Rozdział 12

2.5K 170 0
                                    


Obudziłam się po siódmej, w sumie to spałabym dłużej gdyby nie dwa małe łobuzy, które wdarły się do mojego pokoju i zaczęły skakać po moim łóżku krzycząc głośno: " wstawaj idziemy dzisiaj na plażę, idziemy dzisiaj na plażę".

-Dajcie mi spać- jęknęłam głośno i zakryłam się kołdrą.

-Brian kazał cię obudzić.- powiedział Tobi.

-Kto?- zapytałam i ściągłam kołdrę z twarzy. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na nich.

-Brian- wzruszył ramionami Sam.

-Już nie żyje.- syknęłam i wstałam z łóżka.- Brian- krzyknęłam wychodząc z pokoju.- Gdzie jesteś?- krzyknęłam jeszcze głośniej biegnąc po schodach.

-Nie drzyj się tak bo mi łeb przez ciebie pęknie.- usłyszałam głos Zacka, ale w ogóle się nim nie przejęłam i jeszcze raz podniosłam głos wołając imię chłopaka. Zdecydowanie za często używam jego imienia.

-Co?- usłyszałam za sobą jego głos. Odwróciłam się na pięcie i złożyłam ręce w pięści. Zaczęłam go nimi okładać.

-Zabiję cie- warknęłam.- Pacanie. Twój brat powiedział, że kazałeś im mnie obudzić. Zatłukę cię. Jak możesz nie pozwolić mi się wyspać w sobotę?- mówiłam głośno okładając go pięściami.

Chłopak złapał moje dłonie w swoją jedną i pochylił się na de mną. Wpił się w moje usta, a ja umilkłam i oddałam pocałunek. Puścił moje nadgarstki i położył dłonie na moich biodrach, a ja oplotłam swoimi jego szyję. Odsunęłam się od niego po chwili, gdy uświadomiłam sobie co się przed chwila stało.

-Teraz lepiej.- powiedział chłopak oblizując swoje usta.

Uwolniłam się z jego uścisku i pobiegłam do pokoju.

-Idźcie.- powiedziałam do chłopców, którzy siedzieli na moim łóżku i w coś się bawili.

-Ale...- zaczął Tobi.

-Tobi wyjdźcie.-poprosiłam bezradnie kręcąc głową.

-Okej- powiedział chłopiec i ze spuszczoną głową zszedł z łóżka ciągnąć za sobą Sama.

Usiadłam po turecku na łóżku i schowałam twarz w dłoniach.

Co się ze mną ostatnio dzieje?

Od kąd przyjechałam do Sydney, zmieniłam się. Nie chodzi tu o wygląd czy charakter. Ale o moje zachowanie.

Zawsze mówiłam sobie, że nie mogę się zbliżyć do żadnego chłopaka lub on do mnie. Nie było mowy o bliższej znajomości z płcią przeciwna (Bruno się nie liczy). A odkąd tu przyjechałam, wszystko się zmieniło.

Briana znam dopiero tydzień, a już całowałam się z nim trzy razy, jak nie więcej. Poza tym płakałam przy nim w nocy, a nigdy tego nie robię. Nawet przy Brunie nie płacze. Jedynie czasem albo bardzo rzadko, a poza tym Bruna znam bardzo długo.No dobra może nie aż tak "bardzo". Ale długo. Jest dla mnie jak brat, od samego początku umieliśmy się dogadać.

A z Brianem? A z Brianem znam się zaledwie tydzień!!

Moje rozmyślenia, przerwało pukanie do drzwi.

-Mogę?- drzwi się uchyliły i do pokoju włożył głowę Brian.

-Jak musisz.

-Wszystko w porządku?- zapytał i wszedł do środka. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do łóżka, usiadł obok mnie. W odpowiedzi pokiwałam głową.- Jesteś na mnie zła?- zaprzeczyłam ruchem głowy.- Umiesz mówić?- pokiwałam twierdząco głową.- To dlaczego odpowiadasz mi ruchami głowy?- wzruszyłam ramionami.- Mam sobie pójść?- westchnął.

-Nie- powiedziałam cicho.- Chyba nie.

-Czyli jednak umiesz mówić.- powiedział z uśmiechem.- Dlaczego chyba nie?

-Nie wiem.

-Kobieto ale ty jesteś trudna.- westchnął.

-Wiem.

-To jak idziemy na tę plażę?- zapytał zmieniając temat.

-Jak chcecie- wzruszyłam ramionami.- mi i tak to wszystko jedno.

-W takim razie idziemy.- powiedział chłopak i wstał z łóżka.- Przygotuj się, masz pół godziny.- dodał wychodząc z mojego pokoju.

Zaśmiałam się cicho pod nosem.

Pięć by mi wystarczyło- powiedziałam w myślach sama do siebie i się uśmiechnęłam.

Wyciągnęłam z szafy niewielka torbę sportową i włożyłam do niej koc i ręcznik. Z szuflady z bielizną wyciągnęłam mój strój kąpielowy i poszłam z nim do łazienki.

Na strój kąpielowy ubrałam krótkie plażowe spodenki w kwiatki i lekko luźną bluzkę, również w kwiatki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na strój kąpielowy ubrałam krótkie plażowe spodenki w kwiatki i lekko luźną bluzkę, również w kwiatki.

Spakowałam jeszcze do torby kilka niezbędnych rzeczy i drobiazgów i wyszłam z pokoju. Za nim zeszłam na dół weszłam do pokoju Zacka.

-Idziesz z nami na plażę?- zapytałam.

-Chętnie.- powiedział chłopak i podniósł się z łóżka.

-Masz dwadzieścia minut.- powiedziałam mu spoglądając na zegarek i opuściłam jego pokój. Zeszłam na dół i postawiłam torbę w korytarzu. Weszłam do kuchni i stanęłam przed lodówką. Wyciągnęłam z niej szynkę i ser oraz masło.

Przygotowałam sobie kanapki i usiadłam przy stole. Jadłam moje śniadanie i czekałam na resztę osób. Pierwszy w pomieszczeniu pojawił się Tobi, zaraz po nim Sam, a za nim Brian.

-Możemy już iść.- powiedział ten ostatni wchodząc do kuchni.- Wszyscy gotowi więc nie widzę żadnego problemu, żeby dłużej czekać.

-Jeszcze Zack idzie z nami.- powiedziałam i wstałam od stołu.- Jeszcze pięć minut i idziemy.- dodałam i wyszłam z kuchni.

Weszłam na górę potem do pokoju i łazienki. Umyłam zęby i opuściłam pomieszczenie zbiegłam na dół w momencie, w którym Zack wyszedł z kuchni.

-Jak tam twój kac?- zapytałam z cichym śmiechem.

-Nie ma po nim śladu.- odpowiedział blondyn i się wyszczerzył. Pokręciłam ze śmiechem głową i ubrałam na stopy niskie trampki.

-Wszyscy?- zapytałam.

-Wszyscy- odpowiedział Brian.

-To idziemy.

Każdy wziął swój nie wielki bagaż i wyszliśmy na zewnątrz. Zamknęłam dom i wpakowaliśmy się do samochodu.




BASKETBALL Girl (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz