzo mnie zdziwił ale też ucieszył, a do tego wzruszył. Tak wzruszył, kilka łez spłynęło po moim policzku ale szybko je otarłam. Czytałam go jeszcz raz ale w połowie przeszkodził mi ktoś wchodząc do pokoju. Podniosłam wzrok na osobnika, który mi przeszkodził i uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam Briana.

-Zack kazał ci powiedzieć, że masz zejść na dół bo jak nie to mam cię tam przynieść.

-Zejdę sama.- odwiedziłam I podniosłam się z podłogi, otrzymałam się z niewidzialnego pyłu i położyłam list na pościeli.

-Co to?- głową kiwnął w stronę wyciągniętej rzeczy z pudełka.

-Rzeczy, które dostałam od znajomych. Piłki z podpisami osób z kasy, mojej drużyny koszykówki i chłopaków, z którymi trenowałam.

-Trenowałaś z chłopakami?- zapytał zdziwiony.

-Tak w moje szkole nie było damskiej drużyny wiec trenowałam z nimi na początku było trudno ale potem się zakuplowaliśmy.- odpowiedziałam I wzruszyłam ramionami.

-I żaden do ciebie nie startował?- podniósł pytająco brew do góry.

-Wszyscy wiedzieli że nie mają na co liczyć, nic poza znajomością koleżeńską. I uprzedzam twoje pytanie nie jestem homo- powiedziałam ostatnie zdanie ze śmiechem.- Po prostu nie ufam płci przeciwnej, jest tylko kilka takich osób.- dodałam ciszej.- A teraz chodźmy na dół bo Zack za chwile tu przyjdzie.

Wyszliśmy z pokoju, zamknęłam go na klucz i zeszliśmy na dół. Gdy wyszliśmy z pokoju byłam zdziwiona tym, że nie słyszałam w nim muzyki, która jest okropnie głośna.

******

Kolejny rozdział.

BASKETBALL Girl (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz