Rozdział 21

2.8K 225 17
                                    

Stanęłam na balkonie, oparłam się o barierkę i z góry patrzyłam jak chłopaki mają rozgrzewkę, przed meczem.

Mi oczywiście trener nie pozwolił grać. Pod pretekstem, jak on to ujął "nie pogorszenia swojej kontuzji".

Nie kłóciłam się z nim bo wiedziałam, że to nie ma sensu. Zapewne i tak by postawił na swoim, a w najgorszym przypadku Zack, wyniósł by mnie siłą z boiska. Wolałam nie ryzykować.

-O czym tak myślisz?- usłyszałam przy uchu męski głos i poczułam jak ramiona Briana oplatają mnie w pasie. Po perfumach poznałam, że to on.

-Możesz mnie nie dobijać?- jęknełam.-Nie uwierzysz ale czuje się okropnie. Też chcę zagrać. Zawody koszykówki to coś co kocham. Od kilku lat trenuje ten sport. Za każdym razem cieszę się każdym zawodami. Uwielbiam je. To jest coś co kocham bardziej niż treningi. Ale oczywiście przez tą... nie będę się wyrażać, kontuzje, nie mogę grać.- z moich ust wyleciał potok słów.

Chłopak zaśmiał się i potarł nosem o mój nos. Warknęłam cicho, odsunęłam się od niego i oparłam o barierkę.

-Idź bo spóźnisz się na zbiórkę- mruknęłam.

-Jesteś na mnie zła?- zapytał.

-Nie jestem- westchnęłam.- Nasza drużyna ma zbiórkę idź bo się spóźnisz.

-Spotkamy się późnej- powiedział mi na ucho i poczułam jak odchodzi.

Zamknęłam oczy i zacisnęłam usta w wąską linię. Nie chciałam się rozpłakałać. Prawdopodobnie nie miałam na to nawet większego powodu. Ale koszykówka jest czymś co kocham. Czymś na czym mi zależy. Kocham ćwiczyć, kocham grać. Ale nie wolno mi. Gdyby nie ten głupi faul, wtedy na zawodach... wszystko było by inaczej, prawdopodobnie grałabym teraz razem z przyjaciółmi w kosza lub była na zawodach. A tym czasem nie wolno mi. Nie wolno mi robić tego co kocham. Mimo to i tak to robię. Wiem, że robię źle trenując, ale ja naprawdę nie potrafię z tego zrezygnować. To jest tak jakbym miała zrezygnować z marzeń, bo są nie do spełnienia. Kocham koszykówkę, to moja ucieczka od rzeczywistości. Gdy gram zapominam o tym co dzieje się dookoła, jestem tylko ja i ten sport, nic więcej.

Westchnęłam cicho pod nosem i otworzyłam oczy. Chłopcy biegali po boisku i podawali jeden do drugiego rozgrzewając się. Brian wymieniaj rzuty i rozmawiał z Zackiem. Uśmiechnęłam się widząc ich i im pomachałam, kuzyn mnie zobaczył i mi odmachał. Uśmiechnęłam się smutno oparłam wygodniej o barierkę i patrzyłam na resztę ich rozgrzewki.

Gra się zaczęła, wszystkie i drużyny grały bardzo dobrze. Nasza w szczególności, chłopcy byli zgrani i bardzo się starali żeby było jak najmniej fauli. Po trzecim meczu czekał ich mecz z drużyną nie daleko naszej szkoły. Z tego co widziałam nasi przeciwnicy z tej szkoły grali bardzo dobrze, ale też jeden z nich grał agresywnie.

Pierwsza połowa meczu minęła dość spokojnie, nie licząc kilku drobnych fauli od strony drużyny przeciwnej. Następnie rozległ się gwizdek sędzi, kończący pierwszą połowę. W szkole gramy ich tylko dwie. Nie dziwię się jest aż dziesięć drużyn.

Po krótkiej naradzie z trenerami chłopcy ustawili się na odpowiednich miejscach, na odpowiedniej połowie boiska. Piłka wyleciała w górę. Rozgrywający odbił piłkę, drużyna przeciwna ją przejęła, ale po chwili już nasi ją mieli i po kilku podaniach znalazła się w rękach zawodnika spod kosza, który wykonał rzut i zdobyliśmy punkt. Po sali rozległy się brawa. Uśmiechnęłam się, grają naprawdę bardzo dobrze. Gra toczyła się dalej, przeciwnicy przegrywali czterema punktami. Zbliżał się koniec meczu, a oni grali coraz agresywniej.

Brian biegł z piłką pod kosz, chciał rzucić ale kapitan przeciwnej drużyny wyrwał mu piłkę. Brunet podniósł ręce w geście mówiącym "co to ma do jasnej cholery być" i patrzył na trenera. Ten tylko wzruszył ramionami. Chłopak pokręcił głową i ruszył w stronę kolegów żeby im pomóc przy przeciwnikach.

Zostały już tylko dwie minuty, nasi prowadzili jednym punktem. Brian biegł przez całe boisko, a chłopcy pomagali mu blokując przeciwników, tak żeby żaden mu nie przeszkodził. Zrobił dwutakt, ale pod kosz wdarł się kapitan przeciwników i go sfaulował. Brunet wylądował na podłodze, ale szybko się z niej podniósł.

-Co ty kurwa robisz?- Wydarł się.

-Spokój.- krzyknął trener stając między nimi.- Do końca meczu zostajesz na ławeczce- powodział do kapitana przeciwnej drużyny. Chłopak chciał się zacząć żucać, ale pod mocnym spojrzenia sędziego zrezygnował i uderzył w ścianę gdy siadał na ławeczce, ale po chwili z niej wstał i wyszedł z sali.

Nasza drużyna wygrała mecz. Został im jeszcze tylko jeden z drużyną ze szkoły prywatnej. Cały czas trzymam za nich kciuki mimo że wiem, że wygrają. Są naprawdę bardzo zgranym zespołem. Dosłownie jak przyjaciele.

-Posuń się.- usłyszałam za sobą warknięcie jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę, stał obok jakiejś dziewczyny z mojej klasy i próbował się o dostać bliżej balustrady. Był to ten chłopak co dostł karę za faulowanie. Dziewczyna nie zareagowała, szarpnął ja za ramię.

-Odwal się od niej.- warknęłam głośno, patrząc na niego. Odwrócił twarz w moją stronę i zaśmiał się.

-Bo co mi zrobisz karzełku?- śmiał się.

-Wolisz nie wiedzieć.- syknełam. Nie bałam się, przynajmniej teraz. Wiedziałam, że za chwilę będę żałować.

-Już się boję- wywrócił oczami i popchnął lekko dziewczynę w moją stronę. Złapałam ją żeby się nie przewróciła i stanęłam przed nią. Zrobiłam kila kroków i wymierzyłam chłopakowi siarczystego policzka.

-Powiedziałam. Odwal. Się. Od. Niej.- Każdy wyraz powiedziałam z osobna tak żeby zrozumiał.- Nie umiesz grać i przegrywać to twój problem, ale nie wyrzywaj się na młodszych i mniejszych, dupku.

-Zamknij się.- powiedził za co go uderzyłam.

-Matka cie nie nauczyła, że do dziewczyn trzeba odnosić się z szacunkiem?- zapytałam i uderzyłam go po raz kolejny.

W mgnieniu oka, chłopak przygwoździł mnie do ściany. Był o pół głowy ode mnie niższy, jego oczy były czarne. Nachylił się do mojego ucha z perfidnym uśmiechem na twarzy.

-Do dziewczyn nauczyła, ale nie do dziwek, które nie wiedzą gdzie ich miejsce.- powiedział z cichym śmiechem i przygryzł płatek mojego ucha. Odepchnęłam go od siebie i podniosłam dłoń żeby go uderzyć ale mnie zatrzymał i złapał ją w nadgarstku, a następnie wygiął. Zagryzłam zęby, żeby nie jęknąć z bólu, ponieważ wykręcił mi rękę która mnie boli.

-Puść ją.- usłyszałam za nim głos Briana i odetchnęłam z ulgą, gdy odsunął go ode mnie.

*****

Rozdział poprawiła: 1karla11.

Jak się wam podoba?

Kolejny już prawie skończyłam, więc powinien się pojawić w przeciągu dwóch, trzech dni ale to zależy od was.

Pamiętajcie, że wasze komentarze i gwiazdki bardzo motywują.










BASKETBALL Girl (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz