Paul podwiózł mnie pod sam dom. Podziękowałam mu pocałowałam go w policzek i wyszłam z samochodu. Z uśmiechem na twarzy weszłam do domu.Ściągnęła buty w korytarzu i zostałam zaatakowana przez młodszego kuzyna.
-Len- powiedziłaz uśmiechem.-Mogę iść na noc do Sama?- zapytał i zrobił słodkie oczka.
-Jeśli jego mama się zgodzi to możesz.- odpowiedziałam i pogłaskałam chłopczyka po głowie.
Odsunął się ode mnie i pobiegł do kuchni, weszłam z nim do pomieszczenia i spotkałam się z uważnymi spojrzeniami Briana i Zacka.
-O co chodzi?- zapytałam nie wiedząc dlaczego się tak na mnie gapią.
-Kto cię podnwiózł?- zapytał Zack.
-Paul- odpowiedziałam- A co?
-Ha... widzisz?- krzyknął Brian z uśmiechem na twarzy.- Dawaj pięćdziesiąt dolarów.
Zack wyciągnął z kieszeni kasę i podał ją Brianowi.
-O co wy się założyliśmy?- zapytałam i podniosłam do góry brew.
-O gościa, który cię podnwiózł- odpowiedział Zack.
Podeszłam do lodówki i wyciągłam z niej składniki potrzebne na obiad.
Wyciągłam telefon z kieszeni gdy zaczął wibrować i odebrałam.
-Halo?- zapytałam i włączyłam na głośno mówiący.
-Kopyta ci walą- odpowiedział ze śmiechem Bruno.
-Bruno- krzyknęłam głośno i się uśmiechnęłam.- Co u ciebie?
-To co zwykle. Mecze, imprezy i...
-Mam cię na głośno mówiącym- powiedziłam za nim dokończył.
-I to co zwykle.
-Hej Leni.- usłyszałam w słuchawce głos Samuela, chłopaka z drużyny.
-Hej Samu. Co u ciebie?
-Po staremu. Tylko trochę smutno nam tu bez ciebie.
-Też za wami tęsknię- westchnęłam i wżuciłam zmielone mięso na patelnie.
-W przyszłym tygodniu lecimy do Sydney na zawody. Może byśmy się zobaczyli? Spotkamy się i po wspominamy trochę stare czasy.- powiedział Bruno.
-Dostaliście się?- pisnęłam.- Gratuluję. Chętnie się z wami spotkam i po wspominam te stare, z przed dwóch tygodni czasy.- powiedziłam ze śmiechem.
-Dobra Skarbie, muszę kończyć bo za chwilę mamy trening. Do wieczora, pogadamy na Skype. Pa skarbie.
-Pa Bruno.- powiedziłam i się rozłączyłam. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Kim jest Samuel?- usłyszałam za sobą głos Briana. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że w kuchni jesteśmy tylko my dwoje.
-Kolegą z drużyny- powiedziłam i wzruszyłam ramionami.- Pomożesz mi?- zapytałam.- Bo z tego co widzę reszta się ulotniła, a jeść będą wszyscy.
-W czym ci pomóc?- zapytał i wstał od stołu.
-Weź pomidory i zrób sos.- powiedziłam i pomieszałam mięso.
Wżuciłam makaron do gotującej się wody i ustawiłam odpowiedni czas.
Brian, zajął się robieniem sosu, a ja smażeniem mięsa i pilnowaniem makaronu, żeby się odpowiednio ugotował.
-Kurwa- przeklnął Brian pod nosem, a ja popatrzyłam na niego i zaczęłam się śmiać.- Tak cie to bawi?- zapytał i zaczął się do mnie zbliżać, a ja zaczęłam się cofać.
Uderzyłam plecami o ścianę, a on uśmiechnął się cwaniacko i położył ręce po obu stronach mojej głowy, przez co uniemożliwił mi ucieczkę.
Przeniósł wzrok na moje usta, a po tem znów popatrzył mi w oczy. Nachylił się na de mną i musnął delikatnie moje usta, a po tem złączył nasze usta w pocałunku. Oddałam niepewnie pocałunek. Przeniósł swoje ręce na moje biodra, a ja moje położyłam na jego klatce piersiowej.
Całowaliśmy się chwilę do puki nie przypomniałam sobie o mięsie i makaronie. Odepchnęłam go od siebie lekko, a on się odsunął.
-Moje mięso i makaron.- krzyknęłam cicho i podeszłam do kuchenki.
Chłopak westchnął cicho i powrócił do robienie sosu z pomidorów.
***
10🌟+ 25 💬 = następny rozdział.
CZYTASZ
BASKETBALL Girl (Zawieszone)
Teen Fiction"Nie zrezygnuje, z czegoś co kocham dlatego, że tak chce los. Nie będę siedzieć bez czynnie i patrzeć jak moje marzenie zamienia się w coś czego nie mogę zrealizować. Nie mogę tak bezczynnie siedzieć." Po mimo przeciwności losu Aillen, chce spełnić...