Rozdział 16

2.4K 199 1
                                    

Jako ostatnia weszłam do szatni. Z uśmiechem na twarzy usiadłam na ławce obok mojego plecaka i wyciągłam z niego wodę. Napiłam się trochę i odłożyłam butelkę do plecaka.

-Dobrze grasz- zwróciła się do mnie jedna z dziewczyn.

-Dzięki- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Gdzie się tego nauczyłaś?- zapytała inna. Wzruszyłam ramionami.

-Lata treningu- odpowiedziałam.

-Ile już trenujesz?- zadała kolejne pytanie.

-Prawie cztery lata.

-Długo- uśmiechnęłam się na jej odpowiedź i wzięłam swój plecak. Skierowałam się w stronę drzwi ale drogę zagrodziła mi jedna z dziewczyn z przeciwnej drużyny.

-Tutaj umiejętności nic ci nie pomogą. Musisz mieć wygląd i charakter- powiedziała z wyższością.

-Mam charakter- syknełam.- A jak byś jeszcze nie wiedziała to chodzi tu o umiejętności, ale w koszykówce, a nie pierdoleniu się i dawaniu dupy na prawo i lewo.

-Szmata- sykneła.

Z żuciłam plecak z ramienia i przygwoździłam ją do ściany.

-Posłuchaj mnie...- syknełam.- Nie obchodzi mnie co twoim zdaniem się tutaj liczy. Masz się do mnie nie zbliżać bo tego pożałujesz. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie dlatego, że się wyróżniam i nie jestem zdzirą. Jestem jaka jestem i jest mi z tym dobrze. W przeciwieństwie do ciebie nie musze innym uprzykrzać życia swoim towarzystwem żeby tylko mieć przyjaciół lub podnieść swoją samo ocenę. Więc trzymaj się ode mnie z daleka. Jeśli jeszcze raz odezwiesz się do mnie w ten sposób to pożałujesz. Nie żartuję, potrafię sobie radzić z takimi jak ty. Uwierz mi wszystkie tajemnice wychodzą na jaw trzeba się tylko komuś przeglądnąć.- powiedział i odsunęłam się od niej. Spojrzałam na resztę dziewczyn, które się na mnie gapiły.- Jeszcze któraś coś do mnie ma? Chętnie posłucham- powiedziałam z uśmiechem. Wszystkie zaprzeczyły ruchem głowy.- Nie bójcie się swoich nie gryzie.- powiedział z uśmiechem i podeszłam do plecaka. Zarzuciłam go na ramię i opuściłam szatnie.

Skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam do środka zamknęłam się w jednej z kabin i przebrałam się. Trochę poniosło mnie w szatni, ale nie pozwolę żeby mnie tak nazywały, a już na pewno nie ta głupia blondynka, że sztucznymi cyckami.

To że chłopaki ją lubią bo jest łatwa, i że dziewczyny ja słuchają bo się jej boją nie znaczy, że ja też będę jej słuchać i robić co mówi. Nikt nie będzie mną rządził i nie będzie mnie zmieniał. No chyba że ja sama.

Wzięłam głęboki oddech żeby się uspokoić i wyszłam z kabiny.

Stanełam prze lustrem i wyjęłam szczotkę z plecaka. Rozpuściłam włosy i zaczęłam je rozczesywać.

Drzwi do łazienki otworzyły się i do środka weszły dziewczyny, z którymi grałam.

-Nieźle jej dogadałaś- powiedziała jedna z nich.

-Dzięki. Nie pozwolę żeby tak do mnie mówiła. To, że chłopaki tak ją uwielbiają i dziewczyny ją słuchają, nie znaczy ze też będę tak robić.-odpowiedziałam. Kilka z nich wymienił między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Westchnęłam cicho i odwróciłam się w ich stronę.- Zawsze gracie w takich składach jak dzisiaj?- zapytałam. Pokiwały głowami i spojrzały na mnie ze zdziwieniem.-W takim razie będę grać z wami. I nie bójcie się mnie. Żadnej z was nic nie zrobię. Swoich nie gryzę.- zaśmiały się cicho na moje słowa.- Od dzisiaj jesteśmy drużyną?- zapytałam. Dziewczyny spojrzał na siebie, a po tem na mnie.

-Jesteśmy- powiedziały zgodnie.

-W takim razie pokażemy jej, że z nami się nie zaczyna. A teraz wybaczcie ale muszę iść jeszcze do trenera.

Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę pokoju nauczycielskiego. Zapukałam i weszłam do środka gdy usłyszałam proszę. Zamknęła za sobą drzwi i spojrzałam na trenera.

-Usiądź- powiedział podnosząc głowę znad dziennika.- Jak noga?

-Dobrze- odpowiedziałam. Jeszcze trochę boli ale nic mi nie jest.

-Więc przejdźmy od razu do rzeczy. Mój brat prosił o indywidualne treningi dla ciebie. Wie, że dobrze grasz i powinnaś to kontynuować. Nie zgadzam się z nim ze względu na twoją kontuzję, ale powiedział mi, że mam zapytać ciebie czy chcesz. A jeśli się zgodzisz to mam ci załatwić indywidualne treningi. Tak więc chcesz?

- Tak- odpowiedziałam po chwili.

-W takim razie zaczniesz od jutra. Po lekcjach przyjdź na salę. Grasz bardzo dobrze, nie za przepaść tego. Wykorzystaj swój talent.

-Dziękuję.- powiedziałam cicho.

-Możesz już iść- kiwnęłam głową powiedziałam dowidzenia i opuściłam pomieszczenie.

Westchnęłam cicho i skierowałam się w stronę wyjścia ze szkoły. Byłam tak zamyślona, że zderzyłam się z kimś i gdyby mnie ta osoba nie złapała to zapewne bym się przewróciła.

-Sorki- powiedziałam i odsunęłam się od chłopaka.

-Nie szkodzi.- powiedział ze śmiechem. Podniosłam wzrok na jego twarz i gdyby nie to, że nie jestem jak inne dziewczyny zapewne zaczęła bym się zachwycać jego wyglądem.- To ty tak dobrze grałaś?

-Chyba ja- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Aillen, prawda?- zapytał, a ja pokiwałam głową.- Jestem Paul.- przedstawił się i wyciągnął rękę żebym ja uścisneła.- Założyłem się z chłopakami, że dasz mi się podwieść do domu. Więc dasz?- powiedział bez skrępowania i owijania w bawełne. Spojrzałam za niego i zobaczyłam kilku chłopaków. Tych samych co na trybunach.

-O co się z nimi założyłeś?- zapytałam ze śmiechem.

-O przelizanie się ze szkolnym gejem. A nie chce tego zrobić więc proszę zgódź się.

-W sumie i tak musiała bym wracać na nogach więc czemu nie.- wzruszyłam ramionami.- Ale nie jesteś gwałcicielem?- zapytałam.

-Nie nie jestem- odpowiedział ze śmiechem.- I nie wiem czy kojarzysz, ale chodzimy razem na rozszerzoną historie.

No tak, teraz wiem dlaczego wydawał mi się znajomy.

BASKETBALL Girl (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz